Rząd Japonii po raz kolejny nie czekał na szczyt G20 (3-4 listopada) z interwencją na rynku walutowym. Po tym jak para USDJPY osiągnęła kolejne historyczne minimum pomimo poprawy nastrojów na rynkach zdecydował się na interwencję dziś w nocy. W efekcie notowania wzrosły z poziomu 75,60 do niemal 79,50.
Pomimo tak gwałtownego ruchu trudno zaryzykować tezę, iż ta interwencja odwróci kierunek na rynku jena, szczególnie, iż podobne próby były podejmowane już wcześniej. Przypomina ona jednak z jakim ryzykiem trzeba się liczyć kupując jena w okolicach historycznych minimów. Co ciekawe, już po dokonaniu przez Japończyków interwencji tracić wobec dolara zaczęło wyraźnie też euro.
EURUSD – EBC ma większe pole do luzowania
Na froncie polityki monetarnej jest niezmiennie ciekawie. W USA ostatnio zaczęło się znów śmielej spekulować o rozluźnieniu monetarnym, ale na najbliższym posiedzeniu Fed (środa) prawdopodobnie wiele w tym temacie się nie wyjaśni. Poznamy natomiast nowe prognozy makroekonomiczne Fed, które zostaną omówione podczas telekonferencji.
Będąc przy konferencjach, ta we Frankfurcie będzie jeszcze ciekawsza. Mamy bowiem pierwsze posiedzenie EBC (czwartek) pod wodzą nowego prezesa Mario Draghiego. Osoba prezesa ma w przypadku EBC spore znaczenie i może przesądzić o zmianie dość konserwatywnej (szczególnie w kwestiach makroekonomicznych) linii polityki pieniężnej. Nie oczekuje się aby już na pierwszym posiedzeniu pod wodzą Draghiego EBC zmienił parametry polityki pieniężnej, ale może zrobić to w kolejnych miesiącach. Dlatego ważne będzie wrażenie, jakie Draghi wywrze na inwestorach. Jak podkreślaliśmy wielokrotnie w komentarzach rynek oczekuje obniżek stóp w strefie w perspektywie kolejnych miesięcy i w tej kwestii niewiele się ostatnio zmieniło. Innymi słowy, wzrosty nie miały wsparcia w poprawie oczekiwań co do stóp procentowych, a tym samym wobec koniunktury w strefie euro.
Natomiast na gruncie analizy technicznej kierunek wzrostowy obowiązuje tak długo, jak rynek respektuje (i to wyraźnie) linię trendu wzrostowego. Po nocnej przecenie ponownie ją testujemy, a to oznacza, iż początek tygodnia może przynieść istotne wskazówki co do rozwoju sytuacji. Dopiero jej przełamanie mogłoby być sygnałem, iż rynek może zrealizować sugerowany przez rynek stopy procentowej potencjał spadkowy.
Rynki akcji – wskazówki odnośnie czwartego kwartału
Bardzo ważne będą też publikacje danych makro, szczególnie z USA. Trzeci kwartał w amerykańskiej gospodarce okazał się nie tak zły jak to mogło wyglądać np. w połowie sierpnia – wzrost gospodarczy wyniósł 2,5%, nie nastąpiło załamanie na rynku pracy, zaś wskaźniki aktywności utrzymały się powyżej granicy 50 pkt. Natomiast wstępne dane za październik są niejednoznaczne. Wskaźniki aktywności wskazały nawet na pewną poprawę, ale nastroje konsumentów są najgorsze od marca 2009 roku. Dlatego kolejna dawka informacji (wskaźniki ISM we wtorek i czwartek, rynek pracy w środę i piątek) będzie bardzo istotna. Przy czym warto patrzeć na te dane z perspektywy obecnych notowań na rynku akcji, gdzie w przypadku S&P500 jesteśmy zaledwie 7-8% od tegorocznych szczytów. Tak dobre nastroje mogłyby się utrzymać jed ynie, gdyby rynek uznał, iż ożywienie powraca.
Wskaźniki aktywności poznamy także w Europie, przy czym dla strefy euro będą to jedynie rewizje wstępnych danych (które były słabe).
W kalendarzu – dziś Chicago PMI, jutro: ISM, brytyjski PKB i RBA
Kulminacja kluczowych wydarzeń będzie miała miejsce od środy do piątku. Dziś najważniejszym jest publikacja wskaźnika Chicago PMI w USA (15.45, konsensus 59 pkt.), który ostatnio dawał dobre wskazania przed ogólnokrajowym ISM (ten jutro o 16.00). Jutro także dane z Wielkiej Brytanii – wstępny szacunek PKB za trzeci kwartał oraz wskaźnik aktywności w przemyśle. W nocy zaś decyzja Banku Australii (oczekuje się obniżki stóp o 25 bp) oraz finalne wskaźniki PMI w Chinach.
Źródło: X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.