– Ekonomiczne skutki pandemii koronawirusa nie ominęły branży faktoringowej – mówi Jarosław Jaworski, przewodniczący komitetu wykonawczego Polskiego Związku Faktorów. – Nasi członkowie znaleźli się w sytuacji bez precedensu. W kwietniu i maju zanotowali spadki obrotów, jakich nie doświadczyli od czasów powstania rynku. Na szczęście byliśmy na to przygotowani – dodaje. W kwietniu krajowi faktorzy nabyli wierzytelności o wartości 12 proc. niższej niż rok wcześniej, a w maju – o 15,6 proc. niższej niż przed rokiem. Dlatego PZF wspólnie z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, jako pierwsi w Unii Europejskiej, zainicjowali procedurę objęcia przedsiębiorców korzystających z faktoringu pomocą funduszy płynnościowych, która czeka obecnie na akceptację Komisji Europejskiej.
Rynek faktoringu w Polsce poważnie odczuł ekonomiczne skutki wybuchu pandemii koronawirusa. O ile I kwartał 2020 r. zamknął pokaźnym, bo 13-procentowym wzrostem obrotów, o tyle dwa kolejne miesiące przyniosły już spadki. Po pięciu miesiącach 2020 r., dzięki wzrostom z I kwartału, rynek notował względem pierwszych pięciu miesięcy poprzedniego roku wzrost już tylko o 2 proc. Na koniec I półrocza 2020 r. można spodziewać się ujemnej dynamiki.
– Przyczyną takiego stanu rzeczy nie był spadek zainteresowania naszą usługą. Wprost przeciwnie zapytań o faktoring jest coraz więcej, a jego popularność w Polsce należy do najwyższych w UE. Spadek wynika ze zdecydowanego pogorszenia sprzedaży u dotychczasowych klientów, będącego skutkiem zamrożenia gospodarki z powodu pandemii – dodaje Dariusz Steć dyrektor wykonawczy PZF.
Wartość wykupionych faktur przez członków PZF wyniosła w 2019 r. ponad 280 mld zł, co stanowi 13 proc. polskiego PKB. To poziom taki jak w Wielkiej Brytanii i wyższy niż w Niemczech (8 proc.) czy Austrii (7 proc.), a także na Węgrzech (6 proc.), w Czechach (3 proc.) czy Rumunii (2 proc). W całej UE wskaźnik ten wyniósł 11,3 proc. Wyniki za 6 miesięcy będą znane w połowie lipca.
– Mieliśmy świadomość, że kryzys dotknie nasz rynek. Sprawą otwartą pozostawała skala spadków. Dziś wiemy, że nie będzie to tylko wyhamowanie dynamiki wzrostu sprzedaży, ale prawdopodobnie jej załamanie – mówi Jarosław Jaworski, przewodniczący komitetu wykonawczego PZF, który objął stery Związku już po wybuchu pandemii. – Przed nami trudne zadanie powstrzymania negatywnych skutków kryzysu w kolejnych miesiącach. Głównym celem firm faktoringowych pozostanie wspieranie klientów w okresie spowolnienia oraz zapewnienie finansowania ich ponownego rozwoju – dodaje.
Firmy członkowskie PZF w zależności od strategii przyjętych przez grupy finansowe, do których należą, bądź zgodnie ze kierunkami obranymi przez właścicieli, podjęły nadzwyczajne środki, umożliwiające klientom szybszy i prostszy dostęp do usług faktoringowych, a ich kontrahentom – m.in. wydłużenie terminów płatności lub odroczenie regulowania należności.
– Ponadto PZF wspólnie z Bankiem Gospodarstwa Krajowego rozpoczął procedurę objęcia klientów faktoringu programem Funduszu Gwarancji Płynnościowych. Czeka on obecnie na zgodę Komisji Europejskiej, która powinna już niedługo zostać wydana. Oprócz tego programami rządowymi mają zostać objęte ubezpieczenia należności, będące ważnym składnikiem faktoringu pełnego. Dlatego mamy nadzieję, że w kolejnych miesiącach uda nam się pokonać kryzys, by nadal wspierać finansowaniem polskie firmy – mówi Jarosław Jaworski.
Przedsiębiorcy potrzebują zmian zmniejszających zatory płatnicze
W czasie recesji, kiedy bieżąca sprzedaż towarów i usług ulega bardzo istotnym spadkom, „łatanie” luki płynnościowej tylko za pomocą kredytów lub innego finansowania dłużnego, powoduje dalsze zadłużanie się firm przy spadku obrotów. To powoduje pogorszenie ich sytuacji. – W przypadku faktoringu mamy sytuację odmienną. Tu istotą jest „odmrażanie” środków finansowych poprzez zamianę należności na gotówkę. I to jest największą zaletą tej usługi w obecnych czasach, co zresztą zostało potwierdzone podczas kryzysu finansowego w latach 2008/2009 – mówi Dariusz Steć.
– Aby krajowe podmioty gospodarcze mogły wrócić na drogę wzrostu, nie wystarczy sama tarcza antykryzysowa. Muszą zostać zlikwidowane bariery istniejące wcześniej. Do najpoważniejszych należą kontraktowe zakazy cesji wierzytelności. W znacznej mierze utrudniają one przedsiębiorcom sięgnięcie po finansowanie, które pozwoliłoby pokonać kryzys – dodaje Jarosław Jaworski.
Zakaz cesji wierzytelności to dopuszczone w Kodeksie cywilnym prawo odbiorcy do zablokowania swobodnego dysponowania przez dostawcę należnością wynikającą z wystawionej przez niego faktury. W takim przypadku ten ostatni nie może zamienić tej należności na gotówkę, co pogarsza jego płynność, a w konsekwencji staje nie przyczyną powstawania zatorów płatniczych.
– Jedną z kluczowych przyczyn tworzenia się zatorów płatniczych jest stosowany w umowach handlowych zakaz cesji wierzytelności wynikających z faktur wystawianych przez dostawców towarów i usług swoim kontrahentom. Bez zgody dłużnika dostawcy nie mogą m.in. sięgać po finansowanie swojej działalności w oparciu o faktury. Tymczasem terminy płatności wymuszane przez odbiorców, zwłaszcza tych o dominującej pozycji rynkowej, są coraz dłuższe i mogą sięgać nawet 90 dni – mówi Jerzy Dąbrowski, wiceprzewodniczący komitetu wykonawczego PZF.
– Polski Związek Faktorów od kilku już lat postuluje przyjęcie rozwiązania prawnego likwidującego ten problem. Polega ono na zmianie brzmienia art. 514 Kodeksu Cywilnego tak, aby zakaz cesji w odniesieniu do wierzytelności niepieniężnych pozostawał w mocy, natomiast w odniesieniu do wierzytelności pieniężnych – stawał się nieskuteczny. Spełnia ono dwa elementy budowy silnej gospodarki, zawarte w „Planie na rzecz odpowiedzialnego rozwoju”: tworzenie przyjaznego otoczenia prawnego oraz zapewnienie przedsiębiorcom dostępu do oferty finansowej. Pomoże też im szybciej pokonać skutki obecnego kryzysu – dodaje Jerzy Dąbrowski.