W USA nastroje we wtorek nagle się zmieniły. Przestało mieć znaczenie poniedziałkowe obniżenie rekomendacji dla sektora producentów półprzewodników przez Wells Fargo.
Nabrało za to znaczenia to, że Bank of America oświadczył, iż w jego sektorze kredytów hipotecznych sytuacja się poprawia. Interesujące spojrzenie, jeśli widzi się to, co dzieje się z indeksem rynku kredytów hipotecznych. Wystarczyło to do wywołania dużych zwyżek w całym sektorze finansowym.
Dość zaskakująco pocieszano się tym, że podobno (to właściwe słowo) Muamar Kadafi chce negocjować oddanie władzy za bezkarność dla niego i jego rodziny. Potem dowiedzieliśmy się, że (znowu „podobno”) opozycja daje mu 72 godziny na poddanie się i daje mu za to immunitet. Wątpliwe, żeby Kadafi się na to zgodził, ale pretekst dla byków były niezły. Poza tym Kuwejt po raz kolejny zapewnił, że OPEC dyskutuje możliwość uzupełnienia braków wynikających ze zmniejszenia dostaw z Libii. To obniżało cenę ropy Brent, ale w najmniejszym stopniu nie wpływało na cenę ropy w USA.
Zachowanie rynku akcji można nazwać co najmniej dziwacznym. Powody do kupowania akcji były wątłe, a jednak byki panowały na całej szerokości rynku. Duże spadki z poniedziałku zamieniły się (jeśli chodzi o indeks S&P 500) w jeszcze większe wzrosty. Jak widać, w USA trwa rollercoaster, a indeks S&P 500 wychodzi, a za chwilę znowu wraca do kanału trendu wzrostowego. Nie da się stawiać w tej sytuacji prognoz. Czekamy na przebicie 1.344 pkt. (sygnał kupna) lub 1.300 pkt. (sygnał sprzedaży).
GPW rozpoczęła wtorkową sesję od mocnego akcentu. WIG20 zyskiwał blisko jeden procent, znowu atakując strefę oporu. Najmocniejsze były dwa banki: PKO BP i Pekao SA. Indeks przekroczył magiczny poziom 2.800 pkt. i tam ugrzązł, a nawet zaczął się osuwać. Przed południem niewiele już z tego wzrostu zostało. Znowu straszyła zwyżka cen ropy. Najmocniej ważyły na indeksie spadki KGHM i PKN.
Wydawało się, że rynek był nadal bardzo silny. Nawet wtedy, kiedy przed pobudką w USA indeksy we Francji czy w Niemczech już całkiem solidnie spadały, u nas WIG20 utrzymywał się nad kreską. Tyle tylko, że wtedy, kiedy kończyliśmy sesję indeksy w Europie albo odrobiły straty albo nawet rosły, a w USA rosły już całkiem wyraźnie, a u nas WIG20 zakończył dzień wzrostem o jedynie 0,23 proc. Obrót był bardzo duży, co może zwiastować zbliżający się przełom.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi