Brak nadziei na wzrosty bywa pożywką dla byków. Może z takim zjawiskiem mieliśmy do czynienia na wtorkowej sesji. Popołudniowa mini euforia może być sygnałem rozpoczęcia rajdu kończącego rok.
We wtorek przed południem na warszawskim parkiecie trwała niezbyt dynamiczna przepychanka między bykami a niedźwiedziami. Indeks największych spółek zaczął dzień od spadku o 0,3 proc. W trakcie pierwszej godziny handlu zdołał się wznieść nieco powyżej 2100 punktów, w ciągu drugiej spadł lekko poniżej tej bariery. Różnica między najniższym a najwyższym poziomem sięgała zaledwie 20 punktów. W ciągu kolejnych kilku godzin wahania te stały się jeszcze mniejsze i wydawało się, że handel zamarł na dobre. Około godziny 15.00 rynek jednak ożył. Indeks naszych największych spółek skoczył do 2140 punktów, zyskując 1,7 proc. Ten dynamiczny wzrost zbiegł się z poprawą nastrojów na głównych giełdach europejskich.
W pierwszej fazie handlu trudno było wyróżnić którąkolwiek ze spółek wchodzących w skład WIG20. O ponad 1,5 proc. w górę szły akcje TVN i pozostały liderem wzrostów do końca dnia, rosnąc po południu o prawie 6 proc. O 1,5 proc. zniżkowały rano walory GTC i pozostały w gronie najsłabszych do końca dnia. Najsłabsze były papiery PGNiG. Początkowo taniały o 1 proc., późnej skala spadku zwiększyła się do 1,5 proc. PO południu bardzo dobrze spisywały się akcje banków, spółek surowcowych i energetycznych. Walory Pekao zyskiwały niemal 3,5 proc., akcje PKO szły w górę o 2,5 proc. Papiery PGE zwyżkowały o 3,7 proc., Tauronu i JSW o 2,4 proc., KGHM i PKN Orlen o ponad 2 proc.
Na głównych giełdach europejskich przez pierwszą część dnia niewiele się działo. Na otwarciu indeksy w Paryżu, Londynie i Frankfurcie nieznacznie zniżkowały. Po godzinie notowań wyszły nad kreskę, jednak byki nie miały sił do poważniejszego ataku. Przypuściły go dopiero po kilku godzinach wyczekiwania. W kontekście niewielkiej zmienności notowań w ostatnich dniach, można mówić niemal o euforii. CAC40 zyskiwał 2,5 proc., a DAX szedł w górę o 2,7 proc.
Niełatwo dociec źródła tej nagłej poprawy nastrojów. Można doszukiwać się jej w zaskakująco dobrych informacjach, dotyczących amerykańskiego rynku nieruchomości. Ale trudno przypuszczać, że znacznie większa niż się spodziewano liczba rozpoczętych budów domów w Stanach Zjednoczonych i wyższa od oczekiwań liczba wydanych zezwoleń na budowę wyzwoli aż tak silną reakcję na znękanych zadłużeniowymi problemami giełdach europejskich. Te dane wystarczyły natomiast w zupełności do mocnego startu notowań na Wall Street. Tamtejsze indeksy zaczęły dzień od wzrostów o 1,9-2 proc. A tamtejsze byki wcale na tym nie zamierzały poprzestać i skala zwyżki z czasem jeszcze nieco się powiększała. Do łask zaczęły wracać mocno przeceniane dzień wcześniej akcje największych banków. Takie zachowanie nienajlepiej świadczy o konsekwencji inwestorów i nie może stanowić podstawy do rokowań na najbliższą przyszłość.
Ale nie ma co wybrzydzać. W końcu po tak wyczerpującym roku dobra końcówka inwestorom się należy. Nie wiadomo, jak będzie w przyszłości, więc trzeba się cieszyć tym, co jest. Ostatecznie indeks naszych największych spółek zyskał 1,46 proc., WIG wzrósł o 1,17 proc., mWIG40 o 0,78 proc., a sWIG80 spadł o 0,11 proc. Obroty wyniosły 610 mln zł.
Źródło: Open Finance