Popularna aplikacja Zoom, z której korzysta wiele podmiotów, posiada istotne luki bezpieczeństwa. Najsłabszym ogniwem systemu zabezpieczeń informatycznych jesteśmy my – użytkownicy. W trakcie pracy zdalnej ryzyko wycieku danych w wyniku błędu wzrasta. Ratunkiem w takiej sytuacji może okazać się cyberpolisa.
- fot. Pixabay / Pexels
Nie wszystkie aplikacje, które ułatwiają pracę zdalną, są bezpieczne. Okazało się, że najpopularniejsza aplikacja do wideokonferencji – Zoom – ma luki bezpieczeństwa i problemy z dochowaniem prywatności. Stawiane są m.in. zarzuty, że pomimo zapewnień twórców aplikacja nie zapewnia szyfrowania end-to-end. Jak donosi serwis TechCrunch, akcje spółki straciły ostatnio z tego powodu ok. 20% na wartości, co skłoniło jednego z jej akcjonariuszy do wytoczenia Zoom sprawy sądowej w związku z poniesionymi stratami. W efekcie pojawiają się głosy, że nie należy z tej aplikacji korzystać. Przykładowo, władze Nowego Jorku zabroniły jej stosowania do prowadzenia zdalnych zajęć szkolnych.
– Szyfrowanie transmisji danych czy ochrona użytkowników sieci to dziś niezbędne standardy. Nie ma niestety rozwiązań informatycznych gwarantujących 100% bezpieczeństwa w sieci. Między innymi dlatego, że niemożliwe jest wyeliminowanie najsłabszego ogniwa systemu zabezpieczeń, czyli nas – użytkowników. Można stosować pulpity zdalne, wielostopniowe metody logowania, fizyczne klucze szyfrujące, ale nigdy nie unikniemy błędu ludzkiego. Jego prawdopodobieństwo w trakcie pracy zdalnej wzrasta, gdyż rośnie ryzyko omijania zabezpieczeń przez pracowników, którym „nadgorliwe” ich zdaniem zabezpieczenia utrudniają codzienną pracę. W takiej sytuacji ważnym ogniwem ochrony jest ubezpieczenie od zagrożeń cybernetycznych – wskazuje Aleksander Chmiel, Manager – Lider Praktyki FINPro w EIB SA.
Oto 5 błędów, których konsekwencje zminimalizuje cyberpolisa.
-
Wyciek danych osobowych
Jednym z groźniejszych błędów, którego konsekwencje mogą być poważne i niezwykle kosztowne dla przedsiębiorstwa, jest doprowadzenie do wycieku zgromadzonych przez niego danych osobowych. Może do tego dojść zarówno, kiedy padniemy ofiarą phisingu, czyli w momencie wejścia w nieznany link lub otworzenia załącznika do wiadomości, jak i ataku hakerskiego, który ułatwimy, łącząc się z firmowym systemem przez niewystarczająco zabezpieczoną sieć czy zainfekowany komputer prywatny. W takiej sytuacji najważniejsze jest jak najszybsze wykrycie przyczyny wycieku i przeprowadzenie akcji informacyjnej wśród osób, których dane mogły zostać skradzione. Koszty tych działań oraz innych koniecznych do przezwyciężenia sytuacji kryzysowej, można pokryć w ramach cyberpolisy. Zapewnia ona m.in. wynagrodzenie dla zewnętrznych ekspertów, pokrycie wydatków na kampanię informacyjną, wypłatę odszkodowań dla poszkodowanych, a także uregulowanie kosztów obrony w postępowaniach prawnych. Środki z polis mogą być też przeznaczone na zapłacenie ewentualnych kar administracyjnych, nałożonych np. przez UODO.
-
Kradzież danych z kart płatniczych
Pracując z domu i korzystając z prywatnego łącza internetowego, a czasem również komputera, możemy też wykonywać służbowe operacje finansowe, logując się do systemu bankowości elektronicznej. Podobnie, jak w przypadku wycieku danych osobowych, również w tym przypadku poprzez korzystanie z mniej bezpiecznych urządzeń, możemy doprowadzić, chociażby do przejęcia informacji o rachunkach bankowych czy numerach kart kredytowych naszych klientów. Także w takiej sytuacji możemy liczyć na pomoc ubezpieczyciela. Zapewni on pokrycie kosztów reakcji na zdarzenie, wsparcie prawne dla naszych klientów czy też monitoring ewentualnego wykorzystania wykradzionych danych z kart płatniczych.
