Konsumpcyjne pokusy i wirtualny pieniądz – w takim świecie przyjdzie dorastać dzieciom urodzonym na przełomie tysiącleci. Dla rodziców chcących zadbać o finansową edukację swoich pociech to nie lada wyzwanie, zwłaszcza że poprzednie pokolenie wychowywało się w zupełnie innych warunkach.
W 1972 roku Walter Mischel z Uniwersytetu Stanforda przeprowadził badanie nazwane „testem marshmallow”. Przebadano ponad 600 przedszkolaków. Badacz informował dziecko, że jeśli przez kwadrans nie zje pysznej pianki marshmallow, to w nagrodę dostanie drugą. Później zostawiał malca sam na sam z przysmakiem na talerzyku (zobacz film z odtworzenia eksperymentu).
Część dzieci zjadała smakołyk natychmiast po wyjściu badacza z pokoju. Inne walczyły z pokusą, kopiąc w stół, zasłaniając sobie oczy albo ugniatając piankę palcem. Tylko 30% badanych dzieci wytrzymało 15 minut i otrzymało wyczekaną nagrodę.
Z pokusami trzeba sobie radzić od dziecka
W latach 80. i 90. przeprowadzono kolejne badania na tej samej grupie osób. Zauważono, że te dzieci, które jako przedszkolaki potrafiły czekać, później wyróżniały się na tle pozostałych. Osiągały wyższe wyniki w testach szkolnych i cechowały się wyższą zdolnością do odroczenia gratyfikacji, jak fachowo nazwano umiejętność nieulegania pokusom.
Dzieci od najmłodszych lat obracają się w świecie pełnym pokus. Nawet jeśli rodzina potrafi skutecznie chronić przed wszechobecną kulturą konsumpcji, to trudno uniknąć kontaktu z reklamą, atakującą z telewizji, internetu i każdej sklepowej wystawy.
Łatwość ulegania konsumpcyjnym pokusom to początek wszelkich finansowych kłopotów. Leży ona u podstaw zjawiska inflacji stylu życia, pętli zadłużenia i wielu innych finansowych „schorzeń”. Wyrobienie w dziecku odporności na podsuwane z zewsząd przynęty to chyba jedno z najtrudniejszych wychowawczych zadań, ale także pierwszy fundament finansowej edukacji XXI wieku.
7399 Jak nauczyć się czekać? Najlepiej radzące sobie z tym zadaniem przedszkolaki starały się odwrócić swoją uwagę od pokusy. Niektóre nuciły piosenki, inne próbowały wymyślić sobie jakąś zabawę.
Naukowcy twierdzą, że oprócz psychologicznych trików („pomyśl, że ten cukierek to tylko obrazek”) w nauce samokontroli pomocne są proste ćwiczenia, intuicyjnie stosowane przez wielu rodziców.
„Każ czekać i pokaż, że warto” – tak działa zakaz otwierania prezentów przed pojawieniem się pierwszej gwiazdki czy zachęcanie do oszczędzania kieszonkowego na wymarzoną zabawkę.
Pieniądz wirtualny równie ważny jak gotówka
Pieniądz gotówkowy ma, z punktu widzenia finansowej edukacji, bardzo istotną zaletę. Można go dotknąć, przeliczać, rozmieniać. Banknoty i monety pozwalają poznać za jednym zamachem podstawy matematyki i ekonomii. Dzieci wychowujące się w XXI wieku szybko jednak zetkną się z zupełnie inną postacią pieniądza – niematerialną, ale równie realną i wartościową, co brzęcząca moneta.
Nauczyć dziecko, że pieniądz, którego nie widać, także ma swoją wartość, to kolejne zadanie dla rodziców. Czasy, gdy oszczędności gromadzono w świnkach-skarbonkach, powoli mijają. Nastolatki, a nawet młodsze dzieci, także mogą korzystać z kart płatniczych czy bankowych rachunków… a wirtualne pieniądze wydaje się łatwiej niż prawdziwe.
Na szczęście problem dostrzegły również instytucje finansowe, które coraz częściej myślą o edukacji najmłodszych klientów. Polskim przykładem może być nowe wcielenie Szkolnych Kas Oszczędności, gdzie królują wirtualne skarbonki. Na świecie funkcjonuje niemało internetowych serwisów, które za cel postawiły sobie wprowadzenie dzieci i rodziców w świat bezgotówkowego pieniądza. Część z nich oferuje „dorosłe” finansowe produkty o nieco ograniczonej funkcjonalności (np. karty przedpłacone uzupełnione mechanizmem kontroli wydatków przez rodziców – BillMyParents.com). Inne, jak VirtualPiggy.com, próbują jednocześnie ułatwiać zakupy w sieci i edukować niepełnoletnich konsumentów. Nie brakuje finansowych gier, które starają się przemycić wiedzę dotyczącą finansów osobistych (np. 56SageStreet banku Barclays).
Edukacja finansowa dzieci to współczesne wyzwanie
Dzieciom dorastającym w czasach internetu i smartfonów będzie trudniej osiągnąć finansową dojrzałość. Za zmianami nie nadążają ani rodzice, ani szkoła. Nie oznacza to jednak, że fundamenty finansowej edukacji się zdezaktualizowały. „Wydawaj mniej, niż zarabiasz”, „zarządzaj pieniędzmi i nie pozwól, by one rządziły tobą” – stare prawidła zachowały swoją wartość, tylko brzmią coraz mniej atrakcyjnie. Tym ważniejsze jest, by uczyć ich jak najwcześniej, zanim dziecko spotka się ze światem konsumpcji na kredyt i mirażem łatwego, bo jakoby wirtualnego pieniądza.
Źródło: Bankier.pl