Nie pomogło podniesienie prognoz dla naszego PKB przez Komisję Europejską. Złotemu jest coraz ciężej opierać się przecenie.
Wczorajsza sesja była dosyć nerwowa. Zmiana na dolarze wyniosła ponad 4 gr. ,na euro ponad 5 groszy. Początek handlu po raz kolejny w ostatnim czasie należał do dolara, który umacniał się zresztą nie tylko w stosunku do naszej waluty. Przełożyło się to także na spadające notowania akcji na GPW i w Europie, choć trzeba przyznać, że rynkom wschodzącym z regionu „dostało” się najbardziej.
W środku dnia światło dzienne ujrzał jesienny raport Komisji Europejskiej dotyczący m.in. prognoz dla naszego PKB. Okazuje się, że jako jedyny kraj na Starym Kontynencie unikniemy w tym roku recesji ze wzrostem na poziomie 1,2 procent. Jeszcze we wrześniu ekonomiści z Komisji mówili o 1 proc. wzroście.
W mediach pojawiły się pozytywne nagłówki, jednak nie wszyscy zwrócili uwagę na drugą część komunikatu mówiącą o tym, że według Komisji nasz dług publiczny w relacji do PKB wyniesie w przyszłym roku ponad 57 proc., czyli więcej niż drugi próg ostrożnościowy. W 2011 r. ma to być jeszcze więcej, ponad 60 proc. – czyli więcej niż nasze zobowiązania z traktatu z Maastricht i ostatni możliwy próg ostrożnościowy.
O ile więc o „wyjątkowej” naszej gospodarce wszyscy już wiemy po rządowych konferencjach, o tyle jednoznaczne wskazanie na problemy naszego budżetu jest tu już pewnym novum, negatywnym dodajmy.
Osłabienie się dolara w drugiej połowie dnia – prawdopodobnie dzięki zaskakującej transakcji Warrena Buffeta, który wydał rekordowe 26 mld dol. na linie kolejowe, przyniosło lepszy okres naszej waluty oraz euro. Udało się więc uciec przede wszystkim z poziomu 4,3 (i wyżej) na parze EUR/PLN. Pokonanie tej granicy na stałe byłoby bardzo wyraźnym znakiem co do dalszego osłabienia się złotego.
Tymczasem na głównej parze walutowej trwa wciąż ta sama zabawa – ani dolar nie zamierza dalej zyskiwać, ani tak samo euro. Otrzymujemy w ten sposób codziennie bardzo podobne poziomy otwarcie i zamknięcia, co dla wprawnych graczy może być nie lada gratką do zarobku.
Dzisiejszy handel do południa będzie zależał od odczytów indeksów PMI dla usług w Europie, oraz dwóch raportów prywatnych instytucji dotyczących rynku pracy w USA. Druga połowa sesji powinna należeć już do Amerykanów kupujących dolara i czekających na komunikat FOMC w sprawie stóp procentowych.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo