PZU: Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po stronie rządu

„Eureko od siedmiu lat toczy spór z polskim rządem o kontrolę nad PZU. Sprawą zajmują się setki prawników, Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy i sądy w Polsce i Holandii. Dziś w Utrechcie odbędzie się rozprawa przed holenderskim sądem, w której Eureko domaga się odszkodowania od polskiego rządu za opóźnienia w prywatyzacji PZU (…). Teraz Trybunał ma się zająć wyliczeniem odszkodowania. Eureko szacuje straty na kilka miliardów złotych i twierdzi, że z roku na rok są coraz większe.” – pisze „Gazeta Wyborcza”.

We wtorek na łamach „Gazety Prawnej” wiceminister skarbu Paweł Szałamacha oświadczył: „Jest możliwa sytuacja, w której skończy się arbitraż, a my nie uznamy jego wyroku. Z drugiej strony możliwe jest, że podejmiemy kroki przewidziane prawem polskim. Nastąpi wtedy zderzenie czołowe. Eureko będzie miało wyrok arbitrażu, którym będzie mogło sobie machać jak flagą. A realne procesy zajdą w Polsce.”

„Według prawników zwycięzca arbitrażu może podjąć kroki prawne, aby zmusić przegraną stronę do wywiązania się z wyroku. Wystarczy, że wystąpi się do sądu zagranicznego, gdzie pozwany ma jakieś mienie, które może być zajęte i egzekwowane (…). Eureko – według prawników – może pójść do sądu każdego innego państwa. Teoretycznie może zająć na przykład polskie rządowe samoloty w USA, rezerwy dewizowe NBP, a nawet należności państwowych spółek, np. Poczty Polskiej. Z ewentualnej egzekucji wyłączony jest tylko majątek placówek dyplomatycznych i mienie wojskowe.” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.

Dwa lata temu Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy przyznał już rację Eureko. Holendrzy zarzucali polskiemu rządowi naruszenie umowy o wzajemnej ochronie inwestycji. Eureko domaga się dokończenia prywatyzacji PZU i oddania kontroli nad towarzystwem, tak jak przewiduje to umowa prywatyzacyjna z 1999 roku i jej późniejszy aneks.

Więcej informacji w „Gazecie Wyborczej”.