Z wyliczeń firmy A-Z Finanse wynika, że tylko w ciagu ostatnich sześciu miesięcy przeciętny mieszkaniec Poznania stracił 9 m kw. Jego zdolność kredytowa pozwala mu bowiem kupić zaledwie 28 metrów – na początku roku stać go było na 37, a jeszcze rok wcześniej na 55 m kw.
– Ale jakby na przekór temu na rynku nieruchomości trwa nieustający boom mieszkaniowy, a banki biją kolejne rekordy w liczbie udzielanych kredytów – mówi wiceprezes Domu Kredytowego "Notus" Jacek Dziadak.
Także analityk Open Finance Emil Szweda ocenia, że siła nabywcza Polaków na rynku mieszkaniowym nie jest aż taka zła, jak wskazują na to dane statystyczne dotyczące wynagrodzeń i cen mieszkań. "- Przy tego rodzaju szacunkach nie brano dotąd pod uwagę wzrostu zamożności Polaków wynikającego z hossy giełdowej" – mówi Szweda. "- Gdyby zdolność kredytowa Polaków w relacji do cen mieszkań istotnie się pogorszyła, to te ceny spadałyby, a takiego zjawiska na skalę masową na razie nie obserwujemy." Według Szwedy dalszy wzrost wynagrodzeń połączony ze spadkiem stopy bezrobocia dodatkowo poszerzy krąg nabywców mieszkań. "- Jeśli oprocentowanie kredytów radykalnie nie wzrośnie, ceny mieszkań co najmniej utrzymają się na dotychczasowym poziomie, a bardziej prawdopodobny jest ich umiarkowany wzrost w granicach 5-10 proc. rocznie" – prognozuje ten analityk.
Więcej na temat w "Gazecie Wyborczej".