„Już na samym początku obrad Zawisza postawił wniosek o przesłuchanie prezydenta. Były przewodniczący komisji bankowej, który stracił to stanowisko po opuszczeniu szeregów PiS, wyjaśnił, że Lech Kaczyński był prezesem Najwyższej Izby Kontroli, gdy ta kontrolowała prywatyzację Banku Śląskiego.” – czytamy w „Dzienniku”.
„Jednak członkowie komisji sprzeciwili się inicjatywie Zawiszy. Przewodniczący komisji Adam Hofman z PiS uznał wniosek o przesłuchanie głowy państwa za nieuzasadniony. Komisja nie wzywa przecież na przesłuchanie szefów wszystkich instytucji, których dokumenty analizują” – pisze „Dziennik”.
„Komisja odłożyła głosowanie wniosku, bo czeka na opinię ekspertów, czy może przesłuchiwać głowę państwa. Według polityków inicjatywa Zawiszy to zemsta Przymierza Prawicy na PiS.” – czytamy w „Dziennku”.
We wrześniu ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny uchylił uchwałę o komisji bankowej, uznając, że jest ona niezgodna z konstytucją, bo zakres prac komisji jest zbyt szeroki. Po półrocznej przerwie komisja wznowiła prace. Pierwszym świadkiem reaktywowanej komisji był były premier Józef Oleksy. Został on wezwany w związku z tzw. sprawą taśm Gudzowatego. Następnie przed komisją stawił się europoseł LPR Bogdan Pęk, który opowiadał o prywatyzacji Banku Śląskiego. Wczoraj śledczy przesłuchali b. premiera Waldemara Pawlaka oraz b. przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych i Giełd Jacka Sochę.