Sytuacja jest dynamiczna. Rynek lokat zmienia się z dnia na dzień, a ekonomiści prognozują dalsze podwyżki stóp procentowych NBP. Jeśli do nich dojdzie, niewykluczone, że zobaczymy lokaty na 8 czy 9 proc. – ocenia Tomasz Rzeski, Country Sales Manager Oddziału Inbank w Polsce.
Wojciech Boczoń: Jak chronić pieniądze przed inflacją sięgającą 14 proc.? Najlepsze lokaty dają najwyżej 6-7 proc. zysku.
Tomasz Rzeski, Country Sales Manager Oddziału Inbank w Polsce: Nie istnieją niezawodne sposoby ochrony przed dwucyfrową inflacją. Trudno doszukiwać się standardowych form ochrony, podczas gdy dwucyfrowa inflacja jest zjawiskiem nietypowym, a zarazem chwilowym i nietrwałym. Dla przykładu, oczekiwana długoterminowa średnioroczna stopa zwrotu z inwestycji w akcja sięga 10-15%. Oznacza to, że próba osiągania dwucyfrowej stopy zwrotu z inwestycji jest nieodłącznie związana z akceptacją wysokiego ryzyka inwestycyjnego.
Rynek dysponuje oczywiście całą paletą instrumentów finansowych z potencjałem zwrotu na poziomie przewyższającym inflację, natomiast mają one już charakter spekulacyjny. Nie rekomenduję ich zatem przeciętnemu inwestorowi niezagłębionemu w niuanse ekonomiczne. Zwłaszcza gdy mówimy o przeciętnym Kowalskim szukającym ochrony przed inflacją, a nie poszukującym zwrotu przy wysokim i realnym ryzyku utraty części kapitału, niejednokrotnie znacznej części tegoż kapitału.
Do jakich poziomów może wzrosnąć stopa NBP i jakie wówczas zobaczymy lokaty?
Trudno przesądzać jednoznacznie, sytuacja jest dynamiczna. Niektórzy analitycy mówią o poziomie 7-8-procentowym. Gdy weźmiemy pod uwagę aktualną relację stopy referencyjnej do najkorzystniejszych ofert depozytowych, to możemy doszukiwać się w perspektywie 7, 8, a nawet 9% na lokatach przy takim poziomie stóp NBP.
Dlaczego banki tak długo zwlekały z podnoszeniem oprocentowania lokat?
Sektor bankowy jest nadpłynny. Zatem mówiąc wprost – nadmiar depozytów to dla banku czysty koszt, a nie jakikolwiek zysk. Nie dziwi zatem zwłoka w podnoszeniu oprocentowania przez większość podmiotów bankowych.
Skoro sektor jest nadpłynny, to po co banki to po co bankom pieniądze z depozytów?
W sytuacji nadpłynności, nie ma tu żadnego racjonalnego celu, a pieniądze te są bankom zbędne. Myślę, że uatrakcyjnienie oferty lokowania kapitału przez Skarb Państwa – m.in. nowe obligacje detaliczne, czy liderowanie w atrakcyjności oprocentowania depozytów przez banki kontrolowane przez Skarb Państwa – to jedna z form pozyskiwania nadmiaru gotówki z obiegu. Wszystko to ma przyczynić się do podwyższenia stopy oszczędzania i redukcji konsumpcji, a w rezultacie – inflacji.
Po agresywnych ruchach cenowych największych banków, pozostałym bankom komercyjnym nie pozostało nic innego, niż uatrakcyjnienie również swoich ofert depozytowych.
Jak Pan ocenia nową ofertę obligacji?
Oceniam ją pozytywnie. To ciekawa propozycja, wzbogacająca wachlarz rozwiązań, z którego może korzystać i dokonać wyboru klient poszukujący przyzwoitego zwrotu przy niskim poziomie ryzyka. Interesująca wydaje się opcja indeksowania oprocentowania do stopy referencyjnej NBP czy inflacji, jak również bieżąca wypłata odsetek. Sprawia to wrażenie dobrego produktu rentierskiego, szczególnie dla osób zainteresowanych inwestowaniem dużych kwot.
Czy lokaty wrócą do łask klientów banków?
Tak, lokaty wracają już do łask. Jest to zjawiskiem naturalnym przy jednocześnie rosnących stawkach oprocentowania lokat. Historycznie przy bliskim zera oprocentowaniu trudno było doszukać się ekonomicznego argumentu, aby środki z przysłowiowej skarpety czy rachunku osobistego umieszczać na lokacie. Teraz natomiast atrakcyjność lokat rośnie z miesiąca na miesiąc. A wraz z tym wzrostem, rośnie skłonność Polaków do oszczędzania w powiązaniu z ogólną sytuacją ekonomiczną i geopolityczną. Osobom, które cenią sobie spokój, bezpieczeństwo i gwarantowany zwrot z kapitału, wysoka zmienność na rynkach akcyjnym i obligacyjnym nie pozostawia wielu alternatyw dla lokat bankowych.
***
Tomasz Rzeski, BIO eksperta:
Tomasz Rzeski w 19-letniej karierze pracował dla takich marek, jak GE Capital, UniCredit, Citibank i Bank BPH. Przygotowywał i realizował strategie wejścia na rynek nowych produktów i usług bankowych, odpowiadał za rozwój nowych modeli biznesowych i nowych segmentów, ze szczególnym uwzględnieniem obszaru consumer finance. W Inbanku, jako współtwórca polskiego oddziału, kształtuje relacje z kluczowymi partnerami biznesowymi.