Nie marzec jak pierwotnie zaplanowano – a przełom kwietnia i maja, będą kluczowymi datami dla frankowiczów. Po kolejnych zmianach terminów, to ostatecznie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) jako pierwszy wyznaczy kierunek dla orzecznictwa ważnego dla tysięcy polskich rodzin z tzw. kredytami frankowymi. „Atmosfera sporu przed kluczowymi decyzjami Sądu Najwyższego i TSUE jest bardzo gorąca, dobrze jednak, że SN zdecydował się poczekać na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości, który jak dotąd, zawsze stawał po stronie konsumenta. Jednocześnie wyrok TSUE może być kolejnym uderzeniem w wiarygodność banków i ich uprzywilejowaną pozycję, którą bezpowrotnie utraciły” – uważa mec. Izabela Libera, specjalizująca się w obsłudze kredytobiorców pokrzywdzonych przez banki.
Pierwotnie posiedzenie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w sprawie zagadnień prawnych dotyczących kredytów denominowanych i indeksowanych w walutach obcych miało się odbyć 25 marca. Później przełożono je na 13 kwietnia, by ostatecznie ustalić termin posiedzenia na 11 maja. W międzyczasie – bo 15 kwietnia – ci sami sędziowie, tyle że w okrojonym składzie, mieli podjąć uchwałę w sprawie pytań zadanych przez rzecznika finansowego (RF), dotyczących sposobu rozliczeń pomiędzy stronami po unieważnieniu umowy kredytowej. Również posiedzenie w tej sprawie zostało przeniesione na dzień 7 maja. W tej sytuacji na pierwszy plan wysuwa się data 29 kwietnia 2021 r., na którą TSUE zapowiedział wydanie orzeczenia w sprawie C-19/20 zainicjowanej pytaniem prejudycjalnym Sądu Okręgowego w Gdańsku.
„Wyrok TSUE w sprawie C-19/20 może tworzyć istotny kontekst dla ewentualnych odpowiedzi na niektóre spośród pytań, do których ma odnieść się Sąd Najwyższy. Wśród pytań zadanych przez Sąd Okręgowy w Gdańsku, na które ma udzielić odpowiedzi Trybunał Sprawiedliwości, najważniejsze są te, od jakiej daty należy liczyć termin przedawnienia roszczeń banku o zwrot kapitału (od daty wypłaty kredytu, czy też od dnia zakwestionowania ważności umowy przez kredytobiorcę, lub też od daty ogłoszenia wyroku), oraz czy bankowi należy się wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Jeśli chodzi o pierwsze z pytań, możliwe jest przyjęcie kilku terminów początkowych biegu terminu przedawnienia. Może to być np. moment zakwestionowania umowy przez kredytobiorcę, lub też data ogłoszenia wyroku potwierdzającego nieważność umowy. Jeśli jednak TSUE przyjmie, że początek biegu przedawnienia stanowi data wypłaty kredytu, to zdecydowana większość roszczeń banków ulegnie przedawnieniu” – mówi Izabela Libera z kancelarii Libera i Wspólnicy.
Jak zauważa ekspert, udzielając odpowiedzi na pytanie dotyczące wynagrodzenia za korzystanie z kapitału TSUE będzie musiał wziąć pod uwagę przede wszystkim treść Dyrektywy UE 93/13 o ochronie praw konsumentów, z której wynika, że sankcje za stosowanie klauzul niedozwolonych prowadzące do nieważności umowy powinny mieć efekt odstraszający i zniechęcający banki do dalszych naruszeń w przyszłości. Przyznanie bankom prawa do żądania od kredytobiorców wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, czyli w praktyce po prostu odsetek, zniweczyłoby ten efekt.
Wyrok TSUE będzie również dotyczył kwestii dotyczących stwierdzenia przez sąd nieuczciwości postanowienia umownego jeśli zostało ono zmienione aneksem, oraz czy uchwalenie ustawy antyspreadowej może skutkować tym, że sąd nie będzie miał obowiązku stwierdzenia nieuczciwego charakteru postanowienia umownego.
„Po ogłoszeniu decyzji dotyczącej przesunięcia posiedzenia całej Izby Cywilnej SN jak i składu siedmioosobowego, widać, że jest szansa na ujednolicenie stanowiska polskich sądów w duchu prawa unijnego. Biorąc zaś pod uwagę, że jak dotąd TSUE wielokrotnie opowiadał się za takim stosowaniem prawa krajowego, aby w maksymalny sposób chroniło ono konsumenta, można mieć nadzieję, że kwiecień i maj będą bardzo ważne dla sytuacji frankowiczów. Nie sposób nie zauważyć również, że przed kluczowymi datami atmosfera sporu wokół kredytów frankowych stała się niezwykle gorąca. W spór medialny zaangażowano największe autorytety, a szumnie zapowiadana akcja przygotowania ugodowych rozwiązań, jakie miały proponować banki została zamrożona. Świadczyć to może o zbliżającym się kolejnym przełomie – tym razem ostatecznym – w zakresie rozstrzygania tzw. spraw frankowych” – tłumaczy mec. Izabela Libera.
