W środę w USA gracze nadal patrzyli na to, co działo się w Europie, a dokładnie mówiąc we Włoszech. Wpływ śmiesznego pretekstu w postaci zapowiadanej rezygnacji premiera Silvio Berlusconiego zniknął już wczesnym rankiem.
Rentowność włoskich obligacji 10. letnich rosła. Na rynek dotarła też informacja o zwiększenie depozytów na transakcje obligacjami włoskimi przez dom clearingowy LCH. Clearnet. Ważne było też to, że Berlusconi nie widzi alternatywy dla wcześniejszych wyborów (rynek miał nadzieję na rząd techniczny).
Te wszystkie czynniki doprowadziły do szybkiej eksplozji rentowności obligacji włoskich. Błyskawicznie przebiły się one przez krytyczny poziom 7 proc. Podobno jest to poziom, który wprowadza Włochy na grecką drogę. Sytuację pogorszyła interwencja ECB. Bank kupował obligacje włoskie, ale widocznie kupował ich tak mało, że doprowadził do paniki. Rentowność już przed południem sięgnęła prawie 7,5 proc. Potem nieco się obniżyła i rynek zastygła na poziomie 7,25 proc.
Wydawało się, że politycy rzucą się na ratunek (słownie oczywiście) Włochom, ale nic takiego nie nastąpiło. Po zakończeniu sesji w Europie zaczęły napływać niepokojące informacje. Wysoko postawione źródła w UE twierdziły, że Unia nawet nie rozważa pomocy Włochom i liczy na działanie ECB. ECB, którego szefem właśnie został Włoch Mario Draghi. Można sobie wyobrazić jak niezręcznym będzie dla niego podejmowanie decyzja o ratowaniu ojczyzny…
Agencja DPA poinformowała też, że w czwartek „Financial Times Deutschland” poinformuje o interesujących planach niemieckiej CDU. Partia chce takiej zmiany traktatów unijnych, żeby umożliwić opuszczania strefy euro tym państwom, które nie są w stanie przestrzegać zasad funkcjonowania unii walutowej. Kanclerz Merkel i prezydent Sarkozy myślą już o utworzeniu węższej strefy euro z zacieśnieniem zarządzania finansami takiego obszaru. To oczywiście zabierze wiele czasu.
Na rynku akcji indeksy spadły, ale utrzymywały się na poziomie około dwa procent niższym od wtorkowego zamknięcia, czyli paniki nie było. Jednak już po zakończeniu sesji w Europie, kiedy na rynki zaczęły napływać omówione wyżej informacje polityczne pogarszające nastroje, sytuacja znacznie się pogorszyła. Blisko czteroprocentowe spadki znowu wprowadziły S&P 500 pod bardzo ważny poziom 1.260 pkt. wokół którego ten indeks ostatnio się kręci. Tylko ECB agresywnie skupując obligacje może teraz pomóc bykom.
W Warszawie początek środowej sesji był optymistyczny. Indeksy rosły podciągane tym, co stało się we wtorek we Włoszech i w USA. Trwało to krótko. Przecena włoskiego długu doprowadziła do przeceny na wszystkich rynkach. Niedźwiedzie zachowanie rynków amerykańskich dodatkowo zaszkodziło naszej giełdzie. WIG20 stracił 3,4 proc., a obrót znacznie wzrósł podkreślając wagę spadku.
Podkreślam, że układ techniczny na jotę nawet się nie zmienił. Nawet dobrze, że WIG20 tak spadł, bo bardziej prawdopodobne staje się ukształtowanie prawego ramienia odwróconej formacji RGR, o której od dłuższego już czasu piszę. Ona nadal jest bardzo prawdopodobna. Potrzebne jest działanie ECB (lub kilku banków centralnych), który zdecyduje się agresywnie kupować włoski dług. W końcu roku to by bykom wystarczyło.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi