Blisko półtora rok temu idea bezpłatnych treści online podbiła świat online. Internetowa wersja New York Times zawiesiła płatną subskrypcje dodatku „Times Select”, Financial Times udostępnił znakomitą część swoich treści z papierowego, płatnego wydania bezpłatnie online, Rupert Murdoch wraz ze swoim koncernem medialnym poszedł w sukurs oferując bezpłatnie treści z The Wall Street Journal online. Także w Polsce wiele firm i serwisów chętnie naśladowało ten trend. Wielu wierzyło i wierzy, że w końcu wszystkie lub prawie wszystkie treści i usługi dostępne w internecie będą bezpłatne, a przychody z reklamy pozwolą na dodatni wynik finansowy przedsięwzięcia.
Jednak w świetle wyników badań, przeprowadzonych we wrześniu 2008 na próbie blisko 5 tysięcy internautów w UE i USA, należy zadać pytanie czy „free web economy” ma sens, zwłaszcza ten biznesowy. Wynika z nich bowiem, że ponad połowa badanych jest skłonna zapłacić miesięcznie 2 dolary amerykańskie lub ich równowartość, aby korzystać z wyszukiwarki Google, zaś jedna piąta za korzystanie z Yahoo, YouTube czy Wikipedii.
– Czy zatem, mamy do czynienia z początkiem końca bezpłatnych treści i usług online? – pyta retorycznie Maciej Wyszyński z polskiego oddziału zanox. Czy, aby odnieść sukces należy oferować wszystko bezpłatnie? Przecież tworzenie treści i oferowanie usług w internecie oznacza spore nakłady finansowe. A nie każdemu udaje się spowodować, że ich serwis jest na tyle popularny, aby zrekompensować koszty przychodami z reklam. Czy jest zatem sens oferować wszystkie treści bezpłatnie, skoro sami internauci deklarują, że są skłonni zapłacić za nie?
– Należy jednak pamiętać o dwóch bardzo ważnych aspektach – zaznacza Wyszyński z zanox. Po pierwsze, tylko największe i najpopularniejsze serwisy internetowe są w stanie przekonać internautów do płatności. A więc, znakomita większość serwisów www, nie będzie w stanie zbudować na tej „nodze przychodowej” odpowiedniej masy krytycznej. Po drugie, spowolnienie gospodarcze odciśnie się negatywnym piętnem na przychodach na rynkach reklamy, także w naszym kraju. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednak reklama internetowa odczuje go w sposób najdelikatniejszy. Dlaczego? Wynika to m.in. z faktu, że jest najtańsza, a ponad to najłatwiej i najszybciej można mierzyć jej efekty. Co ważne, reklama internetowa oferuje model rozliczeniowy „płać za sukces”, w którym reklamodawca płaci za zrealizowaną sprzedaż. A na tym przecież zależy najbardziej reklamodawcom, zwłaszcza w momencie spowolnienia gospodarczego! Dzięki obecnemu spowolnieniu gospodarczemu, reklama online w modelu „płać za efekt” może stać się bardzo popularna w naszym kraju, tak jak ma to już miejsce w krajach Europy Zachodniej – prognozuje Maciej Wyszyński z zanox.