Ten 1 proc. klientów robi ogromną różnicę w tworzeniu wartości dla banków

Z badań Bain&Company wynika, że średnio jeden procent najmniej rentownych klientów korporacyjnych banku ma największy negatywny wpływ na jego zysk ekonomiczny. Dlatego Banki powinny ustalić, którzy klienci są „opłacalni”, a którzy „nieopłacalni” i jak obsługiwać tych drugich.

– Faktyczne ustalenie rentowności ekonomicznej klienta nie jest jednak tak proste jakby się wydawało. Jednym z wyzwań jest tu złożoność bankowych systemów informatycznych, utrudniająca przypisanie kosztów operacyjnych czy ryzyka rynkowego do konkretnych klientów, ze względu na liczne jednostki organizacyjne, bazy danych i elementy raportowania, jakie trzeba wziąć pod uwagę – mówi Kazimierz Stańczak, partner w Bain&Company.

Kolejną poważną przeszkodę często stanowi kultura organizacyjna banku. Przeniesienie nacisku na klientów przynoszących korzyści ekonomiczne wymaga poważnej zmiany kulturowej. Na przykład, niektóre wiodące banki zmodyfikowały swoje karty oceny pracowników tak, aby nie odzwierciedlały one wyłącznie wzrostu przychodów (co motywuje opiekunów klienta do finalizowanie umów kredytowych za wszelką cenę), ale także wskaźniki zysku (co skłania do skupienia uwagi na wykorzystaniu pełnego potencjału klienta).

Banki, którym udało się poprawić rentowność swojego portfela, zaczynały od podzielenia swoich klientów wg poziomów dochodowości. Od wysoko dochodowych do nieopłacalnych, w oparciu o potencjał zysku ekonomicznego  (czyli po uwzględnieniu kosztu kapitału) oraz wielkość firmy. Po dokonaniu podziału bazy klientów na segmenty pod kątem rentowności, cyklem życia każdego klienta korporacyjnego musi zacząć kierować dyscyplina rentowności.

Cykl życia klienta składa się z czterech kluczowych etapów. Na każdym z nich warto położyć nacisk na rentowność i całkowitą wartość klienta. Te etapy to:

Nie jest łatwo sprawić, aby klient stał się od razu rentowny dla banku, ani nie zawsze jest racjonalne pozbycie się nierentownego klienta, jeśli bank nie jest w stanie dopasować oferty produktowej, cen i modelu obsługi do wymogu  osiągnięcia zysku ekonomicznego. – Ale mając twarde dane, które możemy przedstawić klientowi oraz jasny plan działań, możemy zagwarantować dużo wyższą dyscyplinę w procesie, który często miał nieustrukturyzowany i czasami nadmiernie osobisty charakter. Takie zwiększenie dyscypliny umożliwi bankom efektywniejsze przesuwanie kapitału do klientów dających wyższy zwrot, co będzie jeszcze ważniejsze dla kreacji wartości wraz ze wzrostem będą w wzrostem stóp procentowych – komentuje Kazimierz Stańczak.

 

Źródło: Bain&Company