Obniżki stóp możliwe dopiero w połowie 2009 roku

Inflacja pozostaje wysoka, ale powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Jakie jest obecnie największe zmartwienie RPP? Szybko rosnący popyt, ceny kontrolowane czy tradycyjnie rynek pracy?

– Na ceny kontrolowane czy czynniki podażowe wpływu nie mamy, ale my patrzymy na inne rzeczy. Pomijając kwestię PKB potencjalnego, który jest ciągle niższy od rzeczywistego, to kluczowym problemem pozostaje wzrost płac.

Jak bardzo obecny wzrost płac przekracza poziom bezpieczny dla gospodarki?

– W obecnych warunkach pożądane tempo wzrostu płac, które nie byłoby zagrożeniem dla inflacji, to ok. 6,5 proc. w skali rocznej. Dopóki wzrost płac jest prawie dwukrotnie wyższy, a wydajność nie rośnie dostatecznie szybko, to można powiedzieć, że RPP stąpa po cienkim lodzie, istnieje bowiem możliwość zaistnienia efektów drugiej rundy. Dopóki pracownik żąda podwyżek, argumentując to wzrostem wydajności, to jest to normalne. Ale jeżeli argumentacja dotyczy wzrostu cen, to jesteśmy o krok od spirali płacowo-cenowej. I w takiej sytuacji bank centralny musi pokazać determinację, by nie dopuścić do wystąpienia takiego zjawiska. A patrząc na ostatnie miesiące, to prawdopodobieństwo wystąpienia efektów drugiej rundy rośnie. Na razie w lutym mieliśmy pozytywną sytuację, bo choć rosły płace, to rosła i wydajność.

Ale pana zdaniem stopy powinny nadal rosnąć? Bo do niedawna mówił pan, że stopa referencyjna na poziomie 5,75 proc. jest właściwa do sprowadzenia inflacji do celu?

– Sytuacja się zmieniła, zagrożenia rosną, więc nie można trzymać się kurczowo wcześniejszych zapowiedzi. Jeżeli użyjemy modeli ekonomicznych, to wygląda na to, że pożądana stopa procentowa znajduje się na poziomie 6 proc. Obecny poziom stóp jest za niski. Dlatego potrzebna jest jeszcze jedna podwyżka, najlepiej szybko, już w kwietniu. A potem obserwowanie gospodarki, przynajmniej do chwili publikacji kolejnej projekcji w czerwcu. Być może jeszcze jedna podwyżka po kwietniu będzie potrzebna.

Dotychczasowe podwyżki działają?

– Działają i mimo że skutki zmian stóp procentowych ujawniają się najsilniej po ok. pięciu, siedmiu kwartałach, to już na drugi dzień działają poprzez chociażby kanał kursowy. Dodatkowo zdecydowanie banku centralnego pozwala działać przez kanał oczekiwań inflacyjnych, pokazywać, że jesteśmy zdeterminowani w walce ze wzrostem cen.

A nie ma pan obaw, że RPP przesadzi z podwyżkami, że gospodarka zwolni?

– Nie chcemy doprowadzić do spowolnienia gospodarczego i myślę, że rzeczywistość pokazuje, że nie osłabiamy gospodarki. Dlatego stosujemy kroki 25-pkt, by osłabiać presję inflacyjną, bez negatywnych skutków dla wzrostu gospodarczego. Pierwsze dane o produkcji czy sprzedaży na początku roku sugerują, że PKB w I kwartale będzie wysoki i wyniesie nawet powyżej 6 proc. A jeżeli tak, to biorąc pod uwagę bazę statystyczną z ubiegłego roku, to ten wzrost jest bardzo mocny. Od tej strony nadal nie ma sygnałów o złagodzeniu napięć inflacyjnych.

Jak będzie się kształtować inflacja w najbliższych kwartałach? Czy jeszcze długo RPP nie zdecyduje się na łagodzenie polityki monetarnej? Czy Marian Noga przewiduje możliwość spowolnienia gospodarczego?

Rozmawiał Mirek Kuk.

Więcej: Gazeta Prawna 3.04.2008 (66) – str.5