W USA po czwartkowej przecenie wydawało się, że indeksy w piątek znowu przynajmniej się osuną.
Można było oczekiwać, że niepewność związana z tym, co stanie się z gospodarką Japonii po tragicznym trzęsieniu ziemi powstrzyma graczy przed kupnem akcji. Tak się jednak nie stało. Wytłumaczenie takiego zachowania rynków poglądowo wyjaśnia również, jak złym miernikiem jest PKB. Wiadomo bowiem, że jeśli coś zostało zniszczone, to trzeba to odbudować, a wydatki na odbudowę zwiększą PKB.
W USA doszedł jeszcze jeden czynnik. Uszkodzone i niedziałające japońskie rafinerie dadzą zarobić rafineriom amerykańskim, bo to one pewnie przejmą część produkcji. Ich akcje drożały. Przemysłowe koncerny zarobią na odbudowie zniszczonych maszyn i urządzeń w Japonii. Ich akcje też drożały. W sumie: cudownie, że trzęsienie wyrządziło tyle zniszczeń. Takie są rynki finansowe.
Dane makro były zróżnicowane. Raport o sprzedaży detalicznej w USA był korzystny dla byków. Sprzedaż ogółem wzrosła tak, jak oczekiwano o 1 proc. m/m, a bardziej istotna sprzedaż bez samochodów o 0,7 proc. (oczekiwano 0,6 proc. m/m). Odnotować trzeba jednak, że sprzedaż styczniową zweryfikowano z 0,3 na 0,7 proc. Tyle tylko, że dużo w tym wzroście było zwyżki z powodu drożejących paliw, co pozytywem nie jest. Nic dziwnego, że indeks nastroju Uniwersytetu Michigan (wstępny odczyt w połowie marca) gwałtownie zanurkował. Spadł z 77,5 do 68,2 pkt. (najniżej od 5 miesięcy). Raport o zapasach w amerykańskich firmach był dla byków pozytywny – wzrosły o 0,9 proc. (oczekiwano 0,7 proc.). Im wyższe zapasy tym wyższy PKB.
Indeksy giełdowe, po początkowym wahaniu, zaczęły rosnąć z powodów, które wymieniłem na początku. Być może pomogła również informacja mówiąca o tym, że tsunami nie uderzy w USA. Bykom udało się zakończyć dzień zwyżkami, a S&P 500 wrócił nad średnią 50-sesyjną, ale „niedźwiedzi” układ techniczny się nie zmienił.
GPW pokazała w piątek kolejny raz swoją siłę. Oczywiście, nie można było uniknąć spadku WIG20 po rozpoczęciu sesji, bo nurkowały indeksy na całym świecie. Nasz rynek przyjął jednak informację o trzęsieniu ziemi bardzo spokojnie. Po początkowych konwulsjach WIG20 zaczął pełznąć na północ i pełzł tak do końca sesji, kończąc dzień symbolicznym spadkiem o 0,4 proc. W tym tygodniu problemem dla naszego rynku jest to, że liczyć się będzie przede wszystkim piątkowe wygasanie marcowej serii kontraktów na WIG20. Taki tydzień najczęściej nie doprowadza do większych zmian w obrazie technicznym, bo gracze boją się podejmowania bardziej zdecydowanych decyzji.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi