Pracownicy Handlowego kontra fiskus

Problem dotyczy blisko 4,3 tys. pracowników, którzy podczas prywatyzacji banku w 1997 r. kupili jego akcje po preferencyjnej cenie. Był to rodzaj premii, jaką minister skarbu (właściciel banku) wypłacił im za budowanie rynkowej pozycji Handlowego. Dziesiątki tysięcy pracowników innych firm państwowych, m.in. TP SA, KGHM, czy PKN Orlen, dostawały do 15 proc. darmowych akcji na podstawie ustawy „o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych”. Handlowego ta ustawa nie dotyczyła.

Pracownicy Handlowego płacili 4 zł za akcję. Na osobę przypadło średnio około 1080 akcji. Ten, kto po dwóch latach karencji sprzedał wszystko na giełdzie, mógł otrzymać około 55 tys. zł. Wedle fiskusa powinien to doliczyć do innych dochodów i zapłacić podatek według skali ze stawkami 19, 30 i 40 proc. Tylko nieliczni pracownicy zapłacili podatek – podaje „Gazeta Wyborcza”.

– Nie płaciliśmy, bo zarówno prospekt emisyjny banku, jak i Komisja Papierów Wartościowych i Giełd stwierdzały, że nabyliśmy akcje w ofercie publicznej. A skoro tak, to zgodnie z obowiązującymi wtedy przepisami podatku nie powinno być – mówią dziś związkowcy. Niedawno poprosili ministra finansów, by zaniechał poboru podatku.

Wiceminister finansów Jarosław Neneman: – Nie zrezygnujemy z tych pieniędzy. Wygraliśmy w Naczelnym Sądzie Administracyjnym wszystkie sprawy o opodatkowanie dochodów ze sprzedaży akcji pracowniczych Handlowego.

Pracownicy banku mają jednak „sposób” na walkę z fiskusem. – Kilka osób wygrało w sądzie spór ze skarbem państwa. Mają orzeczenia, że prospekt emisyjny wprowadzał pracowników w błąd stwierdzeniem, iż nabywają akcje w ofercie publicznej. Na tej podstawie skarżący odzyskali pobrane przez urząd skarbowy odsetki od podatku. Dodatkowo państwo musiało im wypłacić odsetki od tych kwot – mówią związkowcy banku. Zapowiadają, że jeśli sprawa nie zostanie rozwiązana po ich myśli inaczej, to masowo będą występować do sądów przeciwko skarbowi państwa z żądaniem zwrotu odsetek.