We wtorek w USA trawiono ostrzeżenie o możliwym obniżeniu ratingu wyemitowane przez agencję Standard & Poor’s pod adresem 15 państw Eurolandu oraz umieszczenie przez nią również w tym gronie funduszu EFSF.
Oczywiste jednak było, że skoro rynek amerykański nieznacznie jedynie zareagował na zapowiedzi ogłoszenia tej decyzji w poniedziałek to dlaczego miałby reagować paniką we wtorek skoro w Europie przerażenia nie było (mimo że indeksy spadły)?
Poza tym wszyscy komentatorzy wspomagani przez polityków (np. przez ministra finansów Niemiec Wolfganga Schaeuble) twierdzili, że decyzja agencji S&P ma na celu jedynie udzielenie pomocy liderom strefy euro w podjęciu przez nich właściwych decyzji. Ewald Nowotny, członek Rady ECB stwierdził, że decyzja agencji Standard & Poor’s była „motywowana politycznie.” Osładzając decyzję agencji jeden z jej dyrektorów określił plany Niemiec i Francji, jako „obiecujące”. Nic dziwnego, że rynki niespecjalnie się tym wszystkim przejęły.
Na rynku akcji panował od początku sesji spokój. Indeksy krążyły wokół poziomu równowagi. Oczywiste jednak było, że byle impuls pośle je wyżej, bo było na co czekać (posiedzenie ECB i szczyt UE), a poza tym skoro decyzja agencji Standard & Poor’s nie doprowadziła do przeceny to rynek musiał odebrać to jako sygnał: kupuj akcje. Nic dziwnego, że na 1,5 godziny przed końcem sesji doszło do wybicia indeksów.
Wystarczyło, że Financial Times napisał o dyskutowaniu przez liderów europejskich pomysłów na zwiększenie funduszy pomocowych dla strefy euro (tak jakby to nie było oczywiste). W tym momencie wydawało się, że losy sesji są już przesądzone. Nic z tych rzeczy. Niepewność była jednak zbyt duża, więc wybicie spaliło na panewce, a sesja zakończyła się neutralnie. Nadal czekamy (z optymizmem) na decyzje polityków.
GPW zachowała się we wtorek podobnie jak inne giełdy. Wiemy przecież, że wpływ agencji ratingowych na nastroje giełdowe jest od dłuższego już czasu coraz mniejszy i coraz mniej trwały. Nic więc dziwnego, że spadki indeksów na wszystkich giełdach (w tym i w Warszawie) były od początku dnia niezbyt duże i już po pół godzinie niewiele z nich nie zostało.
Załamanie nastąpiło po godzinie 15.00, kiedy to KGHM poinformowała, że ma zamiar wydać równowartość blisko 9,5 mld PLN na zakup kanadyjskiej spółki wydobywczej Quadra FNX (wartość rynkowa 7,14 mld PLN). Dowiedzieliśmy się też, że zarząd zaproponuje wypłatę akcjonariuszom 35 proc. zysku za 2011. Podsumujmy: skup akcji, hojna dywidenda i przejęcie za 9,5 mld PLN oraz w tle podatek od wydobytego srebra i miedzi. Skąd te środki? Czyżby zarząd KGHM potrafił wszystko obrócić w złoto? Wygląda to tak niesamowicie, że nie dziwi spadek ceny akcji KGHM o około osiem procent.
To obniżyło WIG20 o 1 pkt. proc. doprowadziło do spadku kontraktów i pociągnęło za sobą inne spółki. WIG20 stracił 2,18 procent, ale nie należy traktować tego spadku zbyt poważnie. Dzisiaj powinniśmy ten spadek przynajmniej częściowo odrobić.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi