Sytuacja na światowym rynku finansowym zmusiła „polskie” banki do zmiany dotychczasowej polityki kredytowej. I choć nasz rynek, zarówno mieszkaniowy, jak i finansowy mocno odbiega od amerykańskiego, to jednak skutki globalnego kryzysu odczuwamy także u nas.
W drugiej połowie 2008 roku banki zaczęły dość gwałtownie zaostrzać warunki udzielania kredytów hipotecznych. Bardziej wnikliwa analiza wniosków kredytowych, obowiązek wkładu własnego, ograniczona liczba cieszących się zainteresowaniem kredytów we frankach i podwyższenie marż – z takimi zmianami musieli liczyć się potencjalni kredytobiorcy. Część z nich wykorzystała „moment przejściowy” i szybko zaciągnęła kredyt. Dla innych zaostrzenie polityki kredytowej okazało się barierą nie do przejścia.
Dotychczas dużo mówiło się o osobach, które dopiero zamierzają uzyskać finansowanie na zakup nieruchomości. Coraz częściej zaczęły jednak napływać niepokojące sygnały o wielu europejskich gospodarkach. I chociaż znowu mówi się, że Polska na tym tle wypada stosunkowo dobrze, to jednak dla wielu osób ta informacja jest mało optymistyczna. Jeszcze kilka miesięcy temu nikt by nie przypuszczał, że w Polsce dojdzie do grupowych zwolnień. Część firm produkcyjnych chce przeczekać trudną sytuację i proponuje przymusowe urlopy, ale trudno przewidzieć dalszy rozwój sytuacji. Zwolnienia szykują się także w sektorze usług. Trudno się więc dziwić, że na rynku panuje ogólny niepokój.
Sytuacja gospodarcza, a także ostatnie zawirowania na rynku walutowym spowodowały, że zaczęto zwracać większą uwagę na osoby, które już zaciągnęły kredyt. Państwo zaczęło nawet rozważać pomoc osobom o statusie bezrobotnego w spłacie kredytów hipotecznych. Z wypowiedzi Przewodniczącego Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Zbigniewa Chlebowskiego wynika, że na pomoc będą mogły liczyć osoby, które zarejestrują się w powiatowym urzędzie pracy i będą miały problemy ze spłatą swojego kredytu. Wszystkich nurtowało, czy będzie to pomoc bezzwrotna czy raczej pożyczka. Minister w Kancelarii Premiera Michał Boni zapowiedział jednak, że będzie to nieoprocentowana pożyczka o korzystnych terminach spłaty. Środki będą pochodziły z Funduszu Pracy, a wypłacał je będzie Bank Gospodarstwa Krajowego. Ustalony został także limit rządowego wsparcia, który ma wynosić 1200 złotych.
Zawirowania na rynku walutowym, ale także zmieniająca się sytuacja gospodarcza uświadomiły raz jeszcze, że kredyt zaciągnięty pod zakup mieszkania jest zobowiązaniem długoterminowym i decydując się na niego powinniśmy być świadomi faktu, iż w ciągu 20, 30 czy nawet 40 lat (zdarzają się też dłuższe okresy) zarówno sytuacja osobista, jak i rynkowa mogą się wielokrotnie zmienić. Mogą zdarzyć się sytuacje, w których kredyt będzie stanowił wyjątkowo duże obciążenie, ale nie pozostanie nic innego, jak taki okres przeczekać. Teraz dla osób, które utraciły pracę, pomocne okaże się wsparcie z rządowego programu, który ma zostać uruchomiony w maju tego roku. Należy pamiętać o tym, że pożyczkę trzeba będzie później spłacić, a to dodatkowo obciąży przyszły budżet domowy.
Małgorzata Kędzierska
Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl
Źródło: Wynajem.pl