Złoto jako walor inwestycyjny umacnia się na globalnym rynku i ten trend utrzyma się na pewno przez kilka, a nawet kilkanaście najbliższych lat. Chwilowa przecena to dobry moment na wejście w inwestycję – przekonuje Rafał Wojda, wiceprezes Mennicy Wrocławskiej.
Wojciech Boczoń, PRNews.pl: Banki sprzedają złoto w oddziałach, mennice wchodzą na giełdę. Skąd taka popularność inwestycji w złoto? Czy przypadkiem nie rośnie nam bańka?
Rafał Wojda, wiceprezes Mennicy Wrocławskiej: Giełda dodaje spółce wiarygodności, a w branży, w której działamy duża część biznesu opiera się na zaufaniu. Dlatego zależy nam na tym, żeby być spółką notowaną. Z bardzo podobnych powodów chcieliśmy dołączyć do Business Center Club. Od niedawna możemy chwalić się przynależnością do tego elitarnego grona.
Odpowiadając na pytanie dotyczące złotej bańki, zacznę od tego że metal ten uchodzi za najstarszy produkt na świecie, a także jest jednym z pierwszych środków płatniczych, którego historia sięga nawet 5000 lat! Współcześnie nabywcy złota w sztabach i monetach bulionowych wciąż traktują je jako ochronę kapitału oraz jako obrońcę siły nabywczej swoich oszczędności.
Mówiąc wprost, w latach .20 zeszłego stulecia za równowartość jednej uncji złota można było kupić elegancki garnitur (20 USD za uncję w 1920 roku), dziś jest to równowartość bieżącej ceny (1650 USD za uncję) i proporcjonalnie w tamtym okresie można było nabyć samochód Ford T za równowartość ok. 15 uncji złota (czyli 300 $), dziś również jego odpowiednik wart jest 15 uncji ( Ford Mondeo kosztuje ok. 82500 zł). Zmieniła się wartość giełdowa złota wyrażona w dolarze amerykańskim, ale siła nabywcza pozostała taka sama, nie uwzględniając postępu technologicznego, który nasze pokolenie otrzymuje bezpłatnie jako wartość dodaną.
W ostatnim raporcie postawiliście Państwo prognozę, że rynek sprzedaży złota podwoi się w tym roku w stosunku do danych za 2011 r. Skąd takie szacunki?
RW: Regularnie monitorujemy rynek złota na świecie w Europie i oczywiście, w Polsce. Trendy rynkowe bardzo różnie rozkładają się w poszczególnych państwach, m.in. wiąże się to z zamożnością poszczególnych nacji. Poprzez współpracę z wieloma uznanymi instytucjami dysponujemy szczegółowymi, twardymi danymi o podaży i popycie w poszczególnych sekcjach całego rynku (inwestycje stanowią ok. 40% całego popytu, zaś jubilerstwo ok.48% i przemysł 11%).
Polacy posiadają ok. 950 mld PLN oszczędności, których alokacja na rzecz złota rokrocznie się zwiększa. Od kilku lat w Polsce obserwujemy dynamiczny wzrost rocznej sprzedaży złota i, m.in. w oparciu o przeprowadzone badania, dokonujemy szacunków na nadchodzące lata.
Dlaczego klienci mieliby inwestować w złoto, skoro złoto od pół roku tanieje?
RW: Podstawową zasadą każdego inwestora jest „kupowanie walorów kiedy są tanie, a sprzedawanie kiedy są drogie”. Na obecną sytuacją należy patrzeć, jak na chwilową przecenę i dobry moment na wejście w inwestycję. Na bardzo dynamiczne wzrosty ceny złota w ostatnich kilku latach, mają bezpośredni wpływ problemy gospodarcze i walutowe za oceanem oraz w eurolandzie, które zostały zapoczątkowane upadkiem banku Lehman Brothers w USA w 2008 roku.
Intensywny dodruk dolara amerykańskiego i euro jest zatrważającym faktem, który jest niestety główną receptą banków centralnych na pokonanie kryzysu. Ostanie spadki cen złota mają związek z zalążkiem dobrych wieści zza oceanu, natomiast wciąż brak jest szerszych perspektyw i cyklicznych pozytywnych danych z USA, a także ze strefy euro. Wręcz odwrotnie, pojawiają się nowe, te o problemach gospodarczych Hiszpanii, Portugalii, a o Grecji nie wspominając, która bez wsparcia (redukcji zadłużenia) byłaby już bankrutem. W perspektywie średnio i długoterminowej, a tak powinniśmy traktować inwestycję w złoto, niewielkie korekty cen nie mają, więc większego znaczenia.
Jak szła sprzedaż złota w pierwszym kwartale tego roku w porównaniu do danych za 4Q 2011?
RW: Sprzedaż w I kwartale bieżącego roku była na dobrym poziomie. Porównując do sprzedaży w 4Q’11 zanotowaliśmy wzrost o ok.8,5% co jest wartością bardzo atrakcyjną bo wynika z tzw. niskiego sezonu, który zawsze przypada w branży złota na początku roku. Szczególnie istotne jest fakt, iż sprzedaż w 4Q’11 całej branży należała do rekordowych w Polsce.
Kto dziś kupuje złoto? Kim są klienci, z jakich powodów inwestują w złoto, czego szukają i co się najlepiej sprzedaje?
RW: Na rynku wyróżniamy co najmniej dwa typy nabywców złota inwestycyjnego. Pierwszy rodzaj to grupy klientów tzw. wierni fani, którzy dokonuje regularnych zakupów, a ich historia zakupowa sięga, co najmniej kilku lat. Charakteryzują się stałą preferencją w nabywanych walorach, bieżąca cena nie jest głównym czynnikiem, decyzyjnym oraz dokonują średnich i dużych zakupów.
Drugi rodzaj to tzw. nowi wyznawcy, którzy podążają za trendami panującymi na rynku lub z określonych względów dopiero od niedawna rozpoczynają swoją drogę inwestycyjną opartą o szlachetny kruszec. Cechują się podatnością na zmianę ceny i często próbują kupić tzw. w dołku. Bardzo często, na początku rozpoczynają od małych lub średnich inwestycji, rozważnie gospodarując środkami.
Najbardziej popularne są sztabki inwestycyjne o masie 1 uncji oraz 100 g. Gramatury niższe zazwyczaj są wybierane przeze klientów na prezenty i upominki, ale nie jest to reguła. Małe gramatury są szczególnie popularne wśród inwestorów pragnących zdywersyfikować swój portfel pod względem płynności ponieważ, jeśli zajdzie potrzeba można sprzedać kilka mniejszych sztabek niż dzielić np. 1 kg sztabę złota.
Równie popularne są monety bulionowe występujące w gramaturach 1 oz lub ½ oz, takie jak afrykański Krugerrand, kanadyjski Liść Klonu czy Wiedeńscy Filharmonicy. Poza potencjałem kruszcu jako wartość dodaną otrzymujemy piękny wzór ze stempla oraz nominał wyrażony w różnych światowych walutach.
Czy tak silny popyt inwestycyjny na złoto jak w ostatnich latach jest do utrzymania na dłuższą metę?
RW: To wszystko jest uzależnione od otoczenia makroekonomicznego. Dziś obserwujemy, że złoto jako walor inwestycyjny umacnia się na globalnym rynku i ten trend utrzyma się na pewno przez kilka, a nawet kilkanaście najbliższych lat. Tak głębokie i silne trendy jak w przypadku kruszcu, o tak długiej historii są trwałe latami i przez pokolenia.
Dodam, że rozmawiamy o jednym najstarszych produktów w dziejach współczesnej ludzkości, który jest przodkiem i był podstawą do aktualnego systemu płatniczego na świecie. Przecież ustalenia 44 głów państw światowych w Bretton Woods w lipcu 1944 ustanowiły sztywny kurs wymiany dolara na złoto (1oz = 35$) oraz dolara w stosunku do innych światowych walut. System ten padł w 1971 więc nie tak dawno temu, a powodem było uznanie za „zbyt mało elastyczny”. Ale to już jest historia, z której musimy wyciągać lekcje.
Konkluzja jest jedna: Inwestujmy w złoto! A jako podsumowanie naszej całej rozmowy przytoczę stare, kapitalistyczne powiedzenie, że „trzeba mieć w złocie, w błocie i w obrocie”…
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: PR News