Klienci banków spółdzielczych uważnie śledzą kondycję finansową tych instytucji. Deponenci lepiej kontrolują sytuację, jeśli dana placówka aktywnie działa w internecie. Tak wynika z prowadzonych przez dwa lata badań. W ekonomicznej analizie pojawia się też…efekt aureoli, termin znany z psychologii.
Badania wskazują, że część klientów kieruje się nieformalnymi i bywa, że niedokładnymi informacjami na temat bezpieczeństwa banku. Mylą oni różne banki spółdzielcze działające w tej samej okolicy, zwłaszcza jeżeli oba banki należą do tego samego zrzeszenia i mają zbliżone lub wręcz to samo logo. Działa tu znany z psychologii efekt aureoli.
– Zaobserwowałem, że „dobra sława” jednego banku spółdzielczego zachęca klientów do lokowania środków także u jego lokalnych konkurentów, niezależnie od ich faktycznej kondycji finansowej – wyjaśnia dr hab. Łukasz Kozłowski z Katedry Bankowości, Ubezpieczeń i Ryzyka w Akademii Leona Koźmińskiego. – O ile słabsze banki mogą skorzystać z „dobrej sławy” swoich lokalnych konkurentów, o tylebanki mocniejsze powinny zadbać o lepszą identyfikację swojej marki, aby uniezależnić się od sytuacji swoich konkurentów – doradza ekonomista.
Dostrzeżenie efektu aureoli nie oznacza jednak, że wpłacający swoje pieniądze do banków spółdzielczych działają generalnie nieracjonalnie. Ze szczegółowych badań prowadzonych w latach 2014-2016 przez dr. hab. Łukasza Kozłowskiego wynika, że duża grupa klientów banków spółdzielczych potrafi trafnie oceniać stabilność tych instytucji finansowych. W efekcie wybierają oni banki postrzegane jako mniej ryzykowne i bardziej rentowne. Silnymi bodźcami pozytywnie wpływającymi na „oddolne” dyscyplinowanie banków spółdzielczych są m.in. duża konkurencja na lokalnym rynku bankowym i aktywność placówek w internecie.
– Banki otwarte na nowe kanały komunikacji z reguły chętniej publikują na swojej stronie internetowej i w mediach społecznościowych sprawozdania finansowe oraz szczegółową ofertę produktową, czy też udostępniają klientom internetowe systemy transakcyjne – tłumaczy dr hab. Łukasz Kozłowski z Katedry Bankowości, Ubezpieczeń i Ryzyka w Akademii Leona Koźmińskiego. – Deponenci tych banków otrzymują łatwiejszy i szerszy dostęp do informacji o banku, a także narzędzie do wywierania na niego wpływu poprzez możliwość szybkiego wycofania depozytów za pomocą systemu bankowości internetowej – dodaje badacz.
Ekspert przekonuje, że wnioski z jego badań mogą wesprzeć bezpieczeństwo sektora bankowego, ponieważ wskazują, że dyscyplina jest w rękach nie tylko władz nadzorczych, ale też klientów.
– Pamiętajmy, że w Polsce działa ponad 500 banków spółdzielczych. Trudno jest objąć dokładnym nadzorem państwowym wszystkie te podmioty. Skoro jednak przynajmniej część z nich, jak wykazało badanie, jest relatywnie skutecznie dyscyplinowana przez deponentów, to warto byłoby przekierować specjalistów w nadzorze finansowym na te banki, które w mniejszym stopniu mogą polegać na czujnym oku swoich klientów. I w ten sposób lepiej wykorzystać siłę kadry nadzorczej – podsumowuje autor badania.
Ekonomista zebrał dane z 363 polskich banków spółdzielczych, prześledził ich sprawozdania finansowe z lat 2007-2013, odległości od konkurencyjnych placówek oraz to, co placówki publikowały na stronach internetowych i w mediach społecznościowych – na Facebooku i Twitterze. Opracował również szczegółową mapę pokazującą, w których regionach i miastach opisywany nacisk klientów na banki spółdzielcze jest najmocniejszy. Właśnie ukazała się książka pt. „Banki spółdzielcze a deponenci. Empiryczna analiza działań dyscyplinujących”, zawierająca praktyczne wskazówki, jak wnioski z badań mogą wesprzeć bezpieczeństwo sektora bankowego.