Weekend nie przyniósł przełomu, lecz serię zapewnień i rozważań. Tymczasem problem sprowadza się do obmyślenia takiego wariantu upadłości Grecji, który nie pociągnie za sobą innych krajów.
Nawet przeciętne umiejętności matematyczne pozwalają stwierdzić, że Grecja musi zbankrutować, chyba że będzie bez końca dotowana nowymi kredytami. Kiedyś jednak cierpliwość kredytodawców (podatników innych krajów) musi się wyczerpać. Dlatego można powiedzieć, że cały problem zasadza się na próbie znalezienia takiego rozwiązania, które pozwoli na upadłość Grecji, ale jednoczenie nie spowoduje fali upadłości w Europie. Wygląda więc na to, że nie wchodzi w grę prosta redukcja długów i wpisanie strat w bilanse europejskich banków. Chodzi też o nauczkę dla pozostałych rządów – musi to być rozwiązanie i bolesne i spektakularne zarazem, kosztujące nie tylko wymierne kwoty, ale także utratę władzy. Wiadomo, że politycy mogą zgodzić się na straty podatników, ale nigdy nie na utratę głosów wyborczych.
W oczekiwaniu na pojawienie się szczwanego planu, rynki wciąż pozostaną poważnie zaniepokojone stworzonymi perspektywami. Spowolnienie gospodarcze jest już w cenach akcji, problem w tym, że nie wiadomo jak wycenić możliwość gospodarczej apatii, która może utrzymać się całymi latami, a nie tylko przez jeden sezon. Trudno z takimi perspektywami liczyć na zwyżki, nawet mimo tego, że S&P zdołał zanotować niewielki wzrost w piątek. Tydzień rozpoczyna się od przeceny w Azji, gdzie Kospi spadł o 2,6 proc., a Nikkei o 2,2 proc., ponieważ inwestorzy obawiają się o kondycję czołowych eksporterów z tych krajów wobec perspektyw spowolnienia w Europie. Indeks giełdy w Hong Kongu spadał 3,2 proc. na pół godziny przed końcem sesji, a indeks tajlandzkiej giełdy spadł o 7,8 proc., podczas gdy straty w Dżakarcie podchodziły pod 6 proc.
W piątek w Europie rynki wyraźnie podzieliły się na część rozwiniętą i rozwijającą się – inwestorzy z naszego regionu z zazdrością mogli obserwować skromne odbicie w Paryżu czy we Frankfurcie. Dziś zapewne duch europejskiej solidarności będzie obecny na wszystkich parkietach, a zaczniemy dzień od strat. Co prawda nadzieje na wypłatę kolejnej transzy pomocy dla Grecji wciąż są bardzo silne, ale wciąż brakuje kompleksowego rozwiązania problemu zadłużenia. Powołanie kolejnej instytucji kredytującej nie jest tym, o czym marzą inwestorzy, ponieważ nie o kredytowanie tu chodzi, ale o zdolność zadłużonych krajów do spłaty i zmniejszania zadłużenia w warunkach spowolnienia. Rozwiązanie jest tylko jedno, ale nikt nie chce ryzykować, że upadłość Grecji wywoła run na banki w całej Europie.
W przypadku WIG20 nie można niestety powiedzieć, że rynek osiągnął poziom wyprzedania, który uniemożliwiałby dalsze spadki. Jeśli jest coś pozytywnego na wykresie naszych blue chips, to wyraźne oddalenie indeksu od dołka intra-day w piątek (od najniższego punktu indeks wzrósł o 80 pkt) i pozytywne dywergencje MACD i RSI. To może jednak nie wystarczyć by zapobiec dziś spadkom, zwłaszcza, że złoty osłabia się dziś bez przeszkód ze strony NBP i BGK.
KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ
Emil Szweda, Noble Securities
Źródło: Noble Securities SA