Ruch w interesie kredytów hipotecznych nie jest jeszcze początkiem odwilży. Na razie banki przyglądają się sobie na wzajem, klientom oraz gospodarce.
Bank Millennium wraca do walki o rynek kredytów hipotecznych. Niegdyś czołowy gracz, przez ostatnie pół roku był praktycznie nieaktywny, a teraz promuje swoje kredyty dźwiękami folkowego zespołu Zakopower. Gdy do tego dodamy promocyjne marże 1,35 pkt proc. w Banku Zachodnim WBK oraz obniżki marż w Banku Ochrony Środowiska (dla kredytów złotowych) i w Nordea Banku Polskim (dla euro), można by sądzić, że idzie ku lepszemu. Czy jednak na pewno?
Bez wątpienia w kredytach coś się dzieje. Lecz trudno określić owe coś jako odwilż, jest to raczej sondowanie rynku przez banki, które oczekują rozwoju sytuacji w polskiej gospodarce. Owszem, największą zapaść na rynku kredytów mamy już za sobą, lecz obecne posunięcia poszczególnych banków to raczej zmiany kosmetyczne i przyglądanie się konkurentom oraz rynkowi, a nie rewolucja.
Bank Millennium promuje kredyty na 100 proc. wartości nieruchomości (tylko w złotym), lecz dostać taką pożyczkę wcale nie jest łatwo. Jeśli ktoś chce uzyskać maksymalne dostępne LTV, musi liczyć się z dodatkowym kosztem w postaci dwóch ubezpieczeń: od utraty stałego źródła dochodu i niskiego wkładu własnego. Plusem nowej oferty Banku Millennium są dość atrakcyjne marże. Dla kredytu na 100 proc. wartości nieruchomości jest to 2,5 lub 2,7 pkt proc. (zależnie od kwoty kredytu). To propozycja ciekawa, lecz dopiero jej rzeczywista dostępność ją zweryfikuje.
Doskonale pamiętamy bowiem jak wiosną Nordea Bank Polska reklamował powrót kredytów we franku szwajcarskim. Wydawało się, że oto mamy do czynienia z przełomem, a na rynku… nie zmieniło się nic. Za kilka miesięcy będzie wiadomo, ilu klientów rzeczywiście otrzymało w Millennium kredyt na 100 proc. z taką marżą.
Swego rodzaju wyznacznikiem sytuacji na rynku jest dostępność kredytu na 100 proc. wartości nieruchomości. Z danych zebranych przez Open Finance wynika, iż wliczając wspomniany Bank Millennium ofertę taką ma dziś 16 instytucji, ale w kilku jest ona obwarowana pewnymi ograniczeniami. W Banku BGŻ na przykład szansę na LTV równe 100 proc. mamy tylko jeśli kwota transakcji nie przekracza 90 proc. rynkowej wartości nieruchomości. Podobnie jest w Pekao Banku Hipotecznym, gdzie wartość ta wynosi 80 procent. To oznacza, że w pełni skredytujemy zakup mieszkania tylko, jeśli kupujemy je wyjątkowo okazyjnie.
Z kolei w Eurobanku kredyt ze 100-proc. LTV otrzymać można na nieruchomość z rynku pierwotnego lub wtórnego, ale wybudowaną nie wcześniej niż w 2000 roku. Bank wprowadził także ograniczenie geograficzne – oferta dotyczy największych polskich miast i ich bliskiego otoczenia.
Oczekiwany wzrost bezrobocia jesienią może pociągnąć za sobą przyrost niespłacanych kredytów, a to nie sprawi raczej, że dojdzie do poluzowania polityki kredytowej. Tej możemy oczekiwać pod warunkiem, że nie pogorszą się obecne portfele kredytowe.
Wysokość rat została policzona na podstawie aktualnego wskaźnika WIBOR
Założenia: kredyt w wysokości 300 tys. zł na 30 lat
Źródło: Open Finance
Marcin Krasoń
Źródło: Open Finance