Rozpoczęty 2011 r. nadal będzie dobrym okresem na inwestowanie, a na rynkach będziemy obserwować apetyt na ryzyko. Największym problemem pozostaną budżety państw strefy euro.
Dla państw rozwijających się, w tym dla Polski, prognozy pozostają pozytywne. Jeżeli nam i sąsiadom uda się opanować inflację, koniunktura gospodarcza powinna pozostać stabilna – sprawdziliśmy jak 2011 r. widzą w swoich prognozach duże zagraniczne banki.
Szwajcarski bank Sarasin: dobry rok na inwestowanie
W 2011 r. możemy być świadkami rozdźwięku w globalnej ekonomii. Głównie za sprawą stosunkowo wysokiej dynamiki wzrostu gospodarczego w państwach rozwijających się oraz hamującego w państwach rozwiniętych. Kłopoty zadłużonych państw Eurolandu prawdopodobnie najmocniej odczuwać będziemy w pierwszej połowie roku, głównie przez zwiększenie zmienności na globalnych rynkach. Stanie się tak jeżeli Portugalia poprosi o pomoc, uważa szwajcarski bank Sarasin.
W pierwszym półroczu problemy państw europejskich powinny przełożyć się na umocnienie franka szwajcarskiego, japońskiego jena i dolara amerykańskiego. Bardzo niska inflacja w krajach rozwiniętych, przy zachowaniu rekordowo niskich stóp procentowych nie będzie zmuszała banków centralnych do ich podwyższania w pierwszej połowie roku, wynika z analiz banku Sarasin.
Na rynkach papierów wartościowych i towarów oczekiwany jest silny trend wzrostowy, ale dopiero w drugiej połowie roku. Lato ma być okresem znaczącego osłabienia wzrostów w tym sektorze rynku. Akcje z rynków międzynarodowych typowane przez bank Sarasin na 2011 r. to: Adecco, Baloise, BG Group, BNP Paribas, Deutsche Post, Holcim, Rautaruukki i Tecan.
Brytyjski HSBC: złoty wiek rynków wschodzących
Rynki wschodzące uważane są za atrakcyjniejsze miejsce do lokowania kapitału, jednak bardziej ryzykowne. Na szczegóły zwraca uwagę raport banku HSBC, w którym analitycy za największe wyzwanie dla Europy Wschodniej uważają uporanie się z rosnącą inflacją. Jak zauważa HSBC, kraje naszego regionu w tym Polska, stoją przed narastającą presją inflacji kosztów nakładów, która wymusza szybkie podwyżki stóp procentowych. To jednak w obawie przez umocnieniem waluty, szczególnie wśród państw – eksporterów, może być odkładane w czasie.
Mimo tego wymowa raportu HSBC pozostaje bardzo pozytywna: środek ciężkości w globalnej gospodarce przesuwa się coraz bardziej w stronę państw rozwijających się. Zdaniem banku, jeżeli udałoby się zacieśnić wymianę handlową w tym obszarze, przed rynkami wschodzącymi otworzyłaby się perspektywa „złotego wieku”, podobnego do tego jaki przeżywały państwa zachodnie w latach 60-tych.
Szczególnie dużo uwagi HSBC poświęca polskiemu złotemu, którego nazywa „ulubioną walutą w regionie”, prognozując że w 2011 r. będzie się umacniał. Głównie za sprawą podwyżek stóp procentowych, o jak szacuje bank 100 pkt proc. oraz dzięki „znacznemu wzrostowi gospodarczemu, zdrowemu systemowi finansowemu, pozytywnej dynamice carry trade i raczej korzystnemu bilansowi płatniczemu”. Euro na koniec 2011 r. wg HSBC ma kosztować 3,70 zł.
Duński Saxo Bank: wydarzenia 2011 r. pod kontrolą, ale co dalej
Umiarkowanie optymistycznie w 2011 r. patrzy również Saxo Bank. Pozytywne trendy z drugiej połowy 2010 r. utrzymają się również na początku 2011 r. Zwłaszcza w pierwszym półroczu należy spodziewać się licznych niespodzianek w postaci raportów o wysokich zyskach spółek. Kopenhaski bank przewiduje, że wzrost PKB Stanów Zjednoczonych przyspieszy i na koniec roku osiągnie 2,7 proc. Chińska gospodarka dzięki kontrolowanemu studzeniu koniunktury zredukuje tempo wzrostu do 8 proc.
Podobnie jak Sarasin, Saxo Bank zwraca uwagę na ryzyko dużej zmienności w tym roku. Bank obawia się również, że w przypadku zakwestionowania wypłacalności Portugalii kolejną ofiarą kryzysu na rynku obligacji skarbowych mogłaby okazać się Hiszpania. Prognozy sugerują też, że rok 2011 może okazać się okresem stagnacji dla Wielkiej Brytanii.
Mimo, że znany z wróżenia katastrof Saxo Bank jest umiarkowanie spokojny o 2011 r., zakłada że będzie to tylko okres odkładania w czasie nieuniknionego. Koszty dotychczasowych luźnych polityk kredytowej i budżetowej poniosą przede wszystkim podatnicy. Kiedy rządy podnoszą podatki i tną wydatki, wielka bańka na rynku obligacji skarbowych rośnie – ostrzega Saxo Bank – za rok będziemy po prostu o 12 miesięcy bliżej ostatecznej konfrontacji z fiskalną rzeczywistością.
Jarosław Ryba
Redaktor prowadzący, analityk
e-mail: [email protected]
Źródło: Bankier.pl