W USA, po poniedziałkowej sesji, superkomitet Kongresu ds. redukcji deficytu poinformował, że nie doszedł do porozumienia w sprawie sposobu redukcji długu. Reakcja agencji ratingowych, była spokojna, a to ucieszyło inwestorów. Jednak nadal martwiło ich to, co działo się w strefie euro. Nie pomagały też amerykańskie dane makro.
Europa martwiła, dlatego że po pierwsze aukcja 6. miesięcznych bonów skarbowych w Hiszpanii zaowocowała gwałtownym wzrostem ich rentowności, co zaszkodziło rentowności długu strefy euro na rynku wtórnym. Szkodziło również kolejne niemieckie „nie” dla idei euroobligacji. Zaprezentowano 3 warianty, ale żaden Niemców nie zadowolił. Michael Meister, wypowiadając się w imieniu CDU powiedział, że „nie ma żadnej bazooki, którą można by wyciągnąć z torby” po to, żeby pomóc strefie euro.
Opublikowane we wtorek w USA dane tym razem były słabe. Raporty zawierające dane o amerykańskim PKB w trzecim kwartale i skojarzonych z nim miarach inflacji niemile graczu zaskoczyły. Annualizowany wzrost PKB został zweryfikowany z 2,5 proc. na 2 proc. To jest historia, ale gracze ten raport lubią. Nie było jednak tak, że był to tylko i wyłącznie minus. Na dwie godziny przed końcem sesji opublikowany został (termin nagle przeniesiony ze środy) protokół z ostatniego posiedzenia FOMC, w którym można znaleźć fragment mówiący o chęci kilku członków Fed do dalszego łagodzenia polityki monetarnej (QE3). Słabe dane zdecydowanie taką decyzję przyśpieszają.
Na rynku akcji panowała totalna niepewność. Początkowo indeks S&P 500 kręcił się wokół poziomu z poniedziałku, ale dosyć szybko zaczął nurkować. Po godzinie byki weszły do gry (trochę pomagała pomoc MFW), ale po godzinie 20.00, czyli po publikacji protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC indeksy znowu zaczęły się osuwać. Szczególnie niepokoić mogło to, że nie było pozytywnej reakcji, mimo że protokole pojawiły się sygnały mogące świadczyć o rodzącej się chęci do uruchomienia QE3. Sesja zakończyła się neutralnie (małymi spadkami), co zdecydowanie nie jest byczym sygnałem.
GPW we wtorek (zgodnie z oczekiwaniami), nie zareagowała negatywnie na spadki indeksów w USA i na fiasko amerykańskiego superkomitetu. Wszystko było już w cenach. Od rana przewagę miały byki, ale była to przewaga niewielka. Nasz rynek akcji zachowywał się podobnie do innych giełd europejskich. Był jednak nadal wyraźnie od nich silniejszy. Każde drgnięcie indeksów europejskich (w górę) wyraźnie zwiększało wzrost WIG20.
Nawet ostrzeżenie wystosowane przez agencję Fitch pod adresem Hiszpanii nie zaszkodziło naszemu rynkowi. Wręcz odwrotnie – WIG20 gwałtownie zwiększył skalę zwyżki. Zresztą na innych giełdach też wtedy indeksy rosły. Dopiero przed pobudką w USA nastroje nieco się pogorszyły. Potem, a szczególnie po publikacji danych w USA, było jeszcze gorzej. U nas jednak nie zanotowaliśmy spadku. Zakończenie dnia było neutralne. Nasz rynek akcji, podobnie jak złoty, czeka na początek sprzedaży świątecznej w USA.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi