Już tylko kilka dni zostało, na decyzję o ślubie, jeśli para chce zdążyć wziąć kredyt z programu Rodzina na Swoim na dotychczasowych zasadach. I przyjąć od rządu kopertę z kilkudziesięcioma tysiącami złotych.
Łatwo nie będzie, bo np. w warszawskich USC już do końca roku nie ma terminów. Aby powiedzieć sobie „tak”, trzeba wybrać się dalej, np. do Grodziska Mazowieckiego. Można też w ekspresowym tempie zdecydować się na ślub konkordatowy w kościele, o ile oczywiście na pośpiech zgodzi się ksiądz.
Hucznego przyjęcia w tak krótkim czasie nie uda się zorganizować, ale nawet, gdy gości będzie niewielu znajdzie się wśród nich rząd, z kopertą w której nowożeńcy znajdą dobre 50 tys. zł, bo tyle np. wynoszą dopłaty do odsetek kredytu na 250 tys. zł. Zgodnie z zasadami Programu Rodzina na Swoim, rząd spłaca za kredytobiorcę ok. połowy odsetek (obecnie jest to połowa z 5,82 proc.) przez pierwszych osiem lat trwania kredytu. Jeśli kredyt będzie spłacany przez 30 lat rząd sfinansuje niemal jedną piątą wszystkich odsetek, jeśli jednak udałoby się rozplanować spłatę na 20 lat dopłata wyniesie niemal 30 proc., gdy będzie to kredyt na 15 lat, udział państwa w odsetkach przekroczy nawet 37 proc.
Można poprosić kierownika USC o przyspieszenie terminu
Choć pobieranie się z powodu kredytu wydaje się zabawne, a może i smutne (wszystko zależy od punktu widzenia), to jednak doradcy kredytowi nie ukrywają, że gdyby nie program Rodzina na Swoim wiele związków długo poczekałoby jeszcze na legalizację. Podpowiadamy, więc niewtajemniczonym jak załatwić formalności, by szybko dołączyć do grona nowożeńców. Wystarczą skrócone odpisy aktów urodzenia, dowody osobiste, a także pisemne zapewnienie o braku przeszkód do zawarcia związku na druku USC oraz wniosek o udzielenie ślubu. Potem trzeba poczekać miesiąc i jeden dzień na datę ślubu, oczywiście, jeśli USC ma wolne terminy. W nadzwyczajnych sytuacjach można poprosić kierownika urzędu o przyspieszenie terminu. Jak wynika z naszych informacji zdarza się, że argumenty kredytowe działają.
Źródło: BGK
W programie będą mieszkania tylko nowe i tanie
Mimo, że rząd zmianami projektu nowelizacji ustawy o kredytach z dopłatami do odsetek jeszcze się nie zajął, to jednak wszystko wskazuje na to, że zrobi to na dniach. Gdy zmieni zasady, na ich wejście w życie, rynek poczeka dwa tygodnie.
A co ma się zmienić? Przede wszystkim planowane jest szybsze niż wcześniej zapowiadano, wykluczenie z programu mieszkań z rynku wtórnego. Niby błaha rzecz, ale praktyka pokazuje, że 7 na 10 mieszkań w ramach Programu Rodzina na Swoim to mieszkania używane. Poszukujący „M” na kredyt z dopłatami będą, więc zmuszeni radykalnie zmienić upodobania i przede wszystkim mieć też sporo gotówki na urządzenie gołych ścian.
Jeszcze bardziej dotkliwe mogą okazać się jednak obniżki maksymalnych cen mieszkań kwalifikowanych do programu. Jeśli zmiany okażą się tak drastyczne jak chce Ministerstwo Finansów – spadek o blisko 30 proc. – znalezienie mieszkania z ceną akceptowaną przez Program RnS może graniczyć z cudem. Chyba, że przeważą racje Ministra Infrastruktury, to wówczas ceny obniżą się o 14 proc., co jeszcze dramatem nie będzie, ale również może skomplikować sytuację.
A może jednak dwa mieszkania obok
Jeśli jednak związek miałyby się głównie opierać na kredycie, może warto poczekać na zmiany, bo mają one wyjść naprzeciw singlom. Wtedy będzie można wziąć na kredyt z dopłatami dwa małe mieszkanka (do 50 m. kw., dopłata ma obowiązywać do 30 m. kw.) obok siebie i zaplanować ich połączenie w przyszłości. Koniec końców rząd będzie wtedy dopłacał do 60 m. kw., a nie jak małżeństwom, czy osobom samotnie wychowującym dzieci – do 50 m. kw.(maks. wielkość mieszkania, to 75 m. kw.). Nie będzie można jednak zwlekać z kredytem w nieskończoność, bo według nowych założeń będą one udzielane osobom, które mają najwyżej 35 lat.
Źródło: Open Finance