Bank BGŻ konsekwentnie pracuje nad utrwaleniem swojego wizerunku jako instytucji o profilu uniwersalnym. W ciągu ostatnich kilku lat wykonał w tym zakresie kawał dobrej roboty. Dziś wiele produktów Banku BGŻ bryluje w rynkowej czołówce. Bank nie zwalnia tempa – teraz bierze na celownik klientów z grubszym portfelem.
Przez lata Bank BGŻ kojarzony był głównie z bankowością dla rolników i mieszkańców mniejszych miejscowości. Jego początki sięgają powołanego w 1919 r. Polskiego Banku Rolnego, a pod obecną marką działa od 1975 roku. Głównym akcjonariuszem Banku BGŻ jest holenderska spółdzielcza grupa bankowa Rabobank. W ostatnich latach Bank BGŻ podjął jednak szereg działań, by zerwać ze swoim rolniczym wizerunkiem i otworzyć się na klientów wielkomiejskich. W 2006 roku wprowadził nowe logo ostatecznie zrywające z rolniczymi korzeniami i dokonał rebrandingu marki. Od tego czasu bank posługuje się też skrótem BGŻ, nie eksponując wyrazów składających się na akronim.
BGŻ chce zaistnieć w świadomości Polaków jako uniwersalny bank pierwszego wyboru. I jest na dobrej drodze, bo należy do jednej z najbardziej aktywnych marketingowo instytucji. Promocji marki towarzyszy też szereg inicjatyw okołobankowych, jak chociażby mocne zaangażowanie w sponsoring profesjonalnego kolarstwa. Wokół fanpagea Kocham Rower na Facebooku bank zgromadził społeczność liczącą ponad 185 tys. osób. Bank aktywnie wykorzystuje także inne kanały social media, np. YouTube, gdzie zachęca klientów do aktywności (konkurs z klipami wideo). Z drugiej strony intensywnie pracuje też nad ofertą produktową – ma jedno z ciekawszych kont osobistych na rynku (Konto z Premią) i w ramach niego hojnie opłaca lojalnych klientów. Ma także karty z popularnym wśród klientów kartowym moneybackiem.
Kolejnym krokiem w kierunku budowania oferty uniwersalnej ma być bankowość osobista. Propozycja kierowana jest do klientów, którzy otrzymują wpływy na konto w wysokości co najmniej 5 tys. zł lub posiadają oszczędności na poziomie 100 tys. zł. Bank przygotował nową ofertę produktową i specjalne stanowiska obsługi w wybranych oddziałach – docelowo ma ich być nieco ponad 100. Obsługa ma nie odbiegać od przyjętych na rynku standardów. Klient dostanie osobistego doradcę, którego zadaniem będzie uszycie odpowiedniej oferty produktowej dopasowanej do oczekiwań klienta. Doradca będzie mobilny, więc będzie mógł umówić się na rozmowę u klienta w domu.
Do oferty bank wprowadził nowy ROR – Konto bardzo osobiste. Konto i karta przy wpływach na poziomie 5 tys. (lub aktywach 100 tys.) jest bezpłatne. Standardowa cena dla pozostałych osób to 20 zł miesięcznie. Bez opłat są przelewy krajowe wykonywane w oddziale, przez internet lub telefon i wypłaty ze wszystkich bankomatów w Polsce i poza granicami kraju. W rachunku można skorzystać z tzw. automatycznego oszczędzania. Klient ustala określony poziom środków, jakie zamierza utrzymywać na koncie, a nadwyżka będzie przerzucana na odrębny rachunek oszczędnościowy. Wypłaty z takiego rachunku będą bezpłatne. Do tego, do wyboru oczywiście lokaty, kredyty, IKE czy plany systematycznego oszczędzania.
Propozycja Banku BGŻ, przynajmniej w teorii, nie odbiega zatem od rynkowych standardów. Same warunki wejścia w segment bankowości osobistej, nie są też wygórowane. Choć w przypadku mniejszych miast – uogólniając – pensja na poziomie 5 tys. zł jest już nie lada osiągnięciem. Co więcej, w Banku BGŻ poprzeczka postawiona jest nawet niżej niż u konkurencji – przykładowo tzw. affluentem w Pekao SA jest osoba o dochodach na poziomie 7,5 tys. zł, a w Kredyt Banku 7 tys. zł. Zresztą definicja osób aspirujących do grona klientów bankowości osobistej jest różna w zależności od banku. Z reguły banki zaliczają do tej grupy osoby o dochodach wahających się od 5 do 12 tys. zł i aktywach od 50 do 200 tys. zł. Personal banking jest więc takim przedsionkiem do private bankingu. Pozwala poczuć namiastkę luksusu osobom zarabiającym mniej więcej dwukrotność średniej krajowej.
Napisz do autora: [email protected]
//