Wielu inwestorów czeka na grudniowe wzrosty (tzw. rajd św. Mikołaja) oraz na wystąpienie efektu stycznia. W naszej ocenie oba efekty mogą wystąpić, jednak mogą być dosyć słabe i w perspektywie kilku tygodni może dojść do przesilenia po którym nastąpi większa przecena.
Z jednej strony potencjał dalszych wzrostów jest niewielki z drugiej cały grudniowy i styczniowy wzrost może zostać dosyć szybko wykasowany. Oznacza to, że stosunek zysk/ryzyko dla np. 2-3 miesięcznej inwestycji będzie mniejszy niż 1:1. Taka inwestycja na rynku akcji może być obecnie bardzo słabą okazją do zarobienia pieniędzy.
Wydaje się, że mniej ryzykowna byłaby już gra w orła i reszkę gdzie szansa wygranej (zysk) i przegranej (ryzyko) jest jak 1:1. Stosując odpowiednią strategię w długim terminie przynajmniej nie powinniśmy stracić pieniędzy.
Od ośmiu miesięcy trwają wzrosty na giełdach w USA. Z długoterminowego dna (667pkt.) do tegorocznego szczytu (1116pkt.) indeks S&P 500 wzrósł już o 67%. Utrzymanie takiego tempa wzrostu w dłuższej perspektywie czasu jest nierealne. Wystarczy choćby przypomnieć okres z lat 2002-2007, gdy indeks S&P 500 potrzebował aż 5 lat aby wzrosnąć o 100%.
Wielu inwestorów liczy na grudniowe wzrosty (tzw. rajd św. Mikołaja) i na wystąpienie efektu stycznia. Sądzę, że pomimo tak wysokich cen akcji, w krótkiej kilkutygodniowej perspektywie czasu możliwe jest wystąpienie obu efektów, jednak mogą być słabe. Sądzę, że maksymalny zasięg wzrostów to rejon 1160pkt., potem czeka nas przesilenie i dłuższy okres spadków. Cały grudniowy i styczniowy wzrost może zostać dosyć szybko wykasowany. Na wykresie poniżej przedstawiliśmy naszą prognozę na najbliższe tygodnie i miesiące.
Wykres 1. Indeks S&P 500 wraz z prognozą
Potencjał wzrostów może być niewielki. Od środowego zamknięcia (1109pkt.) do naszego targetu w rejonie 1160pkt. możliwe są wzrosty zaledwie o 4.6%. Z drugiej strony potencjał spadków jest większy. Jeśli nawet założymy dosyć optymistyczny scenariusz, że przesilenie na rynku doprowadzi tylko do korekty wzrostów z lipcowego dna (869pkt.) a nie całego trendu od marcowego minimum, to spadki mogłyby na przykład znieść 38-50% fali wzrostowej z lipcowego minimum. Oznaczałoby to spadek indeksu w rejon 1014-1048pkt. W ujęciu procentowym licząc od środowego zamknięcia możliwy jest więc spadek o 5.5-8.6%. Nie jest to wcale dużo, jednak porównanie możliwego do osiągnięcia zysku do możliwej straty jest dla inwestorów bardzo niekorzystne.
Nie każda okazja do zarobienia pieniędzy na rynkach finansowych jest warta aby angażować w nią własne pieniądze. Dobra okazja charakteryzuje się tym, że stosunek zysk/ryzyko jest nie mniejszy niż 3:1. W naszym przypadku stosunek ten jest znacznie niższy i wynosi zaledwie od 0.5:1 do 0.8:1.
Szansa na sukces jest więc znacznie mniejsza niż w prostej grze jaką jest rzut monetą. Tutaj stosunek zysk/ryzyko wynosi 1:1 (prawdopodobieństwo wyrzucenia orła i reszki jest jednakowe). Wartość oczekiwana takiej gry wynosi zero. Oznacza to, że w długim terminie przy odpowiedniej strategii nasz początkowy kapitał nie ulegnie zmianie.
Racjonalny inwestor nie zechce uczestniczyć w takiej grze, gdyż w długim terminie nie będzie w stanie pomnożyć swojego kapitału. Nierozważny inwestor, który zbyt dużo będzie ryzykował w pojedynczym zakładzie może bardzo szybko zbankrutować. Dla przykładu mając 100 żetonów i za każdym razem stawiając 20-cia żetonów (czyli za każdym razem ryzykując 20% początkowego kapitału) bardzo szybko może stracić wszystko.
Zmodyfikujmy grę w orła i w reszkę by przybliżyć jej wyniki do kilkutygodniowej inwestycji na rynku akcji. Prawdopodobieństwa wyrzucenia orła i reszki są nadal jednakowe, jednak pojawienie się orła oznacza teraz wygraną w kwocie np. 80 centów (wzrosty na rynku) a reszka przegraną w kwocie 100 centów (spadki na rynku). Stosunek zysku do ryzyka wynosi 0.8:1. W długim terminie taka gra przynosi straty. Czy chciałbyś uczestniczyć w takiej grze? Sądzę, że nie.
Wielu inwestorów będzie chciało zagrać na rajd św. Mikołaja a także na efekt stycznia. Biada tym, którzy dopiero teraz rozpoczynają swoją przygodę z rynkiem akcji. Mogą kupić akcje z zamiarem przetrzymania ich przez okres np. 2-3 miesięcy. Ich rozumowanie może być następujące – trend wzrostowy na GPW w Warszawie trwa już 10 miesięcy więc dlaczego nie miałby potrwać przez następne kilka miesięcy?
Mogą kupić akcje jako jedni z ostatnich blisko szczytu. Zamiast dużych zysków i wzrostów w kolejnych miesiącach, najpierw pojawią się niewielkie papierowe zyski, potem gdy rozpoczną się większe spadki pojawi się strata. Niestety na nią większość inwestorów, zwłaszcza początkujących nie będzie przygotowana.
Inwestowanie na rynkach finansowych jest bardziej ryzykowne niż prosta gra typu orzeł i reszka, czy inne gry hazardowe, gdzie na ogół nie potrzeba wyrafinowanych metod analizowania rynku i ograniczania ryzyka. Silne emocje w trakcie gry na rynkach finansowych powodują, że nawet z dobrze zapowiadającej się inwestycji na ogół przeciętny inwestor osiąga niewielkie zyski (tzw. syndrom realizacji niewielkich zysków). Z drugiej strony gdy pojawi się strata często osiąga ona duże rozmiary.
Angażowanie pieniędzy w inwestycję o niskim stosunku zysk/ryzyko stawia nas od razu w trudnej sytuacji. Nawet najlepsi zawodowi inwestorzy nie starają się nawet na wchodzenie w taką inwestycję tylko cierpliwie czekają na duże okazje na rynku. Wielu z nich może wykorzystać rajd św. Mikołaja czy efekt stycznia do budowania portfela krótkich pozycji w oczekiwaniu na większe spadki.
Przeciętny inwestor będzie zachowywać się inaczej. Będzie chciał uczestniczyć w trendzie wzrostowym do samego końca, wbrew pierwszym sygnałom jego słabnięcia, lub też jego zakończenia. Nie będzie zawracał sobie głowy ryzykiem jakie panuje na rynku ani stosunkiem zysk/ryzyko. W końcowej fazie trendu ryzyko jest ogromne. Niewielu inwestorów zdaje sobie z tego sprawę. Na rynku panuje wtedy powszechny optymizm, wydaje się, że nawet jeśli wystąpi przejściowa korekta to trend będzie kontynuowany przez następne miesiące.
Źródło: Globtrex.com