W ostatnich tygodniach szerokim echem odbiły się wywiady Prof. Leszka Balcerowicza, który udowadniał, że konsumenci nie byli wcale stroną słabszą od banków, gdy zawierali umowy, zaś sędziowie powinni brać pod uwagę również obecną sytuację banków. Padło też wiele słów na temat moralności i stabilności systemu finansowego. Z kolei prof. Ewa Łętowska ripostowała, że „niemoralne jest odwoływanie się do argumentu o uspołecznieniu straty, gdy do polskich sądów wreszcie dotarła wiedza o wymaganym standardzie UE”, a klienci biorący kredyty, nie byli informowani rzetelnie o ryzyku walutowym.
„Dyskusja jaka przetoczyła się przez media przed planowanymi posiedzeniami TSUE i SN na pewno nie wpłynęła na stonowanie nastrojów. Można nawet zaryzykować tezę, że rozsierdziła oponentów, czego dowodem mogą być min. argumenta ad personam, jakie w tych polemikach się pojawiły. To na co należałoby jednak zwrócić uwagę – a umknęło w mojej ocenie szerokiej opinii publicznej to kwestia kontrowersji w zakresie legalności wyboru tzw. nowych sędziów SN, którzy wchodzą w skład Izby Cywilnej, co może być pretekstem do podważenia wydanych przez tych sędziów orzeczeń. Być może – czego dziś jeszcze nie wiemy – posiedzenie pełnego składu Izby Cywilnej może być przesuwane do czasu, aż wątpliwości te zostaną rozwiane. Pamiętając, że uchwały Sądu Najwyższego nie tworzą w Polsce prawa, a jedynie mają pomóc sądom w ustaleniu jednolitego orzecznictwa, pozostaje czekać na wyrok TSUE, ale również werdykt składu 7 sędziów SN, co do których trybu wyboru nie ma obecnie zastrzeżeń. Wyrok TSUE może być w dużej mierze kolejnym uderzeniem w wiarygodność banków i ich uprzywilejowaną pozycję, którą bezpowrotnie utraciły, a czego te instytucje zdają się cały czas nie dostrzegać. Ostatnio mówił o tym choćby Prof. Witold Modzelewski – notabene gorący zwolennik ugód w sprawach frankowych” – podkreśla mec. Izabela Libera.
Prof. Witold Modzelewski w ostatnim czasie podkreślił po raz kolejny, że w przypadku tzw. kredytów frnakowych: ”skoro ktoś działał bezprawnie, musi ponosić tego konsekwencje”, oraz że „banki niczego nie tracą, a ponoszą konsekwencje swoich działań”. Ekonomista zauważył również, że „banki raz na zawsze zniszczyły swoją wiarygodność jako instytucji zaufania publicznego”. Sąd Najwyższy na posiedzeniu całej Izby Cywilnej, które zaplanowane jest na 11 maja, ma odnieść się zarówno do kwestii ewentualnego unieważnienia kredytu w przypadku istnienia niedozwolonych postanowień w umowie, jak i do kwestii rozliczeń między stronami po upadku umowy, jak i odpowiedzieć na pytanie dotyczące wynagrodzenia z tytułu bezumownego korzystania z kapitału przez obie strony sporu.
Szacuje się, że w Polsce udzielono około 700 tys. tzw. kredytów frankowych. Według KNF w 2020 roku łączna suma zobowiązań z tego tytułu wynosiła ok. 100 mld zł. Na koniec grudnia 2019 roku zgodnie z danymi BIK nadal aktywnych było 451,63 tys. umów. Tylko w ciągu dwóch lat (2017–2019) ich liczba spadła o 13,3%.
Kancelaria Libera i Wspólnicy, to ogólnopolska, uniwersalna kancelaria butikowa specjalizująca się min. w szeroko pojętej pomocy osobom poszkodowanym przez banki, w tym w tzw. sprawach „frankowych”. Kilkunastu prawników kancelarii na co dzień doradza poszkodowanym konsumentom i reprezentuje klientów, zarówno pośrednicząc w kontaktach z bankiem, jak i bezpośrednio w postępowaniach sądowych. Firma prawnicza z Poznania łączy blisko 15-lat doświadczeń z zakresu przepisów dotyczących finansów osobistych z elastycznością i innowacyjnym podejściem w komunikacji i wybranych sektorach prawa gospodarczego.
Źródło: Kancelaria Libera i Wspólnicy