Nie możesz spłacić kredytu? Porozmawiaj z bankiem

Banki nie lubią być oszukiwane. Jedynym sposobem na rozwiązanie naszego problemu jest rozmowa z przedstawicielem banku. Po przeanalizowaniu naszej sytuacji zaproponuje rozwiązanie korzystne dla obu stron. Wypowiedzenie kredytu jest ostatecznością

– Jeżeli pojawią się problemy ze spłatą kredytu, najlepiej od razu porozmawiać o tym z bankiem – mówi Monika Nowakowska, dyrektor biura public relations Kredyt Banku. – Do każdego klienta w takiej sytuacji podchodzimy indywidualnie, wspólnie szukamy wtedy najlepszego rozwiązania.

– W większości umów kredytowych przewidziane są tzw. miesięczne wakacje od spłaty kredytu – wyjaśnia Piotr Kwiatkowski, kierownik zespołu wsparcia sprzedaży w PKO BP.

– Polegają one na tym, że kredytobiorca może nie zapłacić w ciągu każdego roku spłacania kredytu jednej raty. Te jednak nie są umarzane, a czasowo odraczane, prędzej czy później z bankiem trzeba będzie się rozliczyć.

Jeżeli kłopoty finansowe mają się przedłużyć, można z bankiem wynegocjować czasowe zawieszenie spłaty odsetek od kredytu lub w wyjątkowych sytuacjach również spłatę kapitału. Bank pójdzie nam na rękę. – Najważniejsze jest jednak wykazanie, że nie możemy spłacać kredytu nie z naszej winy, a z przyczyn od nas niezależnych, np. wskutek utraty pracy potwierdzonej odpowiednim dokumentem czy choroby, udokumentowanej np. wypisem ze szpitala – mówi Krzysztof Czerkas, dyrektor Departamentu Kredytów Komercyjnych w Rheinhyp-BRE Bank Hipoteczny SA.

Jeżeli bank zwalania nas czasowo ze spłaty kapitału, w ostatecznym rozrachunku kredyt będzie kosztował nas więcej. Jeżeli miesięcznie płacimy np. 500 zł odsetek, bank na pół roku zawiesi nam spłatę podstawy kredytu, to mimo wpłacenia 3 tys. zł nie zmniejszy się nasze zadłużenie, a co za tym idzie, należne bankowi odsetki (jeżeli mamy oprocentowanie zmienne) – czytamy w „Rzeczpospolitej”.

Banki proponują też inne rozwiązania. – Możemy wydłużyć okres spłaty kredytu do maksymalnego okresu kredytowania lub obniżyć raty kredytu, jeżeli klient ma niższe dochody – wyjaśnia Monika Nowakowska.