Ostatnia zmiana stóp procentowych NBP zmusiła banki do obniżenia oprocentowania kredytów konsumpcyjnych. Dziś najwyższa dozwolona prawem stawka to 18 procent. Banki rekompensują sobie straty, podwyższając prowizje nawet do 10 procent.
Banki nie mogą pobierać odsetek wyższych niż czterokrotność stopy lombardowej NBP. Po ostatniej obniżce stóp banku centralnego oprocentowanie tego wskaźnika wynosi 4,5 proc. Oznacza to, że banki nie mogą obecnie pobierać odsetek za kredyt wyższych niż 18 proc. To najniższa stawka w historii.
Oprocentowanie to dopiero początek
Oprocentowanie jest tylko jedną ze składowych kosztu kredytu. Do tego dochodzą opłaty za udzielenie kredytu (prowizja) i dodatkowe ubezpieczenia, na przykład od utraty pracy. W rzeczywistości koszt kredytów o takim samym oprocentowaniu nominalnym może się różnić nawet o kilkaset złotych.
Jeszcze do niedawna wysokość prowizji pobieranych za przyznanie kredytu nie mogła być wyższa niż 5 proc. Ustawa o kredycie konsumenckim z 2011 r. zniosła jednak ten zapis i dziś wysokość prowizji nie jest regulowana ustawowo. Do niedawna banki trzymały się stawek zbliżonych do 5 proc. Obecnie zaczyna się to zmieniać na gorsze.
Prowizje szybują w górę
Już teraz prowizja za przyznanie kredytu gotówkowego w Invest-Banku wynosi do 10 proc. mBank w promocji „Więcej za mniej” pobiera 8 proc. prowizji. Także Credit Agricole może pobrać do 8 proc. prowizji od klientów, którzy zdecydują się na kredyt gotówkowy. Raiffeisen Polbank pobiera 9 proc. prowizji, ale nie nalicza odsetek od kredytu. Z reguły wszędzie tam, gdzie stosuje się zapis „do” 8 czy 10 proc., na niższą prowizję mogą liczyć tylko najaktywniejsi klienci.
Dopóki stopy procentowe NBP będą się utrzymywały na rekordowo niskim poziomie, banki będą próbowały rekompensować sobie niskie oprocentowanie dodatkowymi opłatami. Można zatem oczekiwać, że wkrótce przybędzie ofert z niskim oprocentowaniem nominalnym, ale wysoką prowizją. Zwłaszcza że znowelizowana rekomendacja T pozwoli ponownie odkręcić kurek z kredytami.
