„W chwili wybuchu kryzysu banki z zagranicy ograniczyły dostęp do franków. Z kolei NBP początkowo nie mógł ich zapewnić krajowym instytucjom, bo nie utrzymywał rezerw walutowych we frankach. Stąd współpraca z bankiem centralnym Szwajcarii. NBP zawierał ze Szwajcarami transakcje swapowe – pożyczał od nich franki, w zamian oferując euro.
Początkowo franki z NBP były dosyć chętnie wykorzystywane przez banki komercyjne, które pożyczały co tydzień (transakcje były zwykle zawierane na siedem dni) kilkaset milionów franków”, czytamy w dzienniku.
„– Stopniowo ta kwota się zmniejszała. Ostatnio było to już ok. 50 mln franków. Widać więc, że sektor bankowy jest w stanie poradzić sobie bez instrumentu pomocowego NBP – mówi Konrad Sadowski zarządzający portfelem swapowym w BRE Banku”, czytamy dalej.
W ubiegłych latach kredyty we frankach szwajcarskich cieszyły się dużą popularnością klientów. W wyniku kryzysu sprzedaż kredytów w tej walucie drastycznie spadła. Część banków wycofała je z oferty, a inne zastosowały zaporowe warunki. Dziś na kredyty we frankach mogą liczyć tylko dobrze zarabiający klienci.
Więcej na ten temat w artykule Moniki Krześniak i Łukasza Wilkowicza pt. „Mniej franków dla polskich banków”.
WB