Ubiegły tydzień mógł należeć do bardzo nieudanych dla złotego. Jednak końcówka tygodnia przyniosła sporą poprawę – na tyle, aby nasza waluta zachowała szanse na utrzymanie dotychczasowych poziomów.
Przez pierwsze dni tygodnia rynek walutowy w Polsce niewątpliwie należał do niedźwiedzi. Złoty tracił praktycznie do wszystkich głównych par. Przyczyną tego stanu rzeczy były ważne zmiany na eurodolarze. Inwestorzy bowiem zaczęli zmieniać swoje pozycje ze wzrostowych na spadkowe, podążając za krótkoterminowym trendem. Równocześnie rynek tłumaczył to zachowanie tym, że inwestorzy – w przypadku słabszych danych makro w USA – wracają do bezpiecznej przystani, jaką tradycyjnie (choć nie zawsze) jest dolar. Efekt to spadek kursu głównej pary do poziomu 1,45 z prawie 1,47 dolarów.
Skoro euro spadało to i złoty tracił na wartości. Drugą przyczyną spadku naszej waluty były spekulacje dotyczące sporu PZU z Eureko. Wypłata dużej dywidendy dla Holendrów w złotych mogła znaleźć się na rynku walutowym i zostać zamieniona na euro, co zdołowałoby kurs złotego. Po informacji o ugodzie władze Eureko przyznały, że mają zabezpieczony kurs walutowy po 4,2 zł za euro. Inwestorzy pozytywnie zareagowali na te fakty w piątek, stąd końcówka tygodnia była zdecydowanie pozytywna dla naszej waluty.
Tym samym udało się uniknąć poziomu 4,3 zł za euro, a za dolara na koniec tygodnia płacono poniżej poziomu 2,9 złotych. Kłopotów udało się także uniknąć w odniesieniu do szwajcarskiego franka, za którego na rynku płacono nawet 2,83 złotych.
W nowym tygodniu należy obserwować kurs EUR/USD – gdyby przebił on poziom 1,45 dol. będzie to oznaczać dalsze osłabianie się wspólnej waluty aż do 1,43 dolarów. Spadki na giełdach w ostatnich dniach handlu mogą także powodować presję na wzrosty dolara w tym tygodniu. Z drugiej strony obrona przez złotego ważnych poziomów w piątek sugeruje, że rynek może nie być chętny do dalszego sprzedawania naszej waluty. Oznacza to, że tak naprawdę możemy być świadkami trendu bocznego.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo