Pozostawienie stóp procentowych przez RPP na dotychczasowym poziomie nie było zaskoczeniem dla ekonomistów. Jutro uwaga inwestorów przeniesie się na EBC.
Śledząc najnowsze wiadomości z sektora bankowego w strefie euro można dostać rozdwojenia jaźni. Z jednej strony regulatorzy, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom inwestorów, kilka tygodni temu zapowiedzieli wprowadzenie surowszych standardów bezpieczeństwa wobec banków dali im ok. trzy kwartały na podniesienie bazy kapitałowej łącznie o ponad 100 mld EUR. Z drugiej strony, w ubiegłym tygodniu wszystkie największe banki centralne ułatwiły swoim „podopiecznym” dostęp do dolarów (dzięki tańszym liniom kredytowym z Fed) a tuż przed grudniowym posiedzeniem EBC agencja Bloomberg donosiła, że Europejski Bank Centralny rozważa złagodzenie wymogów dotyczących zabezpieczeń zaciąganych w banku centralnym pożyczek. Trudno jednocześnie wymagać od banków więcej i mniej.
Dodatkowo Europejski Urząd Bankowy (EBA), który pięć miesięcy temu po przeprowadzeniu stress testusugerował, że banki powinny zostać dokapitalizowane kwotą ok. 2,5 EUR, rozważa „urealnienie” danych. Po aktualizacji badania wrażliwości banków na rynkowe zawirowania może się okazać, że potrzebują one nawet 40 razy więcej kapitału niż pierwotnie szacowano, ponieważ czerwcowa analiza nie uwzględniała masowej wyprzedaży obligacji państw europejskich oraz restrukturyzacji długu Grecji. Po przebadniu w październiuk 2011 r. bilansów siedemdziesięciu europejskich banków EBA doszedł do wniosku, że aby sprostać nowym wymogom wchodzącym w życie za pół roku, hiszpańskie banki potrzebują podnieść kapitały własne o 26 mld EUR, a włoskie 15 mld EUR. Niewątpliwie EBC na jutrzejszym posiedzeniu podniesie tę kwestię, ale trudno przewidzieć, w jaki sposób odbiorą to rynki, które w środę ewidentnie znajdowały się w trybie oczekiwania na nowe impulsy.
WIG20 rozpoczął notowania na plusie, po południu spadał o ponad 1 proc., a tuż przed końcem sesji powrócił do wtorkowych poziomów. Na konferencji po posiedzeniu RPP prof. Marek Belka podkreślił, że bank centralny nie zmienia dotychczasowych planów związanych z interwencją na rynku walutowym i nadal będzie osłabiał złotego, gdy uzna, że kurs zbyt mocno odchyla się od racjonalnych poziomów. Ponadto, szef NBP dość optymistycznie stwierdził, że to właśnie aktywność banku centralnego na rynku walutowym ustabilizowała notowania złotego, ale taka teza byłaby weryfikowalna wyłącznie, gdyby w tym samym czasie nie uległy poprawie nastroje inwestorów w strefie euro (mierzone kursem EUR/USD lub notowaniami obligacji).
Łukasz Wróbel, Noble Securities
Źródło: Noble Securities SA