W ostatnich miesiącach wiele osób przekonało się, iż nie tak łatwo uzyskać kredyt. Głównie za sprawą wejścia w życie na początku br. pełnych zapisów rekomendacji S. Z Forum Ekonomicznego odbywającego się właśnie w Krynicy dobiegają jednak głosy, iż sytuacja ta może się w przyszłości nieco zmienić.
Otóż przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak przyznał, iż rozważane są zmiany w rekomendacjach T i S. Przypomnijmy, najważniejszym zapisem Rekomendacji S z punktu widzenia osoby zamierzającej zaciągnąć kredyt hipoteczny jest wymóg liczenia jego zdolności przy założeniu maksymalnie 25-letniego okresu spłaty kredytu. Na wzrost zdolności kredytowej nie wpłynie więc zaciągnięcie kredytu na dłuższy okres. Dodatkowo rata kredytu zaciągniętego w walucie obcej nie może przekroczyć 42 proc. miesięcznego dochodu. Tymczasem w rekomendacji T kluczowy zapis ogranicza miesięczną ratę kredytową do połowy dochodów osiąganych przez kredytobiorcę (w przypadku zarabiających powyżej średniej krajowej limit wzrasta do 65 proc. dochodów).
Co zatem może się zmienić? Na razie niewiele wiadomo, jednak szef KNF zapowiedział, iż Komisja chce m.in. zrezygnować ze wskaźnika długu do dochodu. Według niego wskaźnik ten powinien być budowany przez same banki. W takim razie byłaby to procedura wewnątrzbankowa, akceptowana przez jego radę nadzorczą.
Czy zatem będzie łatwiej o kredyt? Ze wstępnych zapowiedzi wynika, iż zmiany rekomendacji pójdą w tym kierunku, jednak nie należy nastawiać się na gwałtowny wzrost wartości i liczby udzielanych kredytów. Jednocześnie zdecydowanie większych zmian należy spodziewać się w segmencie kredytów konsumpcyjnych niż hipotecznych. W wypadku tych drugich KNF chce odpowiedzialność za ocenę zdolności kredytowej w całości przerzucić na banki. Czy skorzystają one z większej swobody? Z pewnością znajdą się chętni, ale część dużych graczy już zapowiada, iż w obecnej sytuacji panującej na rynku mieszkaniowym nie zamierza liberalizować swojej polityki.
Źródło: Emmerson S.A.