Polska pod względem pożyczek pozabankowych jest jednym z tańszych krajów w regionie CEE. Pożyczenie 500 zł na miesiąc kosztuje nad Wisłą 14% tej kwoty. Tyle samo w Grecji. W Finlandii 15%, a w Danii 19%. Znaczenie drożej jest w Bułgarii 23% i w Czechach 25%.
Najdroższe pożyczki pozabankowe są w Rosji, gdzie za równowartość 500 zł za miesiąc trzeba oddać 30% więcej. Taniej niż w Polsce jest na przykład na Litwie, Łotwie i w Szwecji, gdzie rynek jest bardzo konkurencyjny.
Z obserwacji rynków rozwiniętych wynika, że nic tak skutecznie nie zbija cen, jak konkurencja. Tymczasem zbyt restrykcyjne regulacje prawne, mogą być główną barierą do ulepszania produktów i konkurowania cenowego.
Od kilku miesięcy dyskutuje się jakie limity dla pożyczek pozabankowych są najlepsze. Czy mocniej uderzyć w biznes internetowy, który pożycza małe kwoty szybko i na krótko, czy też ograniczać ceny wysokokwotowych produktów spłacanych w ratach, a może zakazać akwizycji domowej, tak jak zrobiono z nieetycznymi praktykami akwizytorów OFE w 2011 r.
Żadna z tych dróg nie rozwiązuje podstawowego problemu jakim są nieuczciwe podmioty działające na tym rynku. To przed nimi, a nie przed wysokimi cenami rząd powinien chronić konsumentów. Poza tym czy te ceny rzeczywiście są wysokie jest dyskusyjne. Rynek jest wysokokonkurencyjny i jeżeli ceny za pożyczki kształtują się na poziomie równowagi popytu i podaży, to zarzuty o nakładaniu na klientów nadmiernych kosztów są nietrafione.
W gruncie rzeczy to właśnie konkurencji zawdzięczamy spadek cen pożyczek średnio o 15 proc.w ciągu ostatniego roku. W samym kanale internetowym w 2013 r. przybyło kilku nowych znaczących graczy, którzy chcą walczyć o klienta. Wystarczy zapewnić warunki do wzrostu uczciwej konkurencji, a ceny na tym rynku, jak na każdym innym będą wraz ze wzrostem wydajności naturalnie spadać.
Jeżeli regulator kwestionuje zasadność obecnych cen pożyczek pozabankowych, to znaczy że mamy do czynienia ze zmową cenową na niespotykaną skalę. Ale takich zarzutów nikt nie stawia, bo są bezpodstawne. Skoro zatem o nielegalnych działaniach na rynku, na którym według szacunków po PKD może działać 1150 podmiotów w tym ponad 60 potentatów ogólnopolskich, nie można mówić, oznacza to, że obserwowane ceny są naturalne i mają uzasadnienie ekonomiczne.
Dlatego negatywnie należy ocenić pomysł rygorystycznego limitowania kosztów kredytów i pożyczek. Zbyt niski poziom może wyeliminować z rynku niektórych przedsiębiorców, a w skrajnym przypadku uniemożliwić działanie całej branży. Wprowadzenie limitu zmniejszy legalną konkurencję i sumarycznie w skali całego rynku, przyczyni się do wzrostu cen pożyczek do górnego limitu wybranego przez ustawodawcę.
Jarosław Ryba
Związek Firm Pożyczkowych