We wtorek byki w USA dostały kolejną szansę na podniesienie indeksów. Po sześciu tygodniach spadków każdy pretekst mógł wyzwolić korekcyjny wzrost. Tak też się stało. Pomagało bykom to, że w nocy w Chinach zostały opublikowane istotne dane makro.
Duży wzrost dynamiki produkcji (13,3 proc.) i sprzedaży detalicznej (16,9 proc.) był co prawda oczekiwany, ale gracze z zadowoleniem przyjęli to, że mimo chłodzenia gospodarka chińska się rozwija. Mniej zadowolenie mogli być z tego, że inflacja wzrosła do trzyletniego szczytu ((5,5 proc.).
Zmusiło to we wtorek Ludowy Bank Chin do kolejnego podniesienia stopy rezerw obowiązkowych o 50 pb. Dla największych banków wynosić będzie 21,5 proc. Powinno to rynki niepokoić, ale chęć do podniesienie indeksów była zbyt duża. Wytłumaczono sobie, że skoro podwyżki do chwili obecnej nie zaszkodziły to już nie zaszkodzą. Zapominając bardzo wygodnie o tym, że wzrost stóp (rezerw też) szkodzi w okresie 6-9 miesięcy po fakcie ich podniesienia.
Publikowane w USA dane makro były w zasadzie neutralne. Raport o sprzedaży detalicznej był słaby, ale nieznacznie lepszy od oczekiwań. Sprzedaż ogółem spadła (0,2 proc.) po raz pierwszy od roku. Oczekiwano jednak spadku o 0,4 proc. Z wyłączeniem samochodów sprzedaż wzrosła tak jak oczekiwano o 0,3 proc. Prognozy były bardzo słabe, więc było miejsce na pozytywną niespodziankę, ale okazała się ona być niewielka. Dane o inflacji PPI rynek zazwyczaj lekceważy. Tym razem też tak było. Odnotujmy tylko, że wzrosła o 0,2 proc. m/m (oczekiwano 0,1 proc.) i 7,3 proc. r/r.
Na rynku akcji, po długim okresie spadków, sprężyna była już tak mocno dociśnięta, że byle co musiało doprowadzić do mocnego odbicia. Pozytywem było też to, że Best Buy (największy na świecie sprzedawca elektroniki konsumpcyjnej) opublikował przed sesją kwartalne wyniki lepsze od prognoz, czym pomógł całemu sektorów sprzedaży detalicznej. Indeksy rosły po około 1,5 procent. Zwyżka niczego nie zmieniła w technicznym obrazie rynku.
Na GPW optymizm płynący z Azji i zwyżki w Europie doprowadziły we wtorek do zwyżki indeksów. Indeks WIG20 szybko wzrósł o około pół procent i tam rynek zamarł czekając na nowe impulsy. Ruszył na północ po pobudce w USA. Po publikacji wcale nie takich znowu dobrych danych w Stanach indeksy na innych giełdach zaczęły szybko zwiększać skalę zwyżki (najwyraźniej obawiano się, że będzie gorzej). To pomagało naszemu rynkowi, ale pomagało nieznacznie. Dzień zakończyliśmy sporym obrotem, ale niewielki wzrostem WIG20 (0,72 proc.). Nie ma się czemu dziwić, że wzrosty były niewielkie. Zagraniczne giełdy mają co odrabiać, a u nas zostało nieco ponad dwa procent do szczytu. Poza tym na nasz, mały rynek, wygasanie kontraktów może mieć spory wpływ, co trzyma część graczy na zewnątrz rynku.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi