Grecy celują w segment detaliczny, w którym chcą zdobyć około 3 procent rynku detalicznego. Ich strategicznym celem jest średniozamożny klient. Jak dowiedziała się GP, EFG Eurobank Ergasias będzie się starał o zezwolenie na rozpoczęcie działalności, a nie o notyfikację.
Oznacza to, że nie chce tworzyć w Polsce jedynie swojej delegatury, ale prawdziwy bank. Z informacji GP wynika, że prezesem nowego banku będzie osoba związana z branżą consultingową. Na razie nie wiadomo pod jakim szyldem będą działali Grecy (w Polsce funkcjonuje już Eurobank, założony przez Mariusza Łukasiewicza).
EFG Eurobank ma spore doświadczenia na rynkach postkomunistycznych, bo działa w Rumunii, Bułgarii i Serbii. Polska jest dla niego łakomym kąskiem. Choć konkurencja jest ostra, przykłady takich banków jak Getin Bank i Eurobank pokazują, że można – nawet zaczynając od zera – z powodzeniem powalczyć o klientów.
– Przy agresywnej polityce marketingowej i cenowej jest szansa na 2-3 proc. rynku, o większych udziałach nie ma co marzyć – mówi Robert Sobieraj analityk Erste Securities.
Według dziennika największe szanse na sukces daje segment klientów detalicznych, przede wszystkim kredytów hipotecznych i kart kredytowych. Nie będzie to jednak łatwe. Mariusz Zygierewicz ze Związku Banków Polskich ostrzega, że wejście w detal i sięgnięcie po klientów o przeciętnych dochodach wiąże się z wysokimi kosztami i sporym ryzykiem. Najważniejsza jest sieć sprzedaży, a Grecy prawdopodobnie zdecydują się na stworzenie jej od początku.
Taki scenariusz z powodzeniem zrealizował polski Eurobank, który otwiera placówki w dużych miastach i w centrach handlowych. Nadal rozbudowuje sieć (obecnie ma 127 oddziałów, a do końca roku będzie ich 155).
– Żeby powalczyć o 2-3 proc. rynku, trzeba postawić najmniej 100 placówek; kupić takiej sieci raczej się nie da, bo nie ma chętnych do sprzedaży- twierdzi Marcin Materna, analityk banku Millennium.