„DnB Nord zaproponował trzymiesięczną lokatę o stałym oprocentowaniu, które wynosi 8 proc. w skali roku. Bank nie stawia przy tym żadnych dodatkowych warunków – nie wymaga założenie konta ani zakupu innego produktu banku. Minimalna kwota lokaty wynosi 2 tys. zł, a to dwa razy więcej, niż wymagają inne instytucje finansowe. DnB Nord z proponowanym przez siebie oprocentowaniem nie mieści się także w pierwszej dziesiątce najlepszych na rynku. Nadal liderem pozostaje bank Nordea. Za trzymiesięczny depozyt daje loproc. w skali roku. Spółka zdecydowała się przedłużyć o miesiąc – do końca listopada – termin wpłat na tę lokatę.”, podaje dziennik.
„9 proc. na podobnym depozycie można zarobić w Polbanku EFG, a pierwszą dziesiątkę najlepszych ofert zamyka w tym przypadku mBank, który proponuje 8,05 proc. Ale w DnB Nord klient na trzymiesięcznej lokacie też może zarobić więcej – aż 10 proc. w skali roku. Warunek: musi również zaciągnąć w tym banku kredyt hipoteczny.”, czytamy.
„W ubiegłym tygodniu do walki o depozyty przyłączył się nowy na rynku bank – Alior. Zaoferował roczny depozyt, zaktóry proponuje aż 10 proc. […]. Ale w Aliorze, podobnie jak wDnB Nord, klient,który chce dostać tak wysokie oprocentowanie musi spełnić dodatkowe warunki. 10 proc. dostanie tylko osoba, która do oddziału przyprowadzi drugiego klienta, także skłonnego złożyć w nim swoje oszczędności w wysokości przynajmniej połowy kwoty składanej przez polecającego.”, informuje gazeta.
Kryzys finansowy spowodował, że tradycyjne depozyty bankowe znów cieszą się dużą popularnością. Instytucje finansowe od kilku tygodni agresywnie walczą o oszczędności Polaków. Dzięki podwyżkom stóp procentowych mogą proponować atrakcyjne oprocentowanie depozytów. Dużą popularnością cieszą się nie tylko lokaty, ale także rachunki oszczędnościowe. Pozwalają one dokonywać wypłat bez utraty odsetek. Ostatnio takie produkty do oferty wprowadziły m.in. banki PKO BP i Pekao SA.
Więcej na ten temat w dzienniku „Polska”.
Na podstawie: Beata Tomaszkiewicz