Banki pobierają coraz wyższe opłaty za karty kredytowe. Co więcej, nie rozdają ich już lekką ręką.
Przeanalizowaliśmy jak zmieniła się oferta kart kredytowych w polskich bankach na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. Okazuje się, że od maja kilka banków zaostrzyło kryteria przyznawania kart, a do tego podniosło ich ceny. To oczywiście efekt tego co się dzieje w sektorze bankowym i całej gospodarce. Spowolnienie gospodarcze powoduje, że niektórym polskim rodzinom trudniej wiąże się koniec z końcem, i mają one problemy ze spłacaniem kart kredytowych. Co więcej, bankowcy spodziewają się, że ta sytuacja może się jeszcze pogorszyć, bo do końca roku bezrobocie jeszcze wzrośnie. Skoro tak, to karty kredytowe zamiast źródłem dochodów mogą się stać dla banków kulą u nogi. W związku z tym przyznają je nieco ostrożniej, i starają się więcej na nich zarobić. Wyższe opłaty za karty to również efekt tego co się stało z ich oprocentowaniem. Kryzys i coraz większe ryzyko, że karty nie będą spłacane skłaniał bankowców do podnoszenia ich oprocentowania. Tu jednak nie mieli oni dużego pola manewru, bo jednocześnie w dół szły stopy procentowe, a co za tym idzie, spadało maksymalne oprocentowanie kredytów wynikające z przepisów antylichwiarskich. Skoro banki nie mogły swobodnie ustalać oprocentowania musiały sięgnąć po inne środki. Tak jak się wcześniej spodziewaliśmy, zaczęły więc podnosić opłaty za wydanie, czy użytkowanie kart.
Droższą srebrną kartę ma na przykład Citibank, w którym wcześniej trzeba było zapłacić za nią w pierwszym roku 30 zł. Była ona darmowa, jeśli klient aktywnie z niej korzystał. Teraz podstawowa stawka to 60 zł, a po obniżce 30 zł. W Eurobanku karta kredytowa była darmowa. Teraz, jeśli nie chcemy za nią płacić, musimy zrobić co najmniej 3 transakcje bezgotówkowe w ciągu trzech miesięcy od wydania karty. Jeśli to nam się nie uda, zapłacimy 15 zł. W Getin Banku miesięcznie za kartę płaci się 5 zł, chyba że klient wykona transakcje na co najmniej 350 zł. W maju wystarczyły operacje na 100 zł. Trudniej o zwolnienie z opłaty za kartę jest również w mBanku. Wcześniej wystarczyło w ciągu 3 miesięcy zrobić transakcje na 300 zł, teraz trzeba na 500 zł. Podrożały również karty w Polbanku, bo wcześniej były one darmowe, teraz jeśli klient nie wykona jednej transakcji w ciągu trzech pierwszych miesięcy zapłaci 25 zł w przypadku Praktycznej Karty Kredytowej i 49 zł w przypadku Komfortowej.
Polbank zresztą dość mocno pozmieniał swoją ofertę. Oprócz wspomnianych wyżej opłat wprowadził jeszcze obowiązkowe ubezpieczenie uzależnione od wysokości zadłużenia. Z drugiej strony w ramach promocji dał klientom możliwość odzyskania 0,5 albo 0,75 proc. wartości transakcji w zależności od rodzaju karty. Dzięki temu ostatniemu rozwiązaniu, karty stały się bardziej atrakcyjne dla klientów. Powody do zadowolenia mogą mieć jeszcze amatorzy kart z wizerunkiem żubra. Bank Pekao w ramach promocji wydaje plastikowe pieniądze o połowę taniej. Nieco tańsze są też karty w DnB Nord, gdzie maksymalna opłata za drugi rok spadła z 45 do 40 zł.
Oprócz podnoszenia opłat za karty bardzo widoczne jest też bankach zacieśnienie polityki przyznawania plastikowych pieniędzy. Z wydawania kart jedynie na podstawie oświadczenia o dochodach wycofały GE Money Bank, Invest Bank, Lukas Bank i MultiBank. Część banków podniosła też minimalne dochody pozwalające starać się o kartę. W Alior Banku to 800 zł netto, a nie 700 jak wcześniej. W GE Money Banku trzeba zarabiać 870 zł, czyli o 170 zł więcej. Invest Bank podniósł minimalny dochód z 800 zł na 1 tys. zł. Do uzyskania karty Visa Flag potrzeba już 1 tys. zł, a nie 700 zł, a do Visy Classic 1850 zł, a nie 1250 zł.
Można się spodziewać, że w kolejnych miesiącach następne banki wprowadzą podwyżki opłat za karty kredytowe oraz zaostrzą politykę kredytową. Oprocentowanie kart pozostanie na razie bez zmian. Podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej można się spodziewać dopiero w przyszłym roku. Jeśli tylko zobaczymy taki ruch, to możemy być pewni, że w kolejnym miesiącu w górę pójdzie oprocentowanie kart.
Mateusz Ostrowski, Michał Sadrak
Źródło: Open Finance