Oszczędności zdeponowane we wszystkich bankach działających w Polsce, także w internetowych, są objęte gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Gdyby więc jakiś bank upadł, klienci nie stracą pieniędzy. Wypłaci je fundusz. Już tak bywało. Od 1995 r., od kiedy fundusz działa, upadło 5 banków komercyjnych i 89 spółdzielczych (przy czym w latach 1999 – 2001 notowano po jednej upadłości rocznie, a od 2002 r. nie było żadnej). I klienci tych banków otrzymali zwrot pieniędzy, w sumie prawie 814 mln zł.
Wypłaty z funduszu są limitowane, ale przeciętny klient nie powinien z tego powodu ponieść znaczących strat, bo limity są wysokie. Obecnie gwarancjami objęte są oszczędności do równowartości 22 tys. 500 euro. Przy kursie euro około 4,1 zł jest to około 92 tys. zł. Jeśli depozyt nie przekracza 1 tys. euro (równowartość w złotych; teraz mniej więcej 4100 zł), jest zwracany w całości. Jeśli natomiast jest większy, to 1 tys. euro otrzymuje się w całości, a pozostałą część – do 22 tys. 500 euro – w 90 proc. Do wyliczenia równowartości 1 tys. euro i 22,5 tys. euro stosuje się średni kurs ogłoszony przez Narodowy Bank Polski w dniu ogłoszenia upadłości danego banku – informuje „Rzeczpospolita”.
Co ważne, wszystkie pieniądze zdeponowane we wszystkich oddziałach banku przez jedną osobę są traktowane łącznie. Jeśli więc ktoś ma na przykład kilka lokat terminowych i konto osobiste, wkłady te są dodawane i dopiero suma stanowi podstawę do wyliczenia kwoty gwarantowanej. Jeśli rachunki zostały założone na małżonków, to każdemu z nich przysługuje odrębny limit. Gwarancje dotyczą też środków, które trafiły do banku w wyniku realizacji zleceń potwierdzonych dokumentami imiennymi wystawionymi przez bank (chodzi np. o przelewy). Brany jest pod uwagę stan rachunków z dnia zawieszenia działalności banku wraz z odsetkami naliczonymi do dnia wydania postanowienia o ogłoszeniu upadłości. Od tego momentu odsetki nie są już naliczane.
Niestety, trzeba liczyć się z tym, że pieniędzy nie odzyska się natychmiast po zaprzestaniu przez bank działalności. Wtedy dopiero uruchamiane są procedury, które mogą trwać wiele miesięcy. Gdy bank wpadnie w poważne kłopoty finansowe i jego aktywa nie wystarczają na pokrycie zobowiązań, Komisja Nadzoru Bankowego podejmuje decyzję o zawieszeniu jego działalności. Najczęściej jest tak, że najpierw szuka się chętnego do przejęcia zawieszonego banku, a jeśli go nie ma, KNB występuje do właściwego sądu z wnioskiem o ogłoszenie upadłości. Sąd powinien rozpatrzyć wniosek w ciągu miesiąca.
Jeśli ktoś zdeponował w banku więcej pieniędzy, niż wynoszą gwarancje funduszu, ma szansę je odzyskać w trakcie postępowania upadłościowego. Nie musi nigdzie zwracać się w tej sprawie, ponieważ środki zgromadzone na rachunkach bankowych są wpisywane na listę wierzytelności z urzędu – czytamy w „Rzeczpospolitej”.