W ubiegłym tygodniu dotarła do nas informacja o pozytywnym dla kredytobiorców „frankowych” wyroku w Chorwacji. Istotnym elementem uwzględnionym przez chorwacki wymiar sprawiedliwości było uznanie, iż banki niedostatecznie informowały swoich klientów o ryzyku związanym z tym produktem. W polskim orzecznictwie argument ten, działający na rzecz konsumentów nie jest zbyt popularny, dlatego warto się przyjrzeć czy jest on zasadny.
Jeden z banków jeszcze w 2006 roku informował swoich klientów o ryzyku walutowym pokazując mu symulacje wpływu osłabienia złotego do franka w przedziale od 2,5 złotego do 4 złotych. Był to ewenement i to bardzo krótko trwający, bowiem bank ten wkrótce zrezygnował z przedstawiania klientom informacji w tej postaci. Czy taka symulacja ma wartość poznawczą dla klienta i czy miała szansę wpłynąć na zmianę jego decyzji?
Otóż, raczej nie. Przede wszystkim dlatego, że dla równowagi sprzedawca w banku powinien pokazać klientowi jak wpłynie na jego raty wzrost stóp procentowych w złotych z obowiązujących w chwili udzielania kredytu kilku procent do około 20 procent. Kwoty byłyby dla niego równie szokujące, a przecież jeszcze w 2001, czyli zaledwie na kilka lat wcześniej, mieliśmy stopy procentowe na takim właśnie poziomie. Porównanie ryzyka związanego z wysokością rat, co jest zazwyczaj najłatwiejsze do zrozumienia przez konsumenta, wypadałaby wciąż na korzyść kredytów „walutowych”. Taka symulacja jest także trudna do praktycznego wykorzystania, bo klient nie wie czy na pewno i za ile lat kurs wzrośnie. Nie można też wzrostów tych rozpatrywać w oderwaniu od informacji o tym jak w tym samym czasie kształtować się będzie średnia pensja w Polsce i ceny nieruchomości napędzane inflacją, a wartości te są niemożliwe do oszacowania.
Co zatem powinien usłyszeć klient od sprzedawcy w banku?
W latach 2006-2008 obserwowaliśmy trudną do uzasadnienia anomalię, bez precedensu w historii – wielomiesięczne umocnienie złotego do większości walut, w tym także do franka. Przyczynami tej anomalii i mechanizmami finansowymi, które za tym stały była gra spekulacyjna na złotym wynikająca ze strategii zagranicznych inwestorów w Polsce – carry trade[1]. W strategii tej wykorzystywane były m.in. kredyty indeksowane i denominowane do waluty, obligacje skarbu państwa i opcje walutowe oferowane przedsiębiorcom. Gra inwestorów zagranicznych oparta była na różnicach w stopach procentowych między złotym, a euro oraz różnicach kursowych. Klienci banków biorący „kredyt frankowy”, przed podjęciem ryzykownej gry z zagranicznymi inwestorami zobowiązani byli zatem uzupełnić swoją wiedzę w obszarze carry trading ucząc się tej strategii inwestowania i przede wszystkim dowiedzieć się kiedy się z tej strategii wycofać. Szkoda, że sprzedawca bankowy nie polecił klientom przynajmniej jednej z lektur o tej tematyce. Na jego usprawiedliwienie może działać fakt, iż zapewne sam nie wiedział, co sprzedaje.
Klient, któremu oferowano „kredyt we franku” podlegający tak wielu czynnikom z obszaru zaawansowanych inwestycji i finansów (Forex, rynek kapitałowy) powinien być do tej gry tak samo przygotowany jak każdy inny inwestor i szczegółowo poinformowanych o ryzykach, zgodnie z wymogami dyrektywy MIFID[2] obowiązującej w Unii Europejskiej od 30 kwietnia 2004. Obowiązki informacyjne banku oferującego tak złożony produkt jak kredyt „frankowy” określono w artykule 19 pkt 2 i 3 dyrektywy:
„2. Wszelkie informacje, w tym publikacje handlowe, kierowane przez przedsiębiorstwo inwestycyjne do klientów lub potencjalnych klientów powinny być rzetelne, niebudzące wątpliwości i niewprowadzające w błąd. (…)
- Klientom lub potencjalnym klientom należy dostarczyć kompleksowych informacji dotyczących:
(…)
– instrumentów finansowych oraz proponowanych strategii inwestycyjnych; powinny one obejmować stosowne wytyczne oraz ostrzeżenia o ryzyku związanym z inwestycjami w takie instrumenty lub odnoszącym się do poszczególnych strategii inwestycyjnych, (…) skonstruowanych w taki sposób, aby klienci lub potencjalni klienci mogli zrozumieć charakter oraz ryzyko związane z usługą inwestycyjną oraz określonym rodzajem oferowanego instrumentu finansowego, a co za tym idzie, mogli podjąć świadome decyzje inwestycyjne.”
Nazywanie „kredytem” produktu inwestycyjnego z obszaru carry trade, zatajenie przez banki informacji o posługiwaniu się finansowaniem FX SWAP napędzającym spekulacyjne zmiany kursów walut łamało powyższe punkty dyrektywy.
W pkt 5 tego artykułu Dyrektywy UE czytamy o tym, że klient któremu sprzedaje się produkt inwestycyjny powinien zostać przez bank sprawdzony, czy posiada on odpowiednią wiedzę na temat swojej inwestycji:
„Państwa Członkowskie zapewniają, że przedsiębiorstwa inwestycyjne świadczące usługi inwestycyjne, inne niż określone w ust. 4, zwróciły się do klienta lub potencjalnego klienta z prośbą o przekazanie informacji dotyczących jego wiedzy i doświadczenia w dziedzinie inwestycji, odpowiedniej do określonego rodzaju oferowanego lub wymaganego produktu lub usługi, tak aby przedsiębiorstwo inwestycyjne mogło dokonać oceny, czy przewidziana usługa inwestycyjna lub produkt są odpowiednie dla klienta. W przypadku gdy w oparciu o informacje otrzymane na podstawie poprzedzającego ustępu przedsiębiorstwo inwestycyjne uważa, że produkt lub usługa nie są odpowiednie dla klienta lub potencjalnego klienta, przedsiębiorstwo inwestycyjne ostrzega o powyższym klienta lub potencjalnego klienta.”
Jak wiemy, żaden z banków oferujących kredyty „frankowe” nie badał wiedzy konsumentów na temat produktów inwestycyjnych przed sprzedażą swojego produktu, chociaż w myśl dyrektywy 2004/39/WE powinien był to uczynić.
Czy konsument decydujący się na kredyt wyrażony w walucie obcej miał pojęcie, że uczestniczy w globalnej ruletce spekulacyjnej? Można z całą pewnością stwierdzić, że nie. Frankowy kredytobiorca w Polsce nie wiedział ani w czym uczestniczy, ani że rywalizuje z dużymi podmiotami rynku finansowego zajmującymi pozycje przeciwko polskim kredytobiorcom, bo banki w Polsce zabezpieczając własne ryzyko kredytów „frankowych” podpisywały z tymi instytucjami spekulacyjne umowy FX SWAP i nie informowały o tym swoich klientów.
Bez wielu godzin spędzonych na przyswajaniu zaawansowanej wiedzy z obszaru finansów konsument nie byłby w stanie zrozumieć zawiłości swojego produktu „frankowego”. Mimo to, pewien zasób informacji podstawowych pozwoliłby klientowi zorientować się w zagrożeniach oraz kiedy należy oczekiwać ich materializacji. Wystarczyłoby, żeby sprzedawca poinformował klienta:
- Co się stanie z ratą kredytu i pozostałym do spłaty kapitałem, jeżeli nadciągnie zdarzający się cyklicznie kryzys na globalnym rynku finansowym?
- Co się stanie jeżeli banki zaprzestaną oferowania kredytów „walutowych”?
Dzisiaj już wiemy, że obydwa te ryzyka zmaterializowały się bardzo szybko, ale klienci pozbawieni byli wiedzy jak na te ryzyka reagować. Globalny kryzys nadszedł w połowie 2008 roku, a banki w tym samym czasie nie ustawały w udzielaniu „kredytów frakowych” – groźnych dla klientów instrumentów finansowych. Od tego momentu zaczyna się jednak ograniczanie ich sprzedaży, co finalnie skazało „frankowiczów” na ustabilizowanie trendu umacniającego CHF do PLN i coraz wyższe raty. Banki od chwili zakończenia udzielania kredytów „we franku” już wyłącznie zamykają pozycje zabezpieczające ich ryzyko kursowe, co skutkuje zwyżką CHF. Jest to impuls makroekonomiczny i ma tę przewagę nad czynnikami spekulacyjnymi, że jest stały, pewny i działa w długim okresie czasu. Uczestnicy gry rynkowej, zwani również spekulantami, także o nim wiedzą i spodziewając się umocnienia CHF grają pod zwyżki franka m.in. z tego powodu. Począwszy od 2008 przez kilka lat istniała jednak możliwość wyjścia całego państwa z problemu „frankowego”, wprawdzie nie bez strat, ale można było te straty zminimalizować. Szansę tę skwapliwie wykorzystały Węgry. Mówimy tutaj o stratach całego państwa, bo to, czy bankom uda się przerzucić na klientów skutki własnej krótkowzroczności, czy też nie, to kwestia sądów i trwających w nich procesów.
