Sami deweloperzy uspokajają – jeśli dziura podażowa powstanie, to na krótko.
„Zdaniem Michała Okonia z Marvipolu deweloperzy zdążą z projektami. – Ale czy państwo będzie na to gotowe? Jeśli przyjmiemy, że budowa trwa półtora roku, a projektowanie pół roku, to po stronie dewelopera mamy dwa lata. Dodatkowe cztery trzeba dołożyć na procedowanie przez urzędy, sprawy sądowe, odwołania itp., czyli działania, na które zezwala niejasne prawo, a które blokują inwestycje – podkreśla Michał Okoń.”
Jak dodaje Okoń – „może się zdarzyć, że mieszkań przejściowo zabraknie. – Nie będzie to jednak trwać dłużej niż rok – dwa lata – szacuje.”
Wpływ pokolenia obecnych dwudziestokilkulatków na rynek nieruchomości widać na przykładzie wynajmu – wiedzą o tym studenci, którzy kilka lat temu poszukiwali dla siebie lokalu mieszkalnego. Te rozchodziły się niczym świeże bułeczki. Niedobór atrakcyjnych lokali spowodował, że najmujący godzili się na mieszkanie w większej grupie na niewielkiej powierzchni w zamian za nie do końca atrakcyjną cenę.
Więcej na ten temat w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”, w artykule Anety Gawrońskiej pt. „Mieszkań może zabraknąć, ale na krótko”.