Kredyt nieufności

Mariusz Czerwiński zawodowo prowadzi firmę konsultingową Invest-Land w segmencie zarządzania strategicznego finansami firm oraz strategii marketingowych. Kilka lat temu przez przypadek zajął się poszkodowanym przez bank i od tej pory od czasu do czasu zajmuje się pomocą poszkodowanym konsumentom oraz sprawami naruszania praw konkurencji. Chętnie widziałby się w roli swego rodzaju „trybuna ludowego” – gdyby taka społeczna funkcja istniała w naszym kraju. Jego zdaniem, Provident od lat bezkarnie narusza obowiązujące prawo.

– Korzenie Providenta sięgają roku 1880, czyli epoki, w której prawa konsumentów i zasady konkurencji były odległą perspektywą – mówi Mariusz Czerwiński. – Czasy się zmieniły, a Provident tego nie zauważa, próbując omijać ustawy, których celem jest zapewnienie ochrony praw konkurencji oraz konsumentów.

Według konsumenta

Zdaniem Mariusza Czerwińskiego, Provident znalazł sposoby na ominięcie Ustawy o kredycie konsumenckim i ukrycie kosztów ponoszonych przez pożyczkobiorców. W ofercie Providenta znajdują się dwa rodzaje pożyczek: Pakiet Gotówka (z obsługą domową, polegającą na cotygodniowym odbieraniu przez przedstawiciela spłaty pożyczki) oraz Pakiet Przelew (z cotygodniowym przelewem bankowym lub pocztowym). Porównując pożyczkę w wysokości 2 tys. zł, spłacaną przez 52 tygodnie w Pakiecie Przelew oraz w Pakiecie Gotówka, dostrzec można, że w pierwszym przypadku pożyczkobiorca spłaca 2598,80 zł, w drugim 3536 zł, przy czym w drugim przypadku zwraca uwagę wysoka opłata za obsługę domową, wynosząca 937,20 zł. Prowizja dla przedstawicieli wynosi (wg źródeł prasowych oraz internetowych) 3-5 proc. od zebranych spłat. Dla spłaty w wysokości 3536 zł wynosi ona 106-177 zł. To – twierdzi Mariusz Czerwiński – kwota ewidentnie nadmierna. Jego zdaniem, Provident ma też na rynku pożyczek gotówkowych, a w szczególności pożyczek z dostawą do domu, pozycję dominującą (zgodnie z art. 4 pkt 10 Ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów domniemywa się, że przedsiębiorca ma pozycję dominującą, jeżeli jego udział w rynku właściwym przekracza 40 proc.).

– Provident pobiera opłatę za obsługę domową pożyczki 937,20 zł, z czego wypłaca przedstawicielom 107-177 zł prowizji, więc koszty obsługi domowej pożyczek są bezzasadnie wysokie i są przejawem nadużywania pozycji dominującej – wskazuje Mariusz Czerwiński, dodając że umowy pożyczkowe Providenta oraz jego praktyki są sprzeczne z Ustawą o kredycie konsumenckim. Intencje Providenta ma zdradzać punkt 7 umowy pożyczki: „Pożyczkobiorca, który nie zadeklarował chęci skorzystania z opcji obsługi pożyczki w domu, składa pożyczkodawcy, za pośrednictwem przedstawiciela, wniosek o pożyczkę (…) wraz z oryginałem i kopią umowy pożyczki, po uprzednim zapoznaniu się z treścią tych dokumentów. Na podstawie oceny zdolności pożyczkobiorcy do spłaty łącznego zobowiązania pożyczkodawca może odmówić zawarcia umowy pożyczki lub zaproponować pożyczkobiorcy jej zawarcie na warunkach innych niż wskazane we wniosku”.

– Z punktu 7 umowy wynika, że Provident narusza Ustawę o kredycie konsumenckim, tendencyjnie oceniając zdolność pożyczkobiorców do spłaty zobowiązania – twierdzi Mariusz Czerwiński. – Przy wyborze przez pożyczkobiorcę znacznie tańszego Pakietu Przelew, pożyczkobiorca musi czekać na decyzję, a Provident może odmówić tańszej pożyczki i… zaproponować znacznie kosztowniejszą pożyczkę. W praktyce Provident stosuje wobec pożyczkobiorców zasadę: „Albo zgodzisz się na kosztowną obsługę domową, albo zapomnij o pożyczce”. Istnieją mocne podstawy do uznania, że Provident narusza w umowie zbiorowy interes konsumentów, a punkt 7. umowy pożyczki powinien znaleźć się w rejestrze klauzul niedozwolonych. Obsługa domowa pożyczek może być jedynie usługą opcjonalną i przyznanie pożyczki nie może być uzależnione od zgody na tę obsługę. Provident oferuje szybką pożyczkę „z dostawą do domu” i to jest powodem, że konsumenci zostają złapani w jego sieć marketingową. Liczą często naiwnie na tańszy Pakiet Przelew, a w praktyce okazuje się, że Provident odmawia tańszej pożyczki uznając, że konsument nie posiada zdolności spłaty, by zaproponować droższy Pakiet Gotówka z obsługą domową. Pakiet Przelew nie spełnia warunku szybkiej pożyczki, na którą liczy potencjalny pożyczkobiorca, zachęcony reklamą (jest to reklama wprowadzająca w błąd i mogąca wpłynąć przez to na decyzję konsumenta o nabyciu towaru lub usługi). Tajemnicą poliszynela jest to, że Provident przyzwala przedstawicielom na udzielanie pożyczek osobom bez zdolności ich spłaty oraz na zachęcanie do zatajania braku dochodów. Provident uważa przy tym, że twarda windykacja złamie nawet najbardziej opornych, zwłaszcza że klienci Providenta słabo albo w ogóle nie znają prawa.

Czy ocena zdolności spłaty pożyczki może być dokonywana subiektywnie i zależeć od wyboru opcji spłaty przez pożyczkobiorcę? Mariusz Czerwiński podsumowuje, że w aspekcie art. 9 Ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, Provident nadużywa pozycji dominującej na rynku poprzez uzależnianie zawarcia umowy pożyczki od zgody pożyczkobiorcy na obsługę domową pożyczki. Nadużywa ponadto tej pozycji narzucając uciążliwe warunki umów, przynoszące mu nieuzasadnione korzyści i poprzez bezpośrednie oraz pośrednie narzucanie nieuczciwych cen, w wyniku manipulacji przy określaniu zdolności spłaty zadłużenia.

– Manipulacja ta ma charakter wymuszenia obsługi domowej, mającej na celu ukrycie bezprawnie narzucanych kosztów, wykraczających poza ograniczenia wynikające z Ustawy o kredycie konsumenckim – tłumaczy Czerwiński. – A czynności prawne będące przejawem nadużywania pozycji dominującej są w całości lub w odpowiedniej części nieważne.

Ustawa o kredycie konsumenckim wprowadziła ograniczenia w wysokości opłat, prowizji oraz oprocentowania. Zgodnie z przysługującymi prezesowi UOKiK uprawnieniami kontroli wzorców stosowanych w umowach z udziałem konsumentów, ma on prawo kierować pozwy do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o uznanie klauzul za niedozwolone. Postanowienia, które w oparciu o prawomocny wyrok sądu wpisane zostały do rejestru klauzul niedozwolonych, nie mogą być stosowane w obrocie prawnym z udziałem konsumentów.

– Pojawiają się opinie o konieczności wprowadzenia nadzoru finansowego nad firmami pożyczkowymi, jednak wskazane w artykule naruszenia prawa przez Providenta nie wymagają objęcia jego działań kontrolą kolejnej instytucji i kompetencje Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów są we wskazanym zakresie wystarczające – uważa Mariusz Czerwiński.

Według urzędu

Co na to zatem UOKiK? Postępowanie Providenta budzi zastrzeżenia urzędu, jeżeli chodzi o opłaty za wizyty domowe, dlatego też wszczęto w tej sprawie postępowanie wyjaśniające. Czy jednak firma posiada pozycję dominującą na rynku, to już budzi wątpliwości – definicji rynku nie można bowiem nadmiernie zawężać. Sprowadzając rzecz do absurdu, poprzez odpowiednie definiowanie rynków można wskazać ich niemal nieskończoną liczbę i tyluż na nich monopolistów.

– Jeżeli chodzi o stwierdzenie nadużycia pozycji dominującej na rynku, to nie rozpatrywaliśmy jako urząd takiej możliwości – wyjaśnia „Gazecie Bankowej” Aneta Styrnik z UOKiK. – Nie wiem, jaki rynek, na którym działa przedsiębiorca, dookreśliłby urząd, gdyby ewentualnie chciał wszcząć postępowanie w sprawie Providenta, nie wydaje mi się jednak, żeby był on aż tak wąski i żeby spółka miała na nim pozycję dominującą. A jej posiadanie jest niezbędną przesłanką do tego, żeby UOKiK mógł wszcząć postępowanie antymonopolowe. Myślę, że byłby to raczej rynek związany z udzielaniem kredytów konsumenckich, a na nim Provident nie ma pozycji dominującej. Wizyty domowe zaś, to tylko część usługi, jaką jest udzielanie kredytów w ramach Ustawy o kredycie konsumenckim.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów prowadzi postępowanie wyjaśniające, w ramach którego sprawdza, czy są podstawy do wszczęcia postępowania w sprawie naruszenia zbiorowych interesów konsumentów. Dotyczy to właśnie opłaty za obsługę domową. UOKiK sprawdza, czy mogłaby się ona znaleźć w 5-procentowym progu, w którym znajdują się opłaty i prowizje, o jakich mówi Ustawa o kredycie konsumenckim (nie mogą one przekraczać 5 proc. wartości kredytu). Czy tak się stanie i czy wszczęte zostanie postępowanie właściwe, jeszcze nie wiadomo. Postępowanie wyjaśniające trwa od 12 sierpnia – teoretycznie powinno się skończyć w ciągu 30, a w skomplikowanych sprawach – 60 dni. Do tej pory jednak się nie zakończyło.

– Jeśli chodzi o punkt 7 umowy pożyczki i owo „tendencyjne ocenianie pożyczkobiorców”, to przedsiębiorca, udzielając pożyczki, kieruje się określonymi zasadami – przypomina Aneta Styrnik. – Może nie chcieć komuś udzielić kredytu i nie ma przecież takiego obowiązku. Więc nawet jeśli odmawia udzielenia pożyczki dlatego, że ktoś nie chce skorzystać z opcji „wizyt domowych”, to nie można z tego powodu czynić zarzutu przedsiębiorcy. Dzisiaj banki coraz częściej nie chcą udzielać kredytów hipotecznych na 100 proc. wartości mieszkania czy domu – ale mogą to robić i może też się zdarzyć, że komuś udzielą takiego kredytu. To jest ich suwerenna decyzja – nie mogą tylko naruszać przepisów ustaw. Ustawa o kredycie konsumenckim nie mówi zaś, że trzeba czy należy każdemu, kto się zgłosi, udzielić pożyczki, jeśli spełnia wszystkie wymagania znajdujące się w regulaminie. Może istnieć dodatkowy czynnik, o którym nie wiemy, na podstawie którego przedsiębiorca może nie chcieć udzielić pożyczki.

Mariusz Czerwiński nie zgadza się z tą opinią i podtrzymuje swoje stanowisko. Sam Provident, mimo nalegań „Gazety”, odmówił skomentowania tych zarzutów, czy choćby zweryfikowania podanych tu faktów. Komu zaufać – i tak decydują klienci.

Tomasz Borkowski