Wystarczyły zaledwie dwa tygodnie nowego roku, aby nastroje Polaków, którzy spłacają kredyty hipoteczne zaciągnięte w szwajcarskiej walucie, uległy znacznej poprawie.
Na przestrzeni kilkunastu dni cena franka względem złotego spadła o ponad 22 gr. i dziś znalazła się poniżej bardzo ważnego psychologicznego poziomu 3 złotych (minimum kursu CHF/PLN 2,9851), co oznacza, że była najniższa od 25 listopada ubiegłego roku.
Dla zadłużonych w walucie Helwetów rachunek jest obecnie prosty. Za każde spłacane 100 franków muszą wydać 22 złotych mniej niż jeszcze 28 grudnia, kiedy to kurs CHF/PLN wynosił maksymalnie 3,2074 i był najwyższy od marca 2009 r. Niby niewiele, ale jeżeli założyć miesięczną ratę w wysokości 500 franków, robi się z tego już widoczna oszczędność.
Na początku 2011 r. głównym wsparciem dla złotego (także względem innych niż frank głównych walut obcych, choć euro i dolar potaniały znacznie mniej, bo o ok. 2,0-2,5%), stały się rosnące oczekiwania inwestorów, co do rychłego rozpoczęcia przez RPP, cyklu zacieśniania polityki monetarnej. W obecnej chwili coraz więcej wskazuje na to, że do pierwszej podwyżki stóp procentowych może dojść już na najbliższym styczniowym posiedzeniu Rady. Prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza zwiększają nie tylko dane o inflacji (w grudniu wyniosła 3,1% – najwięcej od 11 miesięcy) oraz obawy o to w jak dużym stopniu w 2011 r. na poziom cen wpłynie podwyżka VAT, ale też ostatnie jastrzębie wypowiedzi przedstawicieli RPP, w tym także jej szefa. Co ważne, z drugiej strony nie zanosi się na to, aby NBP próbował przeciwdziałać nadmiernej aprecjacji naszej waluty, jak to uczynił na początku kwietnia ubiegłego roku, kiedy to fizycznie zainterweniował na rynku.
Na znaczną skalę wzmocnienia naszej waluty względem szwajcarskiej, wpływ miało jednak także samo zachowanie się franka na arenie międzynarodowej, dla którego to pierwsza połowa stycznia była zupełnie nieudana. Kurs EUR/CHF, który 30 grudnia, znalazł się na poziomie 1,2400 – najniższym w historii, a w całym 2010 r. zniżkował o prawie 16%, w ciągu nieco ponad dwóch tygodni poszedł w górę o ok. 4,5% i dziś zwyżkował maksymalnie do 1,2961.
Inwestorzy, którzy jeszcze do niedawna masowo kupowali walutę Helwetów, traktując ją jako najbardziej bezpieczne schronienie w trudnych czasach (chodziło głównie o kwestię kryzysu zadłużenia w strefie euro), wyraźnie zmniejszyli w niej zaangażowanie. Po pierwsze ogromny niepokój o sytuację finansową Portugalii i Hiszpanii nieco zelżał (choć rzecz jasna nie zanikł), po tym jak tegotygodniowe środowo-czwartkowe aukcje obligacji tych krajów zakończyły się sukcesem. Po drugie po spadku kursu EUR/CHF w okolice poziomu 1,2400 nasiliły się obawy o to, że na rynku znów może zacząć interweniować Bank Szwajcarii – i patrząc na skalę wzrostu tej pary walutowej w ostatnich dwóch tygodniach, nie jest wykluczone, że do tego typu jego działań jednak dochodziło – oczywiście SNB z zasady nie komentuje takich spraw. Najsilniejszy w historii frank jest problemem dla Szwajcarów, jako że ok. połowa PKB tego kraju opiera się na eksporcie.
Oficjalnie Bank Szwajcarii porzucił interwencje na rynku w czerwcu 2010 r., argumentując to tym, że ożywienie gospodarcze zmniejsza ryzyka deflacyjne – no, ale wtedy kurs EUR/CHF wynosił 1,35-1,40. Wczoraj wiceprezes SNB, Thomas Jordan podkreślał, że wzrosty franka są nadzwyczajnym wyzwaniem dla eksporterów tego kraju, a na dziś zaplanowane jest w tej sprawie spotkanie władz tego kraju ze związkami: zawodowymi i przedsiębiorców oraz z bankami. Na skalę wzrostu kursu EUR/CHF wpływ miała też wczorajsza wypowiedź szefa Europejskiego Banku Centralnego. Jean-Claude Trichet podkreślił bowiem, że w krótkim terminie ryzyko presji inflacyjnej w strefie euro rośnie.
W naszej opinii określony na otwarciu tego roku kierunek, w którym podążają kursy: CHF/PLN i EUR/CHF będzie kontynuowany także w dalszej jego części – choć bez głębszych korekt zapewne się nie obejdzie. Bieżące prognozy Domu Kredytowego Notus zakładają, że na koniec 2011 r. cena franka względem złotego powinna znaleźć się w okolicy poziomu 2,60, a cena franka względem euro przy 1,43.
Źródło: Dom Kredytowy Notus