Prawie pół miliona złotych za butelkę japońskiej whisky i prawie dwa miliony za kolekcję dalekowschodnich trunków – to wynik ostatniej aukcji Bonhams w Hongkongu. Skąd się biorą astronomiczne ceny whisky z Kraju Kwitnącej Wiśni?
Mimo że Japonia większości Polaków nie kojarzy się z whisky, to jednak właśnie Kraj Kwitnącej Wiśni jest obecnie na celowniku miłośników bursztynowego trunku. Ich zainteresowanie przekłada się z kolei na astronomiczne ceny osiągane na aukcjach. Na ostatniej, organizowanej przez Bonhams padł nawet rekord. W piątek (28 sierpnia br.) w Hongkongu odbyła się aukcja rzadkich japońskich trunków, w trakcie której pod młotek trafiła jedna z 41 butelek 52-letniej whisky Karuziawa z 1960 r. Na rynku pojawiła się w 2013 r. i błyskawicznie z niego zniknęła. Od tej pory upolowanie butelki graniczy z cudem. W związku z tym znawców whisky nie zdziwił fakt, że gdy pojawiła się na aukcji zaczęła się ostra walka.
Już przed aukcją jej wartość szacowano na 400-500 tys. dolarów hongkońskich, co odpowiada ok. 194-243 tys. zł. Jednak ostatecznie osiągnięty wynik mógł mimo wszystko przyprawić o zawrót głowy, ponieważ butelka została sprzedana 919 tys. miejscowych dolarów, co odpowiada ok. 445 tys. zł. Butelka zdobyła tym samym tytuł najdroższej japońskiej whisky sprzedanej na aukcji.
Gra w japońskie karty
Jednak ostatnia aukcja Bonhams obfitowała w wiele spektakularnych transakcji. Jedną z nich była sprzedaż kolekcji butelek z tzw. card series za 3,8 mln dolarów hongkońskich, co odpowiada kwocie 1,8 mln zł. Kolekcja składała się z 54 butelek whisky z nieczynnej destylarni Hanyu, wypuszczonych na rynek w latach 2005-2014. Etykietę każdej z nich ozdobiono jedną kartą z talii do gry. Wiele wchodzących w skład zlicytowanej kolekcji butelek było prawdziwymi białymi krukami, a możliwość zakupienia ich razem jeszcze potęgowała zainteresowanie ze strony kolekcjonerów.
Opisywany zbiór to niewątpliwie prawdziwy unikat, który powstał dzięki niebywałej wytrwałości i pasji kolekcjonera, zbierającego poszczególne butelki przez ok. 10 lat. Jednak jego praca doczekała się w końcu nagrody. Początkowa cena butelek wahała się od 4,6 do 36 tys. japońskich jenów. Jeżeli kolekcjonerowi udało się zdobyć wszystkie pozycje wchodzące w skład kolekcji na początku drogi rynkowej, to na cały opisywany zbiór musiał przeznaczyć ok. 700,5 tys. jenów. Z kolei uzyskana podczas licytacji kwota to równowartość ok. 59,2 mln jenów. Tym samym kolekcja okazała się znakomitą inwestycją, która zakończyła się stopą zwrotu wysokości 8351 proc.
Miniaturowy rekord
Podczas wspomnianej aukcji sprzedano również miniaturową butelkę whisky Karuizawa 1964. W chwili jej wypuszczenia na rynek była to najstarsza whisky z tej destylarni i jedna z najstarszych japońskich whisky single malt. Zabutelkowano ją specjalnie dla klientów firmy Wealth Solutions, a do sprzedaży trafiły zaledwie 143 pełnowymiarowe (0,7 l.), numerowane butelki. Whisky ta rzadko występuje na aukcjach, w związku z tym nawet miniaturowa wersja Karuizawy 1964 cieszy się ogromnym zainteresowaniem kolekcjonerów. Nie powinno w związku z tym dziwić, że jeden z nich postanowił zapłacić za taką właśnie 50-militrową buteleczkę ok. 12 tys. zł.
