„To bardzo mało, jeśli weźmie się pod uwagę zapowiedzi towarzyszące uruchamianiu systemu. Jest on elementem rządowego pakietu antykryzysowego i miał ułatwić firmom w okresie kryzysu dostęp do kredytów bankowych na inwestycje. Biorąc pod uwagę dotychczasowe zainteresowanie ze strony firm, wątpliwe jest wykreowania dzięki poręczeniom w ciągu najbliższych lat zapowiadanej akcji kredytowej o wartości 20 mld zł.”, pisze gazeta.
„- System poręczeń okazał się porażką i nie spełnił oczekiwań przedsiębiorców – uważa Janusz Zieliński, ekspert BCC.
Podkreśla, że decydujące okazały się trzy czynniki. Najważniejszym są wysokie koszty, które musi ponieść przedsiębiorca, jeśli chce skorzystać z poręczenia lub gwarancji. Zostały one ustalone w wysokości 2 proc. wartości dla poręczenia i 2,5 proc. wartości dla gwarancji. Dodatkowo opłaty są pobierane za każdy rok korzystanie z instrumentu finansowego. Przez to są one dużo droższe niż porównywalne usługi banków komercyjnych czy funduszy poręczeniowych.
– Przedsiębiorców odstraszyły także biurokratyczne procedury związane z dostępem do poręczenia – podkreśla Janusz Zieliński.”, czytamy w dzienniku.
System poręczeń kredytów dla firm to element walki rządu ze skutkami kryzysu. Bank Gospodarstwa Krajowego może udzielać poręczeń indywidualnych oraz portfelowych. Poręczenie BGK jest formą zabezpieczenia spłaty kredytu w przypadku gdy przedsiębiorca nie ma wystarczającego majątku lub nie chce go wykorzystywać na częściowe zabezpieczenie kredytu. Głównym celem nowego systemu poręczeniowego jest zwiększenie dostępu do kredytów dla mikro, małych i średnich przedsiębiorców oraz wsparcie realizacji projektów z wykorzystaniem środków unijnych.
Więcej w artykule Mariusza Gawrychowskiego pt. „Tylko dziewięć firm skorzystało z rządowych poręczeń”.
WB