„Notowany na londyńskiej giełdzie IPF pochwalił się swoimi wynikami kwartalnymi za okres styczeń-marzec 2010 r. Okazuje się, że gdyby nie zarobek osiągnięty na udzielonych pożyczkach w Polsce, Czechach i na Słowacji, właściciele Providenta mogliby tonąć w stratach.” donosi dziennik.
„Właściciel Providenta zauważa, że „rynki w Polsce, Czechach i na Słowacji rozwijały się dobrze, a poprawa warunków ekonomicznych oraz ścisłe zarządzanie jakością udzielonych pożyczek umożliwiło stopniowe złagodzenie mechanizmów kontrolnych. W efekcie wartość udzielonych pożyczek wzrosła o 11 proc. w relacji do pierwszego kwartału zeszłego roku, a liczba klientów zwiększyła się o 14 tys. I wynosi obecnie 1,16 mln osób.” informuje „Gazeta”.
Provident reklamuje się jako instytucja przyjazna klientowi, która rozumie jego potrzeby i w sytuacji braku pieniędzy jest w stanie podać pomocną dłoń. Warto jednak pamiętać, że taka „pomoc” będzie nas sporo kosztować. Często jednak patrzymy krótkowzrocznie – potrzeba natychmiastowego zdobycia pieniędzy przyćmiewa ciemne strony podpisywanej umowy, co później może skutkować miejscem w BIK-u.
Więcej w artykule Macieja Samcika „Provident od stycznia zarobił w Polsce, Czechach i na Węgrzech 23 mln zł” w „Gazecie Wyborczej”.