-
Rozprzestrzenienie zainfekowanych plików w systemie firmowym
Część przedsiębiorstw pracuje z wykorzystaniem tzw. pulpitu zdalnego, którego niestabilne działanie może spowalniać wykonywanie codziennych obowiązków. Połączenie może być też zrywane. W związku z tym chcąc uniknąć przerw, niektórzy pracownicy decydują się na przekopiowanie danych i dokumentów na pulpit maszyny lokalnej, a tam mogą one zostać zainfekowane przez złośliwe oprogramowanie. Po skończeniu pracy na tych plikach, wgrywając je ponownie do systemu firmowego, przyczyniają się do dalszego rozprzestrzeniania wirusa na kolejne maszyny. – Zdecydowanie odradzam takie postępowanie. Proste i dobre praktyki użytkowania systemów mogą uchronić przed wielomilionowymi stratami. Jednak, gdy dojdzie do takiej sytuacji, dzięki ubezpieczeniu od zagrożeń cybernetycznych możliwa jest likwidacja wszelkich szkód w systemie informatycznym przedsiębiorstwa. Zatem oprócz zatrudnienia specjalistów, których zadaniem jest ustalenie źródła i usunięcie zagrożenia, pozwala także na pokrycie wydatków na odtworzenie systemu zabezpieczeń oraz odzyskanie utraconych danych. Część ubezpieczycieli oferuje też możliwość usprawnienia systemu komputerowego w stopniu pozwalającym na uniknięcie podobnych szkód w przyszłości – zauważa Aleksander Chmiel z EIB SA.
-
Włamanie na profil w mediach społecznościowych
Wśród zdarzeń uwzględnianych w zakresie ochrony ubezpieczenia znajduje się także ryzyko przejęcia kontroli nad profilem firmy w mediach społecznościowych, czyli odpowiedzialność cywilna za multimedialny czyn bezprawny. Oznacza to, że ubezpieczyciel zapewnia ochronę w przypadku, gdy przestępca, podszywając się pod ubezpieczonego, wykorzysta jego wizerunek do naruszenia praw autorskich, rozprzestrzenienia poufnych danych firmy, pracowników czy klientów, a także zniesławienia czy pomówienia. W takim wypadku firma może liczyć na pokrycie przez polisę kosztów obrony prawnej oraz odszkodowań dla poszkodowanych.
-
Zablokowanie komputera za okup
Popularnym typem ataków, których liczba systematycznie rośnie, są zdarzenia wykorzystujące tzw. ransomware, czyli oprogramowanie do zablokowania komputera, systemu i żądania okupu. Ataki te przeprowadzane są masowo i choć większość firm posiada stosowane zabezpieczenia sieci i maszyn, to łącza oraz komputery prywatne mogą być na nie podatne. Ubezpieczyciele przewidzieli na szczęście i taką sytuację. W ramach polisy można liczyć na pomoc ekspertów w usunięciu blokady, a jeżeli jest to niemożliwe, na pokrycie okupu dla hakerów. Co więcej, ubezpieczenie od ryzyk cybernetycznych może zapewnić pokrycie wydatków wynikających z przerwy w działalności spowodowanej brakiem dostępu do systemów koniecznych do prowadzenia firmy.
Kiedy cyberpolisa nie zadziała?
Mimo że ubezpieczenie od zagrożeń cybernetycznych zapewnia szeroki zakres ochrony, to istnieją pewne wyłączenia odpowiedzialności ubezpieczyciela, o których należy pamiętać. Przede wszystkim systemy operacyjne, zabezpieczenia i wszelkie inne oprogramowanie, z którego korzystają władze, kadra zarządzająca i pracownicy muszą być na bieżąco aktualizowane i wspierane przez dostarczyciela danego rozwiązania. Ubezpieczający ma przeważnie obowiązek utrzymania standardów bezpieczeństwa przez cały okres trwania ochrony pod rygorem jej braku lub ograniczenia odpowiedzialności ubezpieczyciela. Polisa nie zadziała także w momencie, kiedy do uszkodzenia systemu, ataku czy wycieku dojdzie w wyniku awarii sprzętu, łącza czy infrastruktury telekomunikacyjnej.
– Należy pamiętać, że ubezpieczenie nie zastąpi niezbędnych zabezpieczeń, ani nie uchroni przed ewentualną szkodą. Pozwoli jedynie ograniczyć jej rozmiary. Z tego powodu ubezpieczenie należy traktować jako klamrę, spinającą system bezpieczeństwa, a nie jako zastępstwo tego systemu – dodaje Aleksander Chmiel z EIB SA.
Źródło: EIB S.A.