Dokładnie 2 lata temu nastąpiło zawieszenie obrotu instrumentami finansowymi emitowanymi przez spółkę GetBack. Szacuje się, że konsumenci stracili ponad 2 mld złotych. Sami poszkodowani donoszą, że do sądów zostały już wniesione pozwy przeciwko Skarbowi Państwa. I dodają, że na taki krok zdecydują się kolejne osoby. Jednocześnie oceniają działania prokuratury jako niepełne. Liczą na to, że pod koniec roku może zostać wniesiony do sądu akt oskarżenia. Jednak prawnicy studzą te oczekiwania i ostrzegają, że sprawa może ciągnąć się kolejne, długie lata.
17 kwietnia br. minęły 2 lata od wydania przez Komisję Nadzoru Finansowego komunikatu ws. zawieszenia obrotu instrumentami finansowymi wyemitowanymi przez spółkę GetBack. Poszkodowani przekonują, że niestety od tego czasu niewiele zmieniło się w tej kwestii. Jednocześnie występują przeciwko Skarbowi Państwa – KNF, domagając się całości utraconej kwoty.
– W skali ogólnokrajowej zostały wniesione do sądów pozwy na rzecz kilkunastu osób poszkodowanych przez GetBack. Łączna kwota wynosi obecnie kilka milionów złotych. W perspektywie maksymalnie kilku miesięcy realne jest dołączenie kilkudziesięciu kolejnych osób – komentuje Artiom Bujan, prezes Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack SA.
Raport NIK-u ze stycznia tego roku wydaje się wzmacniać stanowisko osób występujących wobec KNF. Jednak nie brakuje opinii, że obecnie istnieje znacznie łatwiejsza droga dochodzenia roszczeń niż tego rodzaju powództwo. Zdaniem ekspertów z Kancelarii MBM Legal, największe szanse powodzenia ma obecnie dochodzenie roszczeń obligatariuszy wobec dystrybutorów obligacji z powodu naruszenia m.in. przepisów ustawy o obrocie oraz wymogów dyrektywy MIFID. Podmioty obracające obligacjami GetBack wielokrotnie wykonywały usługi maklerskie (jak oferowanie papierów wartościowych czy doradztwo inwestycyjne) z pominięciem wymogów ustawy o obrocie instrumentami finansowymi i bez stosownych zezwoleń KNF-u.
Z kolei jak informują sami poszkodowani, chcą oni doprowadzić do tego, żeby Prokuratura Regionalna w Warszawie dokonała zabezpieczeń dla osób fizycznych na kontach bankowych. I zwracają uwagę na wyłudzenia, a także korzyści w postaci wielomilionowej prowizji, jaką uzyskały instytucje sprzedające obligacje.
– Zabezpieczenia na poczet przyszłych kar oraz w celu naprawienia szkody majątkowej u poszkodowanych są wykonywane względem osób, którym postawiono zarzuty. Liczenie na to, że obligatariusze będą w stanie w całości zaspokoić się w tym zakresie, jest jednak błędem. Droga do uzyskania tych środków jest niezwykle długotrwała i kłopotliwa. Konieczne jest m.in. prawomocne zakończenie postępowania karnego, co – jak pokazuje przykład Amber Gold – może trwać bardzo długo. Łatwiejsze i szybsze jest odzyskanie środków bezpośrednio od dystrybutorów obligacji, oferujących nabywanie instrumentów finansowych bez posiadania wymaganych zezwoleń – stwierdza Jakub Bartosiak, adwokat z Kancelarii MBM Legal.
Zdaniem poszkodowanych, należy ująć sprawców, na rzecz których pracował były prezes spółki GetBack i zarząd jednego z banków. W wyniku tych działań konsumenci finalnie ponieśli stratę w kwocie ponad 2,3 mld zł. O podjęcie takich kroków wniosły do prokuratury osoby, które uważają, że od nich wyłudzono środki finansowe. Wnioskowały one o dokonanie zabezpieczeń ww. kwot na kontach spółek, do których zostały przeniesione pieniądze po dokonaniu wyłudzenia. Jednak pisma złożone w 2019 roku nie zostały do dzisiaj rozpoznane przez prokuratorów prowadzących śledztwo.
– W mojej opinii, twierdzenie, że ujęcie sprawców i ich ukaranie wpłynie znacząco na możliwość całkowitego zaspokojenia roszczeń obligatariuszy, jest zbyt optymistyczne. Śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Regionalną wciąż się toczy. Ocenianie, jak długo będzie jeszcze prowadzone, to jedynie spekulacje. Sporządzenie aktu oskarżenia, następujący po nim długoletni proces karny i ewentualny wyrok skazujący nie wpłyną w sposób znaczący na możliwość całkowitego odzyskania środków – dodaje mec. Bartosiak.
Do tego sami poszkodowani oceniają działania prokuratury jako niepełne. Podkreślają, że zatrzymano szereg sprawców – wykonawców, którzy otrzymali zarzuty związane z wyłudzeniem. Jednak brakuje zarzutów dot. uzasadnionego podejrzenia sfałszowania formularzy nabycia obligacji przez pracowników jednego z banków. Nie ma też zarzutów za podszycie się pod klientów w formularzach nabycia obligacji. Prokuratura również nie wyłączyła sprawy wyłudzenia do odrębnego postępowania, chociażby ze względu na konflikt interesów. Obecnie w jednym śledztwie znajdują się pokrzywdzeni konsumenci oraz spółki, które wprowadziły ich w błąd, uzyskując z całego procederu wielomilionowe korzyści.
– Prokuratura zapewne prowadzi postępowanie przygotowawcze według przyjętego przez siebie planu. Na tym etapie nie sposób ocenić, czy jest on właściwy i czy jego realizacja odbywa się prawidłowo. Należy jednak pamiętać, że zadaniem prokuratury jest przede wszystkim zbadanie, czy doszło do popełnienia przestępstwa, ewentualnie do jakiego konkretnie i przez kogo. Główną rolą prokuratorów nie jest wykonywanie czynności zmierzających do zaspokojenia roszczeń pokrzywdzonych – tłumaczy adwokat Jakub Bartosiak.
W opinii Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack SA, kompleksowy akt oskarżenia może zostać wniesiony przez prokuraturę do sądu pod koniec tego roku. Uwzględniałby on wszystkie wnioski pokrzywdzonych, a także osób zlecających oraz umożliwiających podległym sprawcom dokonywania de facto wyłudzeń.
– Warto zwrócić uwagę na to, że w przypadku Amber Gold akt oskarżenia został wniesiony dopiero po blisko trzech latach śledztwa. Ta sprawa dotyczyła kwoty ok. 850 mln zł, zatem blisko trzykrotnie niższej niż w sprawie GetBack. Nie spodziewam się, żeby tu działano szybciej. Jeśli sprawa trafi do sądu już w 2020 roku, będzie to naprawdę bardzo dobra wiadomość, ale 2021 lub nawet 2022 rok nie jest mało prawdopodobny. Wynika to z obszerności sprawy i ograniczonych możliwości śledczych, konieczności oczekiwania na opinie biegłych, przesłuchania dużej liczby świadków – podsumowuje ekspert z kancelarii MBM Legal.
Źródło: Monday News