Nie było planu ewakuacji
Na pytania klienta, co zrobić z kredytem „walutowym”, jeżeli dojdzie do globalnego kryzysu oraz co czynić w przypadku, kiedy kredyty „walutowe” przestaną być w Polsce udzielane odpowiedź sprzedawcy w banku, który rozumie produkt oferowany przez swój bank powinna brzmieć: „natychmiast przewalutować”. Nie tylko nie znamy banków, które przedstawiałyby informację klientom w taki właśnie sposób, ale wiemy także, że banki nie mogły zaoferować takiego rozwiązania na masową skalę. Natychmiastowe przewalutowanie kredytów „frankowych” w ilości około 700 tys. i o wartości ponad 100 mld złotych bez wsparcia ze strony NBP musiałoby się skończyć skokową zwyżką kursu. Banki po prostu nie mogły tego zrobić dla takiej masy kredytów i przewalutowanie musiało pozostać opcją jedynie dla wybranych. Podobna operacja jednorazowego przewalutowania tylko części długu została przeprowadzona przez Węgry w 2011 r. i przyniosła 15-procentowe osłabienie forinta wiążące się z koniecznością odkupienia przez lokalne banki równowartości około 13 mld EUR[3]. W następnej, podobnej operacji przeprowadzonej na Węgrzech do gry wkroczyło państwo, które zapewniło wsparcie węgierskiego banku centralnego, dzięki czemu udało się zapobiec skokowemu spadkowi wartości forinta. W tym samym czasie, kiedy przewalutowano kredyty na Węgrzech, pomimo systematycznego umacniania się franka, do opinii publicznej w Polsce kierowano uspokajające komunikaty mające na celu zapobiec masowemu przewalutowaniu kredytów indeksowanych i denominowanych we franku przez Polaków. Do dzisiaj zresztą na polskich kredytobiorcach stosowane są socjotechniki, których skutkiem ma być spowolnienie procesu uwalniania się od toksycznych instrumentów finansowych. Polacy przekonywani są, że: „kredyty ‘walutowe’ spłacają się dobrze, klienci ‘walutowi’ i tak są w lepszej sytuacji niż ‘złotowi’” itp.
Akcja oferowania kredytów „frankowych” nie miała ekonomicznego uzasadnienia. Zyskali na niej inwestorzy zagraniczni prowadzący działania spekulacyjne w Polsce oraz kilka banków, które zdobywały w ten sposób udziały rynkowe kosztem pozostałych uczestników rynku, mamiąc klientów pozornie niższą ratą. Z tego właśnie powodu „kredyty we franku” w ogóle nie powinny być udzielane lub oferowane jedynie wąskiej grupie kredytobiorców z doświadczeniem inwestycyjnym, po uprzednim poinformowaniu ich o wspomnianych ryzykach, z zachowaniem wymogów MIFID.
Patologia tzw. kredytów „frankowych” i szerokie możliwości spekulacji carry trade na polskiej walucie nie byłyby możliwe, gdyby nie absurdalna polityka NBP. O błędach w polskiej polityce stóp procentowych pisał z perspektywy czeskich doświadczeń Miloš Kráľ z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. W swojej pracy „ANALIZA POLSKIEJ WALUTY Z PUNKTU WIDZENIA CARRY TRADE DLA WYGOSPODAROWANIA ZYSKU PRZEZ INWESTORÓW WALUTOWYCH W LATACH 2006-2011”[4] autor ten bezlitośnie punktuje prowadzoną w Polsce politykę stóp procentowych w latach 2006-2011, skutkującą wielomiliardowymi stratami państwa. Czym innym są jednak błędy w polityce NBP, a czym innym wciągnięcie w instrumenty spekulacyjne niczego nieświadomych konsumentów, z pominięciem wymaganych prawem informacji o produkcie. Od kilku lat prokuratura w Szczecinie bezskutecznie prowadzi śledztwo w tej sprawie i niestety osobom w bankach odpowiedzialnym za sprzedaż produktu spekulacyjnego pod nazwą kredytów mieszkaniowych nie postawiono jeszcze zarzutów. Tymczasem w bardzo podobnej sprawie afery Amber Gold, w której piramidę finansową przedstawiano klientom jako bezpieczną inwestycję w złoto prokuratura działała znacznie energiczniej.
[1] dr Stanisław Jan Adamczyk, dr Jacek Czabański „Opłacalność kredytu powiązanego z kursem CHF w świetle teorii ekonomicznych i danych historycznych” https://akademiasporufinansowego.pl/images/ap-smart-layerslider/Czabanski-Adamczyk-Analiza-oplacalnosci-kredytu-powiazanego-z-CHF.pdf
[2]Dyrektywa 2004/39/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 21 kwietnia 2004 r. https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/HTML/?uri=CELEX:32004L0039&from=PL
[3] Dr Piotr Mielus „Wpływ sanacji kredytów frankowych na rynek swapów walutowych w PLN”, ANNALES UNIVERSITATIS MARIAE CURIE-SKŁODOWSKA LUBLIN – POLONIA, 2017 https://journals.umcs.pl/h/article/viewFile/5124/4411
[4] Miloš Kráľ Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach ANALIZA POLSKIEJ WALUTY Z PUNKTU WIDZENIA CARRY TRADE DLA WYGOSPODAROWANIA ZYSKU PRZEZ INWESTORÓW WALUTOWYCH W LATACH 2006-2011 https://www.ue.katowice.pl/fileadmin/_migrated/content_uploads/18_M.Kral_Analiza_polskiej_waluty_z_punktu….pdf
Źródło: Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu