Przedzierając się przez zakorkowane ulice zazwyczaj denerwujemy się tym, ile czasu marnujemy stojąc w bezruchu. Zwykle jednak nie myślimy o tym, jakie konsekwencje dla naszego zdrowia i samopoczucia może mieć takie codzienne stanie w korkach. A tych, jak przekonują eksperci i lekarze, nie powinniśmy lekceważyć.
Większość z nas do pracy i z powrotem dojeżdża samochodem, który według ekspertów nie jest najlepszym wyborem. W „zakorkowanym” mieście ten środek lokomocji nie gwarantuje bowiem szybszego dojazdu do celu w godzinach szczytu. A przecież im więcej czasu spędzamy w aucie, czekając na odblokowanie się zakorkowanej ulicy, tym bardziej niekorzystnie odbija się to na naszym zdrowiu i samopoczuciu.
Ze zdrowotnego punktu widzenia stanie w korkach ulicznych jest nie tylko bezużyteczne, ale i szkodliwe – przestrzega lekarz medycyny Mirosław Limanowski. – Najczęściej wzrasta ciśnienie i przyspiesza tętno, które nie jest jednak związane ze zdrowym wysiłkiem fizycznym. Długotrwałe unieruchomienie powoduje pogorszenie wentylacji. Dochodzą do tego również szkodliwe czynniki zewnętrzne: wzrost stężenia spalin oraz narastający poziom hałasu i wibracji powodowanych przez pracujące na wolnych obrotach silniki. W tym splocie niekorzystnych okoliczności zachowanie wzmożonej uwagi i koncentracji do dalszej jazdy jest bardzo trudne, a skutki stania w korku są jeszcze długo odczuwalne, bo odbijają się na pracy zawodowej i życiu osobistym.
Co możemy zrobić, aby ograniczyć negatywne dla naszego zdrowia i samopoczucia skutki codziennego mozolnego przebijania się przez zakorkowane miasto? Nie jesteśmy przecież w stanie wyeliminować aut z polskich ulic, tak aby stały się one bardziej przejezdne. Może więc skorzystać z komunikacji miejskiej, tak bardzo polecanej przez ekologów? – Najdłuższy czas przejazdu, żadnych korzyści wytrzymałościowych, fizjologiczna stagnacja – określił ten sposób dojazdu trener sportów wytrzymałościowych Dariusz Sidor, który dla celów kampanii „Żyj bez korków” komentował z punktu widzenia sportowo-fizjologicznego próbę szybkościową przeprowadzoną przez uczestników rajdu po Warszawie przez kierowcę samochodu, motocyklistę, rowerzystę i osobę jadącą komunikacją miejską.
Istnieje jednak dobra alternatywa dla samochodu – rower. Eksperci są zgodni: w sezonie wiosenno-letnim, a także podczas ciepłych dni jesiennych, warto skorzystać z tego środka lokomocji. – Mimo wydatku energetycznego, obok spaceru po mieście, jest to najbardziej efektywny i najtańszy sposób dojazdu do centrum spełniający nie tylko minimalne, ale i optymalne wymagania w celu poprawy sprawności i kondycji – przekonuje Dariusz Sidor.
Zakorkowane ulice stolicy to niewesoła i bardzo frustrująca codzienność dla wielu jej mieszkańców. Badania przeprowadzone z okazji październikowej kampanii „Żyj bez korków” wykazały, że na dojazd do pracy i powrót do domu warszawiacy tracą średnio 1 godzinę i 44 minuty dziennie. To niemało, zwłaszcza że ten czas można by przeznaczyć na wiele innych pożytecznych czynności – powiedział Dariusz Wilk z GANT Development S.A. – Jeżdżąc do pracy samochodem, warszawiacy spędzają rocznie w samochodzie ponad 415 godzin, czyli aż 17 dób w roku.
Źródło: Gant Development