– Japońskie trunki zaczęły podbijać serca miłośników whisky w pierwszych latach obecnego wieku. Okazało się, że Japończycy podobnie jak w przypadku motoryzacji, kopiując doprowadzili finalny produkt do perfekcji i prześcigając niejednokrotnie oryginał. Obecnie zainteresowanie japońskimi trunkami jest globalne, natomiast produkcja whisky w Kraju Kwitnącej Wiśni przez wiele lat była nieduża, nastawiona na lokalny rynek i sprzedaż w formie blendów. Ta sytuacja jest właśnie źródłem obecnego wzrostu cen japońskich whisky słodowych na rynku aukcyjnym. – mówi Paweł Morozowicz, Zarządzający Portfelem Alkoholi Inwestycyjnych w Wealth Solutions.
Zjawisko to jest doskonale widoczne w danych z rynku aukcyjnego. Przygotowywany przez Rare Whisky 101 indeks japońskiej whisky Karuizawa w ciągu ostatnich dwóch lat wzrósł aż o 300 proc. Monitoruje on ceny butelek na rynku aukcyjnym i od powstania wciąż pnie się do góry, bijąc na głowę wszystkie indeksy whisky szkockiej.
Jak whisky trafiła do Japonii?
Japończycy wraz z otwarciem się na świat w połowie wieku XIX, zaczęli przyswajać zachodnie zwyczaje i kopiować tamtejsze produkty. Naród ten stał się mistrzem w tym zadaniu i gdy zaczął produkować whisky, to robił to dokładnie tak jak wytwarza się ten napój w Szkocji. Takie bezkompromisowe podejście zaowocowało powstaniem jednych z najlepszych trunków na świecie.
Za ojca japońskiej whisky uważa się Masatakę Taketsuru, który w 1918 r. rozpoczął studia z zakresu chemii na Uniwersytecie w Glasgow, po czym podjął prace w szkockim przemyśle gorzelniczym. Uzbrojony w wiedzę i doświadczenie powrócił do kraju, gdzie brał udział w otwarciu pierwszej japońskiej destylarni. Wydarzenie to miało miejsce w 1923 r. Od tego czasu na rynek zaczęły trafiać butelki miejscowej whisky. Przez wiele lat raczej nie opuszczały one granic tego kraju i były sprzedawane w formie blandów.
Złote czasy dla japońskich trunków
Sytuacja ta trwała do początków obecnego stulecia, kiedy to grupa miłośników whisky odkryła podczas swoich podróży, że tutejsze trunki mają niebywałą jakość. Od tego czasu popyt na japońską whisky rósł z roku na rok, a poszczególne edycje potrafiły znikać z rynku dosłownie w ciągu sekundy. Głównym problem stało się zaspokojenie popytu. Braki magazynowe zaczęły doskwierać producentom, a ceny na rynku wtórnym poszybowały do góry.
Warto przy tym dodać, że nie wszystkie japońskie destylarnie dotrwały do tych złotych czasów. Tak było ze wspomnianą Karuizawą, po której pozostały już tylko ostatnie beczki, których z każdy rokiem ubywa. Kolekcjonerom chcącym zdobyć jedną z butelek pozostaje tylko zażarta walka na rynku aukcyjnym. Złota era japońskiej whisky trwa w związku z tym w najlepsze i trzeba się przygotować na to, że w najbliższym czasie podobnych wieści jak te z Hongkongu może być więcej. Kwota blisko pół miliona złotych zapłacona za butelkę może przyprawiać o zawrót głowy. Jednak stare i unikatowe whisky japońskie idą tylko w ślady swoich szkockich odpowiedników. To właśnie one od dawna rozpalają zmysły kolekcjonerów, a rekord transakcyjny z 2010 r. nadal nie został pobity. Za butelkę 64-letniej whisky Macallan o pojemności 0,7l zapłacono wówczas 460 tys. dolarów. Czy następny rekord będzie zatem należał do whisky japońskiej? Czas pokaże.
Wealth Solutions